sobota, 5 stycznia 2013

8. Zakupy i porządki

Minął miesiąc. Przez ten czas R5 się spotykało co jakiś czas z rodziną Johnsonów i Nicole. Może nie codziennie, ale dosyć często. Zżyli się ze sobą bardzo. Braciom Rydel trudno było zaufać Nicole. Kiedyś ją lubili, ale teraz.. a tym bardziej jak się dowiedzieli o dawnych zamiarach ich siostry. Rocky miał największy problem z zaakceptowaniem przyjaciółki blondynki. Starał się być miłym dla niej, ale czasami mu się cisnęły na usta nieodpowiednie słowa skierowane do brunetki, lecz obiecywał Rydel, że nie będzie się gniewać na Nicole, więc całą złość trzymał w sobie. Dzisiaj jest 31 grudzień, impreza urodzinowa Ross'a i Sylwester w jednym. Rodzice wyjechali do rodziny, więc mieli całą chatę dla siebie. Od rana w domu były wielkie przygotowania, ponieważ Lynchowie zaprosili do siebie wszystkich przyjaciół. Wstali o 8, aby iść na zakupy i zrobić porządki. Podczas śniadania przydzielali sobie zadania. Wyszło tak, że Rydel, Riker i Ryland mają iść po zakupy, a Ross, Rocky i Ratliff posprzątać cały dom.
W sklepie Rydel miała przygotowaną listę rzeczy do kupienia i trzymała się według niej, a Ryland gdy dziewczyna nie patrzała wkładał to, co on sądzi, aby powinno się pojawić na imprezie.
- Coś tutaj chyba doszło.. - powiedziała blondynka patrząc na dodane w koszyku wafelki, chipsy i ciastka. Następnie spojrzała na chłopaków. Riker się uśmiechnął i bez słowa wskazał palcem na Rylanda, który wyglądał bardzo poważnie. Siostra spojrzała na niego.
- Niee.. wszystko jest dobrze - powiedział Ryland - No bo co.. sądzisz, że ktoś to sam włożył ? To nie możliwe. - mówił. Rydel spojrzała na Rikera, który nie mógł wytrzymać ze śmiechu.
- Ryland ? Odłóż to, dobrze ? - odparła Rydel poważnie.
- Ale.. ale...
- Co.. ale. ale ? Twój najstarszy brat ciebie wydał. - Ryland spojrzał z wrogością na najstarszego.
- Dzięki Riker. - burknął.
- Proszę - uśmiechnął się.
- A byśmy mieli o wiele lepszą imprezę z tymi ciastkami, których Rydel nie lubi.
- Ehh.. Ryland, ja też ich nie lubię i wiem, że u nas w domu nikt ich nie lubi, no oprócz ciebie.
- Oj tam - powiedział i zaczął odkładać te wszystkie słodycze na miejsce.
- Ok.. to wszystko - mówiła siostra patrząc na listę - idziemy do kasy ?
- Tak - odparł Riker.
Przy kasie, była dosyć długa kolejka. Czekali ponad 10 minut,aby stanąć przy taśmie. Gdy zaczęli wszystko wykładać, to zajmowali całą długość taśmy. Wszyscy ludzie dokoła patrzeli na nich z wielkim szokiem.
- Widzę, że niezła impreza się szykuje na Sylwestra - zwróciła uwagę ładna kasjerka.
- No pewnie - odparł Riker - chce pani dołączyć ? - zaproponował.
- Nie, dziękuję. Już dzisiaj mam gdzie iść na Sylwester.
- Szkoda. - zasmucił się. - ale.. może..
- Ile płacimy ? - przerwała Rydel.
- 259 dolarów.
- Ile ?! - zdenerwowała się.
- 259 dolarów - powtórzyła kasjerka.
- Co nie mamy tyle ? - spytał zaniepokojony Riker.
- Przy sobie mam tylko 150 dolarów.
- Co ?! I co teraz ?
- W domu zostało. Myślałam, że mi wystarczy. - całej rozmowie przypatrywała się kasjerka i reszta ludzi w sklepie.
- Hmm. dobra zrobimy tak. Ja szybko pojadę do domu, a ty zostań z Rylandem tutaj z tym wszystkim. Odstawcie te zakupy na bok. - powiedział Riker - Przepraszam piękną panią.. mamy pewien problem.. możemy tutaj odstawić zakupy i zapłacimy za jakieś pół godziny ? - zwrócił się do pięknej kasjerki.
- Dobrze. - odpowiedziała. Riker szybko wybiegł ze sklepu.

W tym samym czasie w domu Lynchów trwały porządki. Oczywiście do sprzątania musiała być głośna muzyka. Puszczali swoje piosenki śpiewając je, ale także puszczali inne piosenki innych zespołów takich jak McFly czy All Time Low. Ross, Rocky i Ratliff przygotowali wszystkie potrzebne rzeczy do porządków. Rozdzielili się, Ross miał posprzątać salon i odkurzyć wszystkie pokoje, Ratliff dostał łazienkę, chociaż nie był do tego chętny, a Rocky dostał kuchnię. Oczywiście sprzątanie nie były spokojne, ponieważ Ratliff wpadł na pomysł, aby gonić Rocky'ego szczotką od toalety. Lynch zaczął uciekać i latał po cały domu. Ross zauważając to zaczął się śmiać, bo to wyglądało naprawdę śmiesznie.
- Ejj ! Chłopacy skończcie ! Musimy posprzątać ! - mówił Ross, lecz odbyło się bez odzewu. Nagle zauważył, że Rocky biegnie w stronę, gdzie są wypastowane podłogi. - Nie Rocky.. tam... - nie dokończył bo, Rocky poślizgnął się i wpadł w szafkę. Ona się zatrzęsła i spadł wazon, który się zbił. - Ups ! - Ross szybko podszedł do zbitego wazonu, Ratliff i Rocky od razu spoważnieli.
- I widzisz co zrobiłeś - powiedział Ratliff, zrzucając całą winę na Rocky'ego.
- To nie ja ! - bronił się Rocky.
- A kto niby ?
- A kto mnie gonił z szczotką od toalety ? - bronił się dalej.
- No.. yy.. no ja, ale ty.. ty. w to wpadłeś i stłukłeś. - zaczęli się kłócić.
- Ejj ! Możecie się ogarnąć ?! - przerwał nerwowy Ross - To jest ulubiony wazon mamy.
- Wiem, ale... oj będzie źle.. - zmartwił się Rocky.
- No chyba, że go skleicie. - radził najmłodszy.
- Można spróbować. - powiedział zdenerwowany Lynch.
- Ratliff idź poszukaj jakiegoś kleju.
- Co ?! Ja ? - spytał Ratliff.
- Tak, ty ! To też jest twoja wina, wy razem będziecie to sklejać. - powiedział Ross. Nagle usłyszeli jak ktoś wchodzi do domu - Kto to ? - spytał szeptem.
- Rodzice ? - zdenerwował się jeszcze bardziej Rocky. Słyszeli jak ktoś chodzi.
- Halo ?! Jest tu ktoś ? - spytał męski głos. Bracia i przyjaciel od razu poznali głos swojego brata, Rikera.
- Tutaj ! - krzyknął Ross. Najstarszy blondyn podszedł do nich i od razu zauważył zbity wazon leżący na podłodze.
- A co tutaj się stało ? - spytał.
- Ee.. długa historia. - powiedział lekko Ratliff.
- Ratliff.. może nam opowiesz.. mamy czas. - powiedział Rocky.
- Ale po co mam zanudzać mojego najlepszego przyjaciela, co nie ?- poklepał Rikera po plecach.
- Właściwie, to mam chwilę czasu, więc opowiadaj - odparł.
- Ughh.. więc... yy.. to było tak... że Rocky się poślizgnął i...ii.. wpadł na szafkę i wazon spadł na ziemie. - powiedział ogólnie brunet. Rocky i Ross słuchali co on opowiada z niedowierzaniem.
- Ale po co biegłem ? - spytał podchwytliwie Rocky.
- Yy.. nie wiem.. nie pamiętam - zaczął kręcić.
- Riker ! Słuchaj, to było tak - zaczął Ross, który miał już tego dosyć - Ratliff wpadł na pomysł, aby gonić naszego brata szczotką od toalety.. i Rocky tak biegł, że się poślizgnął i wpadł w szafkę. - wyjaśnił spokojnie.
- Aaa.. teraz to wszystko rozumiem. - powiedział i później dodał - Jesteście idiotami.
- Kto ? Ja ? - oburzył się Ross.
- Nie ty.. ty tutaj jesteś najbardziej odpowiedzialny. Chociaż masz mniej lat od tych dwóch, którzy mimo swojego dorosłego wieku, nadal mają mózg małolata.
- Ejj.. nie jesteśmy małolatami..- sprzeciwił się Ratliff.
- Taa.. właśnie widzę
- Ale to był wypadek - tłumaczył Rocky.
- Okeej.. mnie to nie interesuje... Ale naprawcie to ! - radził - Dobra, ja tylko na chwilę przyszedłem. - powiedział i zaczął szukać kasy.
- No właśnie, dlaczego przyszedłeś sam ? Gdzie jest Rydel i Ryland ? - spytał Ross.
- Rydel i Ryland są w sklepie i czekają na mnie.
- Po co ?
- Bo zrobiliśmy takie zakupy, że nam kasy nie starczyło i musiałem tutaj przyjechać, aby wziąć pieniądze, bo Rydel wzięła tylko 150 dolarów.
- Tylko 150 ? Przecież to jest dużo. - zdziwił się młody blondyn.
- A jednak nie starczyło. - powiedział i w końcu znalazł pieniądze, które były położone w specjalnym kuferku. - Tutaj są ! Dobra, ja idę ! - wyszedł z domu.
- Dobrze - powiedzieli wszyscy.
- To jak bierzcie się do roboty, musicie to skleić. Ja dokończę za was sprzątanie kuchni i łazienki.
- Ugh.. okeeej. - zgodzili się.
Rocky i Ratliff wzięli się za sklejenie ulubionego wazonu mamusi, a Ross zabrał się za kuchnię.

W tym samym czasie w sklepie Rydel i Ryland czekając na Rikera usiedli sobie w kawiarence obok, tak aby mieć na oku niezapłacone zakupy.
- Ile jeszcze mam na niego czekać ? - martwiła się Rydel.
- Spokojnie, pewnie niedługo przyjedzie - uspokajał Ryland.
- Ale już byśmy piekli ciasto, a tutaj jeszcze jesteśmy w sklepie.
- Zdążymy, zobaczysz.
- No nie wiem.. jeszcze nie wiadomo, jak tam idzie sprzątanie naszych dwóch braci i Ratliffa - mówiła siostra.
- Wyluzuj, na pewno wszystko jest dobrze u nich. Teraz pewnie dom lśni czystością.
- Mam nadzieje.
- Na pewno. - zapewniał Ryland.
- Obyś miał rację. Teraz się zastanawiam czy dobrze przydzieliliśmy zadania. Bo wiesz Rocky i Ratliff mogą zdemolować cały dom, wiesz przecież jak oni wariują.
- Tak, wiem. Ale jeżeli byś ich zabrała tutaj, to pewnie by zdemolowali sklep.
- Taa.. oni wszystko demolują. Mam nadzieje, że dzisiaj się przyłożyli i wszystko jest w całości.
- Okej, wybacz.. ale muszę skorzystać z toalety. - powiedział Ryland wstając z krzesła i poszedł do publicznej toalety w galerii. Rydel siedziała sama, rozglądając się dookoła. Nagle zauważyła swoją przyjaciółkę Nicole.
- Nicole.. - krzyknęła, lecz ona nie usłyszała blondynki. Już chciała zawołać drugi raz, gdy zauważyła, że ona...


Heeej ! :)
I jest rozdział 8. Zauważyłam, że Wam się spodobał poprzedni rozdział. Tak, nareszcie było ciekawie, co nie ? ;) A teraz jest taki nudny, zwykły rozdzialik. Mi się podoba tak średnio, ale jest. I jest taki trochę krótki, bo siostra mnie wnerwiła i straciłam momentalnie wenę -,-. Więc wińcie ją ,a nie mnie.. przepraszam. ;( A trochę jest nie wyjaśnione to bo użyłam, że Nicole jest brunetką.. więc niech tak zostanie. :) No i co się wydarzy później, hmm ?

Proszę o komentarze ^^ (szczere)





Rock Me - One Direction <3


Kocham *.* Słucham to ostatnio na okrągło, a to wszystko dzięki Sylwii ;*

5 komentarzy:

  1. świetne :D
    czekam na następny rozdział ;)

    jak można nie kochać tej piosenki? ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. No wirsz?! przerwać w takim momencie! r dobrE zr jest jest super i git ale ten moment ughrrr

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham :D Rozdział boski, ale przerwałaś w tym momencie..UGH.. zabiję! :P
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. czemu przerwałaś w takim momencie ??
    świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń