poniedziałek, 11 marca 2013

16. Zauroczenie i zakochanie się - dwie różne rzeczy

Następnie rodzina zrobiła sobie śniadanie. Jedząc sobie kanapki, do kuchni przyszedł jeszcze zaspany Ryland.
- Smacznego - powiedział i zabrał się za robienie dla siebie jedzenia.
Gdy jedli była cisza, nagle mama powiedziała
- Wypadałoby iść odwiedzić tego biednego chłopaka, który teraz leży w szpitalu.
- Kogo ? - zapytał się Ryland.
- No tego, co Ross go uderzył. Nie wiadomo jak się czuje.
- On mnie nie interesuje - odparł młody.
- Ejj.. tak nie można - mówiła Stormie.
- Co nie można. Jak widać należało mu się.
- Ryland.. jak możesz tak mówić ? - przeraziła się mama.
- No taka prawda. Ross by nikogo nie uderzył bezinteresownie.
- Ale zachowuj się.
- Dobra mamo - wtrąciła Rydel - Rzeczywiście nie powinien tak mówić, ale coś w tym jest.
- No i następna - mamie opadły ręce.
- No taka prawda, mamo. Rzeczywiście Ross nikogo by nie uderzył bez powodu.
- Ale to nie znaczy, że nie mamy się o niego troszczyć. Słusznie czy nie słusznie, ale został uderzony. I do tego przez waszego braciszka. - rzekła mamusia, po czym dodała - trochę współczucia.
- Ja tam do niego nie idę - powiedział Ryland.
- Ja też nie - dopowiedział szybko Riker. Wszyscy spojrzeli się na Rydel.
- Coo ? Że ja mam iść ?! - krzyknęła blondynka.
- No a kto ?
- Ale, ale...
- Żadne "ale". Idziesz.
- A Ross nie może ?
- Po pierwsze Rossa nie ma i nie wiadomo kiedy wróci, a po drugie oni nie mogą się razem spotkać, bo nie wiadomo jak Ross zareaguje. Bo co będzie jak znowu go uderzy - mówił Riker.
- Ughhh ! - wkurzyła się.
- Oj siostra. Spokojnie. - uspokajał najstarszy  - Tylko wejdziesz popytasz jak się czuje i potem pójdziesz.
- Taa.. ale..
- Ciicho siostra. Jak chcesz to ciebie podwiozę. Chcesz ?
- Ugh ! Głupie pytanie. No oczywiście, że chce abyś mnie podwiózł. - mówiła zdenerwowana - A może chcesz wejść ze mną ? - zapytała z nadzieją.
- Wiesz co.. - zamyślił się.
- Powiedz, że chcesz. Proszeee.
- Nie wiesz co, jednak poczekam w samochodzie - uśmiechnął się, lecz siostra jeszcze bardziej się wkurzyła.
- Pff.. Dobra, nie potrzebuje twojej pomocy.
- Haha. - zaśmiał się - Lubię jak moja kochana siostra jest taka zła.
- Suuuper..a się mówi, że złość piękności szkodzi. Dzięki. Będę jeszcze bardziej brzydsza. - złościła się.
- Ty jesteś ładna i to bardzo. Wiesz, przecież że wszyscy ci to mówią.
- A co jeżeli kłamią ?
- Taa.. kłamią. Nie wierzysz swojemu najstarszemu bratu ?
- Yymm..
- Tak czy nie ?
- No wierzę. - uśmiechnęła się.
- To świetnie. Więc jak ? Jedziemy ?
- Tak, chce mieć już to za sobą. - zgodziła się.
Riker i Rydel wzięli potrzebne rzeczy i wyszli z domu. Ryland i Stormie zostali w domu. Rodzeństwo wsiadło do samochodu i pojechało w stronę szpitala. Jechali z 20 minut. Około 11 byli przed szpitalem. Riker zaparkował na parkingu przy budynku.
- Więc nie chcesz ze mną iść ? - zapytała jeszcze raz.
- Nie.. poczekam tutaj.
- Taa.. - zasmuciła się i wysiadła z samochodu.
Skierowała się w stronę wejścia do budynku. Weszła do szpitala i podeszła do recepcji. Chciała się zapytać kogoś o drogę, lecz nikogo dyżurującego tam nie było. Blondynka na początku nie wiedziała co zrobić. Lecz postanowiła, że sama się weźmie za poszukiwania odpowiedniego pokoju. Chodziła przez różne piętra. Raz na górę, raz na dół. Aż wreszcie trafiła na odpowiedni oddział. Nagle pewna pielęgniarka przechodząca obok zaczepiła Rydel.
- Przepraszam, co pani tutaj robi ?
- Szukam kolegę, który wczoraj trafił tutaj. Prawdopodobnie ma złamany nos.
- Pan Nick ? - zapytała spoglądając na swoją teczkę.
- Tak - odpowiedziała, po czym zapytała - W jakim pokoju on teraz leży ?
- Hmm.. w pokoju numer 23. Dopiero co od niego idę. Przeszedł kontrolę. Ma tylko złamany nos. Jutro powinien być wypisany ze szpitala. - mówiła kobieta.
- Aha.. a mogę go odwiedzić ?
- Myślę, że tak. Chyba tam jest jego znajoma.
- Oo.. ja nie będę mu przeszkadzać, tylko zapytam się jak się czuje i tyle. Dziękuję pani bardzo za informacje - uśmiechnęła się.
- Proszę, do widzenia - odpowiedziała miło.
- Do widzenia - rzekła.
Rydel zaczęła szukać pokoju numer 23. Przechodziła długim korytarzem i przyglądała się liczbom napisanych na drzwiach. Widzi 18, 19, 20.. "oo jestem już blisko" myśli.  I kolejne numerki to 21, 22 i nareszcie pokój numer 23. Drzwi były lekko uchylone, już chciała je otworzyć szerzej, lecz usłyszała głos Nicole. Była tam w środku. Rydel zajrzała przez szparę. Zobaczyła Nicka, który siedział na łóżku, a obok niego siedziała przyjaciółka Rydel. Odkryła jedno ucho i zaczęła podsłuchiwać towarzystwo.
- Nie rozumiem, jak to się mogło stać.. dać się uderzyć takiemu dzieciakowi. - mówiła Nicole do chłopaka.
- Wiem, wiem.. ale on to zrobił tak niespodziewanie.
- A dlaczego on ci to zrobił ?
- Nie wiem.. nic mu nie zrobiłem.
- Taa.. jasne. Bez powodu ?
- No tak, jakoś.
- Jak tak myślę, to wydaje mi się, że Ross bez powodu tego by nie zrobił. - powiedziała Nicole.
- To już lepiej nie myśl.. zrobił to bez przyczyny. Co nie wierzysz mi ? - zapytał. Rydel nadal stała przy drzwiach przyglądając oraz podsłuchując cała sytuację. Nagle Nicole wstała, a blondynka odruchowo schowała się bardziej. Chłopak powtórzył pytanie - Nicole, nie wierzysz mi ? - ona spojrzała w jego oczy.
- Oj, wierzę, wierzę. Tobie zawsze. - uśmiechnęła się do swojego "kuzyna".
- No i to chciałem usłyszeć...Chodź.. - wyciągnął ręce do Nicole. Ona złapała jego dłoń, a Nick przyciągnął ją do siebie. -  kochasz mnie ? - zapytał. Dla Rydel wydawało się to dziwne, aby chłopak zadawał takie pytanie swojej kuzynce, ale czekała na odpowiedź.
- No oczywiście, że kocham - odpowiedziała Nicole, po czym schyliła się do siedzącego Nicka i cmoknęła go w usta. Na ten widok Rydel zrobiła duże oczy. "Co tutaj się dzieje?" myślała.
- Tylko tyle ? - rzekł chłopak uśmiechając się.
- Oj, no niech ci będzie. - powtórnie się schyliła, lecz tym razem pocałowała go. Rydel na to nie wytrzymała i weszła do środka i powiedziała
- Co się tutaj dzieje ?! - na te słowa Nicole zbladła. - Może ktoś mi wytłumaczyć ?
- Rydel ? Jak ty ? Tu ? - zdziwiła się przyjaciółka.
- Co taka zdziwiona ? Hmm ? Ile zamierzałaś jeszcze to trzymać w tajemnicy, co ?! - krzyczała.
- Nie wiem.. jak najdłużej. - odparła cichutko.
- Wiesz co jesteś żałosna..I jeszcze powiedz, że go kochasz..
- Kogo ?
- No tego oo.. - wskazała na mężczyznę - ..Nicka.
- Tak, kocham go. - powiedziała bez zastanowienia.
- Tak ? A co z Jake'iem ? -zapytała blondynka.
- Yyy.. no z nim.. nie jestem pewna.. To chyba było zauroczenie. - odparła patrząc w ziemie.
- Taa. zauroczenie.. Proszę cię. Jake zrobiłby dla ciebie wszystko. Kocha ciebie,a ty ukrywasz przed nim, że masz chłopaka. ! - krzyczała.
- Wiem - rzekła cichutko nie spuszczając oka z podłogi.
- I teraz nawet nie spojrzysz mi prosto w oczy ? - zapytała kpiąco, Nicole nie reagowała - Wiesz co ? Nic się nie zmieniłaś. A już myślałam, że serio potrafisz być wierna jednemu, lecz jak widać nie. - mówiła ze złością.
- Rydel, ja wiem...
- Co wiesz ? - przerwała blondynka - Nic nie wiesz. Nie wiesz co to znaczy kochać jedną osobę szczerze. Są takie określenia na takie jak ty, ale raczej się powstrzymam od wypowiedzenia tego. - powiedziała swoje, po czym wyszła z pokoju. Nicole pobiegła za przyjaciółką.
- Rydel ! Czekaj ! - krzyczała - Rydel ! Prosze cię ! - blondynka zatrzymała się. Nicole podbiegła do niej.
- Czego jeszcze ode mnie oczekujesz ? - zapytała zła dziewczyna. Cała obsługa oraz pacjenci szpitala się patrzeli się na przyjaciółki.
- Proszę cię.. nie mów tego Jake'owi.
- Coo ? Jak możesz mnie o takie coś prosić ? - zapytała niedowierzając w to co słyszy.
- Proszę cię.. sama mu powiem, ale nie teraz. Muszę zebrać siły.
- Tsaa.. juz to widzę. - powiedziała kpiąco.
- Zrobię to, zobaczysz. Więc proszę.. nie mów o tym co widziałaś.. najlepiej nikomu.
- Ugh ! Nie wierzę w to co robię. Ale dobra.. lecz gdy to będzie się przeciągało, to mu osobiście powiem.
- Nie będzie się przeciągało.
- A i jeszcze jedno. Nie wiem czy wiesz, ale Nick ma dziewczynę. - oznajmiła Rydel.
- Tak wiem.. Laurę. Ale on mi mówi, że chce zakończyć ten związek.
- Oby dwoje jesteście siebie warci..- powiedziała złośliwie dziewczyna, po czym skierowała się w stronę wyjścia, zostawiając Nicole samą.
Rydel wyszła ze szpitala i wsiadła w samochód, w którym czekał Riker. Brat zauważając zdenerwowaną blondynkę zapytał
- Coś się stało ?
- Niee.. niee - skłamała - Jedźmy już.
- Taa, jasne. Później pogadamy - odparł Riker widząc, że jego siostra coś ukrywa. Odpalił auto i wyruszyli w stronę domu. Podczas jazdy do Rydel zadzwonił telefon. Zaczęła szukać komórki w swojej torebce, co było wielkim wyczynem.
- Ahh.. kobiety i ich torebki..
- Oj cicho - mówiła nerwowo, nie mogąc znaleźć dzwoniącego telefonu. Nareszcie znalazła, lecz akurat ktoś przestał dzwonić. Blondynka spojrzała i się okazało, że to mama. Rydel postanowiła, że oddzwoni. Nacisnęła zieloną słuchawkę. Długo nie czekała na odebranie.
- Cześć mamo. - powiedziała.
- Noo.. nareszcie.. Już myślałam, że coś się stało.
- Nie, nic się nie stało. Po prostu nie mogłam znaleźć komórki, a gdy już znalazłam, to się rozłączyłaś.
- Aha.. Bo dzwonili do mnie z policji. - oznajmiła Stormie.
- Tak ? I co wypuszczają Rocky'ego ?
- No wypuszczają - mówiła podekscytowana mama - Mamy po niego być za pół godziny.
- Oo.. Dobra. Ja z Rikerem już wracamy, więc za jakieś 10 minut będziemy.
- To dobrze.
- A Ross wrócił do domu ? - zapytała ciekawa Rydel.
- Tak, przyszedł - odparła Stormie - Lecz od razu gdy przyszedł, to stwierdził, że pójdzie wziąć prysznic.
- Czyli on też jedzie po Rocky'ego ?
- Nie wiem.. wygląda na zmęczonego. Potem się go zapytam.
- Oki.
- Czyli za 10 minut będziecie ? - upewniała się.
- Tak.
- To do zobaczenia.
- No pa - pożegnała sie Rydel, po czym rozłączyła rozmowę.
Jechali dalej samochodem. Nagle Riker spojrzał się na siostrę i zagadał do niej.
- I co mama powiedziała ? Rocky'ego wypuszczają, tak ?
- Tak, za pół godziny mamy być na komisariacie. - odparła, po czym spojrzała na drogę - Ej ! Riker o ile się nie mylę, to do domu to na lewo.. Ty powinieneś skręcić tam, a nie jechać prosto - zaczęła panikować.
- Ups..
- Suuper Riker.. Teraz nie zdążymy po Rocky'ego. - powiedziała, pokazując na wielki korek, w który wjechał jej brat.
- Prze.. przepraszam.



Heej :)
Po pierwsze chce was przeprosić, że tak długo musieliście czekać. Ale tyle spraw było na głowie.. nie miałam kiedy to napisać.
Po drugie dziękuję za wszystkie komentarze. <3
Po trzecie mam dylemat.. jedni wolą, aby Ross i Laura byli razem, a inni aby jednak pozostali przyjaciółmi. :/ Serio, ciężko jest mi teraz myśleć co zrobić, bo zaplanowałam coś.. ale pozwólcie, że zrobię po swojemu ;) Mam nadzieje, że mi wybaczycie. xD I jeżeli nie pójdzie po waszej myśli, nadal będziecie czytać i komentować. ^.^
Po czwarte wiem, że to raczej było przewidywane, że Nicole jest z Nickiem, ale od początku gdy zaczęłam to pisać, już miałam to w planie. ;)
No to chyba tyle, mam nadzieje, że rozdział wam się podoba i liczę na szczere komentarze ^.^




MARINA AND THE DIAMONDS - PRIMADONNA <3