piątek, 25 stycznia 2013

13. Policja

Policjanci wyszli z radiowozu i podbiegli do leżącego mężczyzny. Leciała mu krew z nosa. Nick był nie przytomny. Nie odpowiadał na nic. Ross i Laura stali i patrzeli bezczynnie na to, co się dzieje. Jeden z policjantów wyjął telefon i zadzwonił na pogotowie. Następnie podszedł do Rossa.
- Ale nic mu nie będzie, nie ? - zapytał lekko przestraszony Ross, policjanta.
- Teraz stracił przytomność. Ale raczej oprócz złamanego nosa, to nic mu nie będzie. A to pan to zrobił, tak ? - spytał.
- Tak. Ale on mnie sprowokował.. To.. to nie moja wina. - bronił się.
- Tego nie wiem. Przejeżdżałem i widziałem tylko jak uderzasz go.
- Naprawdę mnie sprowokował. Laura powiedz jak było. - powiedział i spojrzał się na przestraszoną dziewczynę.
- Yy.. więc... - brunetka nie mogła się wysłowić, nie wiedziała co ma powiedzieć. Wiedziała, że Ross mógł sobie odpuścić i nie dać się tak sprowokować. Ale z drugiej strony blondyn ją obronił, stanął w jej obronie. Nagle z domu Lynchów wybiegła cała rodzina oraz goście. Nicole podbiegła do nieprzytomnego mężczyzny i ukucnęła obok niego. Była w szoku, zresztą, tak jak wszyscy. Rydel spojrzała i od razu go poznała. To był ten kuzyn Nicole, którego widziała raz w sklepie i raz w parku. Riker podszedł do Rossa.
- Co tutaj się dzieje ? - spytał Riker patrząc to na Rossa, to na policjanta. - Czemu ten chłopak tutaj leży ledwo co przytomny i do tego z zakrwawionym nosem ?
- Riker ! No dobra może i go uderzyłem, alee.. ale on mnie sprowokował. - mówił blondyn. Nagle pod dom podjechała karetka. Ratownicy wybiegli z wozu i podbiegli do leżącego Nicka. Wszyscy przypatrywali się akcji ratowniczej. Szybko położyli go na nosze i zabrali do samochodu. Karetka odjechała, lecz nie na sygnale, więc to nic poważnego.
- Więc on ciebie sprowokował, tak ? - spytał policjant.
- Tak.
- Ale i tak ciebie zabieramy na komisariat. Musisz za to odpowiedzieć.
- Ale ale.. I co Laura nic nie powiesz ? - chłopak powiedział z nadzieją do przestraszonej dziewczyny. Ona milczała, nie wiadomo dlaczego. Mogła bronić go, tak jak on ją, ale się nie odezwała. Blondyn spojrzał na nią z niedowierzaniem. On poświęcił się dla niej, a ona nic ? Policjant wyjął kajdanki i podszedł do młodzieńca. Nagle z tłumu wyszedł pijany Rocky. Ledwo co stał na nogach. Zauważając co się dzieje, podszedł do policjanta.
- Co.. co tutaj się dzieje ? Zabieracie mi.. zabieracie mi brata ? Ja wam dam ! Wara kto.. kto go mi dotknie ! - zaczął się rzucać. Wszyscy obserwowali co się dzieje.
- Niech pan się uspokoi ! - mówił ze spokojem policjant.
- Coo ? Pan mnie uspokaja ? Mnie ? Toć ja.. ja jestem spokojny..Ale zostawcie mojego brata w spokoju ! Rozumiemy się ?! - krzyknął.
- Pan tutaj nie jest od wydawania mi rozkazów. - odparł spokojnie.
- Oj czyżby ?
- Tak.. i proszę odejść stąd ! Pan jest pijany !
- Ja ? Ja pijany ? Chyba tobie coś się pomyliło... a może to ty jesteś pijany ? Natychmiast zostawcie mojego Rossa w spokoju !
- Rocky ! Skończ już ! - powiedziała Rydel.
- Oo nie.. Ale dlaczego niby mam skończyć ? To oni zabierają... zabierają mi brata ! On.. on jest niewinny !
- Jest, bo uderzył. - mówił spokojnie policjant.
- On ? Phihi.. Przecież mój brat nigdy by tego nie zrobił.. -zapewniał ledwo co stojąc na nogach.
- A jednak. Dobra koniec rozmów. Zabieramy go - powiedział stanowczo umundurowany i założył kajdanki na rękach Rossa. Rocky gdy to zobaczył, coś w niego wstąpiło.
- O nieee ! Zostawcie go ! Wy popierdolone psy ! - krzyknął.
- Zaraz pana też zabierzemy ! Przed chwilą pan nas obraził. A obrażanie, a tym bardziej policjantów, jest to przekroczenie prawa !
- Tak ? Dobra, zabierajcie.. Tylko nie widzę powodów. Nic takiego nie powiedziałem. Tylko prawdę !
- Niech już lepiej nie przegina. Mógłbym pana już dawno spakować do samochodu i zawieść na izbę wytrzeźwień, ale tego nie zrobię. - powiedział mężczyzna i zaczął się kierować w stronę radiowozu popychając Rossa.
- Powiedziałem on jest niewinny ! - szargnął się Rocky i uderzył zamkniętą pięścią w twarz policjanta. On upadł na ziemie, ale od razu się podniósł, łapiąc się na nos. Leciała z niego krew.
- Rocky !! Ty głupi jesteś ? - krzyknął Riker. - Zastanów się, co ty robisz !
- Teraz chłopcze przegiąłeś. - powiedział poważnie policjant - Cody ! Chodź tutaj ! - zawołał siedzącego w radiowozie młodszego policjanta. Ten od razu wybiegł z wozu. - Wyjmij kajdanki i załóż je temu pijanemu chłopczykowi !
- Tak jest ! - odparł i następnie wykonał polecenie. Było ciężko założyć Rocky'emu kajdanki, bo nie chciał dać rąk. Ale dzięki pomocy Rikera udało się go zapakować do radiowozu.
- My bardzo przepraszamy za zachowanie naszych braci - Riker zwrócił się do policjanta, który podtrzymywał krwotok z nosa.
- Taaa.. może ten młodszy był bardziej uprzejmy, od tego starszego. Jaki on daje przykład. - odparł.
- Tak, wiem. Ale po pijanemu Rocky'emu odbija.
- Wie pan. Też lubię sobie czasem wypić, ale z umiarem. Jak widać twój brat nie wie ile może wypić.
- Taak.. ostatnio zastrzegał się, że już nigdy nie wypije. Coś mu nie wyszło. - mówił blondyn.
- Heh, no tak. Ludzie często tak mówią, ale ciężko im to wychodzi. A co ? Tutaj impreza była, tak ?
- Tak. Wie pan, rodziców nie ma. Korzystamy.
- Tak, wiem. Też kiedyś byłem w waszym wieku i powiem jedno to jest głupi wiek.
- Tak, wiemy. - odparł z lekkim uśmiechem.
- Dobrze..więc.. ten młodszy, pewnie dostanie mandat za bójkę.. ale zobaczy się. A panienka miała mówić jak to było.. - policjant zwrócił się do Laury, która stała bezczynnie i patrzała na Rossa, który siedział w radiowozie.
- Jaa ? Ja nie wiem.. Musze już iść. - powiedziała szybko.
- Ale niech pani poczeka. Pani się czegoś boi ?
- Yy.. niee. - zaprzeczyła niespokojnie.
- Laura.. co się dzieje ? - zapytał Riker.
- Co ? Nie, nic. No było tak jak pan policjant mówi. Uderzył go.
- Ahaa.. a co się wydarzyło przed tym ?
- No gadaliśmy, normalnie. I Ross wyszedł z domu i się zaczął rzucać na Nicka - skłamała.
- Aaa. to wszystko zmienia. - powiedział policjant.
- Aż nie chce mi się wierzyć, że Ross to zrobił bez powodu. On taki nie jest. Musiał mieć powód. - oznajmił Riker.
- Nie wiem. Dowody mówią przeciwko niemu. Ja ich zabieram. Ten młodszy będzie do odebrania za dwie godziny, a ten starszy za 24 godziny, jak wytrzeźwieje. - oznajmił policjant.
- Dobrze, dobrze. Jeszcze raz przepraszamy za kłopoty.
- Nie szkodzi, rozumiem. - odparł i skierował się do samochodu. Odpalił radiowóz. Wszyscy patrzeli na Rossa, który siedział z brzegu i był widoczny. Był smutny. Podniósł wzrok i spojrzał na Laurę, która stała bezczynnie i nagle zaczęły płynąć łzy dziewczynie. Chłopak patrzył na nią z wielkim żalem i lekką złością. Nagle samochód ruszył i odjechał. Brunetka szybko otarła łzy, aby nikt nie widział. Następnie do pozostałego rodzeństwa podszedł Jake z siostrą i Nicole.
- Przepraszam, że się wtrącam. Ale chcieliśmy się pożegnać - powiedział Jake.
- Ok, przepraszamy za taki koniec imprezy - powiedziała Rydel.
- Eee.. spokojnie. Taki bardzo oryginalny koniec, nie powiem, że nie - zaśmiał się Jake.
- Heh.. no tak. To paa - pożegnała się z rodziną Johnsonów. Oni poszli. Rydel spojrzała na Laurę i zapytała - Laura, kim jest dla ciebie Nick ?
- To mój chłopak. - odparła.
- Aaa.. a wiedziałaś o tym, że moja przyjaciółka, Nicole jest jego kuzynką ? - zapytała blondynka.
- Hmm.. nie wiem. Nigdy mi nic nie mówił o swojej rodzinie.
- Aha.. a ile go znasz ? - podpytywała dalej.
- Jestem z nim już od 2 tygodni. - oznajmiła.
- To krótko.
- No wiem.
- A czemu jesteś taka smutna ? Wszystko będzie dobrze. - powiedziała Rydel uśmiechając się do zmartwionej brunetki.
- Nie nic..ja już idę. - odpowiedziała smutno.
- Dobra, trzymaj się. Paa - Rydel pożegnała się. Laura poszła w stronę swojego domu. - Coś jej jest. - blondynka powiedziała do braci.
- Taak. Nie wierzę w to, że Ross bez powodu, by uderzył kogoś. - powiedział Ryland.
- Też w to nie wierzę - mówił Ratliff.
- Jak my powiemy o tym mamie ? - Rydel złapała się za głowę.
- Nie powiemy. - odparł Riker.
Przed domem jeszcze stało kilkadziesiąt gości. Stali w ciszy, nie wiedzieli co powiedzieć. Nagle przejeżdża jakaś taksówka i zatrzymuje się przed nimi. Towarzystwo przyglądało się kto wysiądzie z niej. Otwierają się drzwi, a tu nagle wychodzi mama Stormie i tata Mark. Gdy Lynchowie zobaczyli swoich rodziców nie wiedzieli co zrobić. Małżeństwo spojrzało na tłum ludzi na podwórku i od razu spojrzeli na swoje dzieci, które stały w rządku.
- Ktoś mi wytłumaczy co się tu dzieje ? - krzyknęła mama.
- Ja chyba już pójdę - powiedział speszony Ratliff.
- Ty, stój ! - krzyknęła. Przestraszony brunet posłuchał rozkazu i stanął grzecznie obok pozostałych Lynchów - Zrobiliście imprezę nie mówiąc mi o tym ?
- Yy.. taak. - odpowiedział najstarszy.
- Czyj to był pomysł ? - spytała, rodzeństwo spojrzało na siebie. Wiedzieli, że to był pomysł Rossa.
- Mój - Riker wziął na siebie całą winę. Nie chciał, aby jego młodszy brat miał jeszcze więcej problemów. - Przepraszam, ja to wymyśliłem.
- Ehhh.. - westchnęła i rozejrzała się wkoło - A gdzie jest Ross i Rocky ?
- Yy.. no ten - zaczął najstarszy - Yy.. nie będziesz zadowolona.
- Tak ? Słucham ? Nic mnie już chyba nie zdziwi.
- Więc - wziął głęboki wdech - więc Ross i Rocky są teraz na komisariacie.
- Coo ?! Dlaczego ?
- Ross za to, że uderzył jednego gościa, a Rocky za to, że uderzył policjanta. - oznajmił.
- O mój boże ! Nie wierze ! Powiedzcie, że to jest jakiś koszmar.
- Niestety to nie jest sen.. to się dzieje naprawdę. - powiedział blondyn.
- To ładnie ! Świetnie ! Ale oni będą mieli w papierach to zapisane. Chyba dałam wam za dużo luzów. Teraz wiem, że nie mogę nigdzie wyjeżdżać.
- To moja wina - powiedział pewnie Riker.
- Nie tylko twoja.. wasza, wszystkich.. Dlatego muszę dać wam karę... - zaczęła mama.




Heeej ! :)
Rozdział powstał w miarę szybko, a to dzięki  molestownikowi (Weronice) :* ! Ona tak łatwo nie odpuszcza <3 ! :D
Noo mój nieszczęsny rozdział. Nudy, nudy i jeszcze raz nudyy ! :( Nie wiem.. chyba piszę coraz gorzej.. przepraszam. Proszę o szczere komentarze ! :)




R5  <3



sobota, 19 stycznia 2013

12. Niespodzianka

Godzina 9 rano, Ross wstał z łóżka, a następnie udał się do łazienki, aby wziąć prysznic i się ubrać. Później poszedł obudzić Rocky'ego, ponieważ on dzisiaj ma robić dla wszystkich posiłki. Taka była umowa. Blondyn wszedł do pokoju Rocky'ego. Wszędzie były pozasłaniane żaluzje, a on smacznie spał w swoim łóżeczku. Ross podszedł do łóżka i zastanowił się jaką technikę budzenia zastosować. "Brutalnie czy spokojnie ?.. hmmm.." myślał blondyn. Nagle podszedł do okien i odsłonił je, tak że w całym pokoju stało się bardzo jasno. Brunet się przebudził, bo promienie słoneczne raziły go w oczy. Ross był szczęśliwy, że tak łatwo udało mu się obudzić brata. Lecz to nie wystarczyło, aby Rocky wstał, ponieważ nie zważając na nic, przewrócił się na drugi boczek i dalej próbował zasnąć. Ross momentalnie się zdenerwował i podszedł do łóżka bruneta, a następnie złapał na kołdrę i pociągnął ją do siebie, w taki sposób, że odkrył go całego.
- Ejj ! - krzyknął starszy - Co ty robisz ? Nie zabieraj mi kołdry !
- Musisz wstać !
- Dlaczego ? Która godzina ? - spytał zaspany i zdezorientowany brat.
- 9:30.. i musisz wstać zrobić śniadanie.
- Kurdee ! Ale mi się nie chce... - narzekał.
- Ale taka umowa.
- Ojj ciicho.. dobra wstaję - powiedział i następnie spróbował wstać. Z wielkim trudem udało mu się usiąść.
- Noo.. brawo ! - powiedział Ross, widząc jak brat już siedzi. Nagle Rocky położył spowrotem głowę na poduszce, tak jakby miał jakieś bardzo silne przyciąganie do łóżka. - Eeejj ! - krzyknął Ross.
- No co ?
- Wstawaj, albo zastosuję coś czego byś nie chciał doświadczyć. - zagroził.
- To znaczy ?
- Hmmm - Ross zrobił szatańską minkę - Chyba w kuchni jeszcze zostało trochę makaronu.
- I co z tym makaronem ? Byś mnie obrzucił nim ? - spytał. Ross tylko na niego spojrzał z uśmiechniętą miną. - Dobra już wstaję - powiedział Rocky i wstał z łóżka. Wziął ubrania i poszedł do łazienki.
- Noo.. jestem mistrzem - powiedział zadowolony z siebie.
O godzinie 10 wszyscy czekali głodni w kuchni, aż Rocky w końcu przygotuje dla wszystkich kanapki. Trochę się gubił na początku, ale dał radę. Każdy z uśmiechem zjadł swoje kanapki. Ross o godzinie 10:15 wyszedł z domu, bo o 10:30 miał być na planie serialu. Reszta towarzystwa zaczęła przygotowywać się do imprezy. Rydel powydzwaniała do wszystkich znajomych, aby zaprosić ich. Na imprezę zgodziło się 34 osób. Gdzie pewnie z połowa przyjdzie ze swoimi znajomymi. Później podzielili się na zespoły. Część miała trochę posprzątać, a druga grupa iść na zakupy. Oczywiście było tak samo, jak przed Sylwestrem.. Rydel, Riker i Ryland zajęli się zakupami, a Rocky i Ratliff porządkami. Tym razem obyło się bez niepotrzebnych problemów. Dom w niecałą godzinę lśnił czystością i starczyło pieniędzy na duże zakupy.

W tym czasie na planie serialu. Laura nadal była trochę rozkojarzona, ale starała się jak tylko mogła. Gdy przyszła do pracy, miała podkrążone oczy. Kosmetyczka musiała się bardzo postarać, aby to zakryć. O godzinie 14 mieli nagrany już cały odcinek. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi, bo jak długo można nakręcać jeden dwudziestominutowy odcinek. Następnie Ross szybko poszedł do swojej garderoby i się przebrał. Spieszył się, bo chciał złapać wszystkich przyjaciół zanim pójdą do domu i ich zabrać na imprezę. Na początku poszedł do garderoby Caluma. Drzwi były otwarte, więc Ross wszedł do środka. On siedział i gadał z kimś przez telefon. Rudzielec zauważając Rossa pożegnał się z kimś i odłożył komórkę.
- Ross.. coś się stało ? - spytał grzecznie.
- Nie.. to znaczy tak. - odparł blondyn.
- Taak ?
- Więc masz dzisiaj wolny wieczór ?
- Raczej tak, a co ?
- Bo organizuję imprezę u siebie w domu - powiedział szeptem.
- Dlaczego mówisz szeptem ?
- Bo nie chce aby Laura się o tym dowiedziała. Że jest impreza. - nadal mówił szeptem.
- Aaa.. nie chcesz jej zaprosić ? Dziwne, przecież ty ją lubisz. - powiedział rudy.
- Nie o to chodzi. Zaproszę Laurę, ale ona będzie sądziła, że tylko na kawę jedziemy. To ma być taka niespodziewana impreza dla niej. Bo nie wiem czy zauważyłeś, ale ona ostatnio jest smutna.
- Tak, widzę. Awwww.. ale ty jesteś miły - uśmiechnął się.
- Tak, wiem. Jestem uroczy. - odparł także uśmiechnięty Ross.
- Czy ty coś do niej czujesz ? No wiesz, coś więcej niż przyjaźń ?
- Coo ? Nie ! - oburzył się Ross - My jesteśmy tylko przyjaciółmi, nic więcej. No co ? Przyjaciele sobie pomagają. A ja pomagam Laurze, by się uśmiechnęła.
- No jeżeli tak uważasz.
- Tak, uważam - powiedział zdecydowanie - Dobra koniec gadania ! Idziemy po Raini, a następnie po Laurę.
- Ok
Przyjaciele poszli w stronę garderoby Raini. Drzwi były zamknięte. Zapukali, lecz nikt nie otwierał. Zdecydowali, że pójdą do garderoby Laury. Tam drzwi też były zamknięte. W myślach Rossa pojawiły się najgorsze myśli. "I co teraz ? Zagadałem się zbyt długo z Calumem i mój plan się nie uda ?' pomyślał. Lecz zapukali do drzwi. Otworzyła Raini.
- Raini ? Co ty tu robisz ? Jest może Laura ? - zadawał pytania Ross.
- Laura ? Jest. Ale jest trochę zajęta. - powiedziała Raini.
- Ale ja chce jej coś zaproponować. - odparł blondyn.
- Hmm.. - zastanowiła się i następnie skierowała głowę w drugą stronę  - Laura ? Mogą wejść ? - zapytała, chłopacy usłyszeli ciche "Tak". - Dobra wchodźcie - otworzyła szerzej drzwi. Przyjaciele weszli do środka. Laura siedziała zapłakana na kanapie. Wszędzie waliły się zużyte chusteczki.
- Boże ! Laura ? Co się stało ? - spytał blondyn.
- Nie, nic - skłamała.
- Taa.. właśnie widzę. - powiedział Ross, lecz nie chciał ciągnąć dalej tego tematu - Dobra, na początku mam pytanie.
- Jakie ? - zaciekawiła się.
- Czy masz dzisiaj wolny wieczór ?
- Yy.. nie wiem, chyba tak. Nie planuje nic. Albo wiem, co będę robić. Będę leżała w pokoju i oglądała telewizję i wcinała popcorn. - odparła.
- Okeej. A może byś chciała przyjechać do mnie ? Rydel ostatnio pytała o ciebie. Wypijemy kawkę, pogadasz sobie z moją siostrą, co ? - zaproponował.
- No nie wiem.
- Ale ja wiem. Prosze - nalegał, robiąc smutne oczka.
- Ugh ! Nie lubię tego wzroku. Dobra, niech ci będzie - zgodziła się.
- Oo tak !. Dzięki. Będzie fajnie. - powiedział.
- No pewnie. Lubię rozmawiać z Rydel. - odparła.
- Oo.. Raini ty też możesz iść. - zaproponował Ross, Raini. - Calum też idzie - dodał.
- Okej.. w sumie też nie mam nic do roboty.
- No i świetnie. To jedziemy. - powiedział zadowolony blondyn.
- Coo ? Już ? - zapytała Laura.
- Tak.
- Ale ja muszę się ogarnąć.
- Nie ma czasu. Jedziemy.
- Daj mi chociaż makijaż zrobić.
- Niech ci będzie. - zgodził się. Laura szybko podeszła do swojego lustra i wyjęła kosmetyczkę.
- Hmm.. który kolor cienia mam wybrać ? - spytała.
- Obojętnie. - odparł blondyn.
- Ale żeś mi pomógł.
- Jak chcesz to ci pomogę i sam ci to zrobię. - zaproponował Ross, uśmiechając się, Laura tylko na niego spojrzała z miną mówiącą za siebie, czyli 'nie' - Zrobię ci taki makijaż, że wszystkie dziewczyny będą ci zazdrościć.
- No na pewno. Ale dzięki, sama to zrobię.
- Jak tam chcesz.
Po 10 minutach wszyscy byli już gotowi. Wsiedli do samochodu Rossa i pojechali w stronę domu Lynchów.

Dotarli pod dom, była godzina 16. Wysiedli z samochodu. Muzyka tak głośno grała, że było ją słychać na zewnątrz.
- Ross ? Co jest grane ? - zaniepokoiła się.
- Yy.. nie wiem. - skłamał - wejdźmy do środka. - powiedział
Cała czwórka weszła do domu. W koło było pełno ludzi. Nagle Rydel uciszyła muzykę i powiedziała do mikrofonu.
- Heej ludzie ! Zobaczcie kto przyszedł. - wskazała na Rossa i jego przyjaciół - Taak, to Ross. To był jego pomysł, a wiecie dlaczego ? Ross ? Może powiesz ? - zachęciła blondynka. Ross poszedł na scenę i powiedział.
- Tak, to był mój pomysł. A zrobiłem to dla mojej przyjaciółki Laury ! - oznajmił blondyn, dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Awww - powiedzieli wszyscy goście z uśmiechem, Ross zszedł ze sceny i podszedł do dziewczyny.
- Laura, wiem, że ostatnio coś się dzieje. Jesteś smutna i cały czas płaczesz, więc dlatego chciałem abyś się trochę rozerwała. Mam nadzieje, że nie jesteś zła. - mówił. Laura na początku nic nie odpowiedziała, tylko przytuliła chłopaka.
- Dziękuję - uśmiechnęła się
- Nie ma za co.
Wszyscy zaczęli się świetnie bawić. Na imprezę oczywiście także przyszli Jake, Julia i Nicole. Już o godzinie 18, Rocky musiał iść dokupić alkohol. Tak, Rocky nie dał rady wytrzymać bez alkoholu i także pił.  Ross tańczył ze wszystkimi. Nawet Laura dała się namówić, na jeden taniec. I tak zeszło do godziny 20. Ludzi nie ubywało, a nawet przybywało. Było ich coraz więcej.  Lynchowie poznawali nowych ludzi. Po 20, R5 zdecydowało, że zaśpiewa kilka piosenek. I tak się stało. Zaśpiewali : 'Say You'll Stay", "Crazy 4 U", 'What Do I Have To Do', " Keep Away From This Girl". Wszystkim oczywiście się podobało. Następnie Rydel włączyła muzykę i całe R5 zeszło ze sceny i zaczęli się dalej bawić. Nagle Ross zauważył, że nigdzie nie ma Laury. Zaczął jej szukać.Przeszukał cały dom, ale jej nie było. Spojrzał przez okno, a ona stała przed domem z Nickiem. Wyglądało na to, jakby się kłócili. Dziewczyna była cała zapłakana. A Nick zamiast ją pocieszyć, było widać, że się na nią wydziera. Ross oglądał całe zajście. Nagle zobaczył jak Nick złapał za ręce Laury i zaczął są szarpać. Blondyn nie wytrzymał tego i nagle wybiegł z domu i podbiegł do kłócącej się pary.
- Ejj ! Nie szarp jej ! - krzyknął Ross. Mężczyzna i Laura spojrzeli na niego, lecz on cały czas trzymał mocno ręce brunetki - Puść ją !
- Bo co mi zrobisz, hmm ? - mówił pewien siebie Nick.
- Dobra sam się o to prosiłeś - powiedział Ross i uderzył z całej siły w nos mężczyzny. Nick upadł na ziemie.
- Ross ?! Co ty robisz ?! - krzyknęła Laura. Nagle nie wiadomo skąd, podjechał pod dom, samochód policyjny.




Dan dan dan !
Heej ! :D
Pech chciał, że pojawiła się tam policja. Czy Rossowi się dostanie za to ?  Dowiecie się w następnym rozdziale. :P
Taa, miało być jutro, ale jest dzisiaj. Ale to dzięki prośbom Weroniki i Sylwii. Jak one się uprą, to tak musi być. :)




Tomasz Niecik - Dziewczyna z Facebooka . :D


środa, 16 stycznia 2013

11. "Kuzyn"

Następnego dnia Ross wstał bez żadnego budzika o godzinie 7. Wszyscy jeszcze spali, nie chciał nikogo budzić, więc umył się i ubrał. Później zjadł śniadanie. Wiedział, że ma być na planie serialu o 10, a była 8. Nudziło mu się samemu, więc postanowił, że pojedzie wcześniej na plan. Wsiadł w samochód i pojechał. Na miejscu był przed 9, ponieważ były wielkie korki, chociaż i tak mu się nie spieszyło. Podjechał na parking, lecz nie był jedyny. Stał jeszcze jeden samochód, którego nie znał. Wysiadł z samochodu i wszedł do budynku. Przechodził korytarzem i nagle zauważył Laurę, która właśnie wychodziła z żeńskiej toalety.
- Laura ! - zawołał, dziewczyna odwróciła się.
- Ross ? Co ty tutaj robisz ? - spytała zdziwiona.
- Stoję ?
- Bardzo śmieszne. Wiesz zazwyczaj się spóźniasz, a teraz jesteś tak wcześnie. Wow.. jestem pełna podziwu. - uśmiechnęła się.
- Taa... nudziło mi się. Wszyscy spali.
- A mama ? Też spała ?
- Mamy nie ma w domu. - odparł chłopak.
- Jak to ? - spytała zdziwiona Laura.
- Wyjechała do cioci, do New Yorku.
- Aaa.. to u was musiał być niezły Sylwester.
- Taak, a właśnie.. dlaczego nie przyszłaś ? Dzwoniłem, ale nie odbierałaś. Więc wysłałem ci sms'em zaproszenie.
- Jak dzwoniłeś to miałam telefon wyciszony, więc nie słyszałam. - tłumaczyła - A gdy później zobaczyłam sms, to już miałam inne plany.
- Aa.. szkoda. Może na inną imprezę się załapiesz.
- Może.. - odparła, nagle korytarzem przechodzi jakiś facet, którego Ross widzi po raz pierwszy.
- Tutaj jesteś ! - mężczyzna zwrócił się do Laury - Szukałem cię ! Mówiłaś, że idziesz do toalety, a ty tutaj na pogaduszkach z Rossem.
- Tak, spotkałam go - odparła, a następnie zwróciła się do zdezorientowanego blondyna - Ross to jest mój chłopak, Nick.
- Ahaaa..Miło mi - podał rękę do Nicka, lecz on nie chciał jej uścisnąć. Ross wziął spowrotem rękę - To dlatego miałaś inne plany na Sylwester. - powiedział.
- Taaa.. - odpowiedziała i nastała niezręczna cisza. Ross, aby zapodać jakiś temat zapytał.
-  Ten samochód, co stoi na parkingu to twój, tak Nick ? Bo o ile mi wiadomo, to Laura nie ma prawo jazdów ..
- Tak, to mój - odpowiedział krótko, po czym znowu nastała niezręczna cisza. Ross patrzał raz na Laurę, a raz na Nicka.
- To może ja już pójdę - powiedział niepewnie Ross, czując, że przeszkadza.
- Gdzie !? - spytała trochę przerażona Laura i później dodała - Przecież za parę minut idziemy nagrywać.
- Muszę, zobaczyć coś do samochodu, niedługo będę - odparł blondyn i poszedł. "Ten facet jest naprawdę dziwny. Dlaczego on mnie nie lubi ? I dlaczego Laura tak zareagowała, gdy powiedziałem, że idę ?" myślał sobie blondyn idąc do samochodu. Na parking podjechali Calum i później Raini. Przywitali się. Gadali chwilę, stojąc przed budynkiem. Nagle Ross zauważył, jak Nick wychodzi i podchodzi do swojego samochodu. Wsiada i szybko odjeżdża z parkingu, gdzie stała trójka przyjaciół.
- Wiecie kto to był ? - spytał blondyn.
- Tak, chłopak Laury - odpowiedziała przewracając oczy Raini.
- Lubicie go ?
- Nie - odparła.
- A ty Calum ?
- Nie znam człowieka.
Następnie weszli do budynku. Każdy poszedł do swojej garderoby. Ross przebrał się i poszedł na plan. Tam już wszystko było przygotowane do nakręcenia sceny. Wszystko było oprócz Laury. To nie jest w jej stylu, aby się spóźniać.
- To kto po nią pójdzie ? - spytał reżyser.
- Ja - powiedział Ross, już chciał się kierować w stronę jej garderoby, gdy nagle na plan przybiega już gotowa Laura.
- Przepraszam za spóźnienie ! Już jestem ! - powiedziała dziewczyna.
- Okeej.. To gramy - powiedział reżyser.
- Czy ty płakałaś ? - spytał Ross dziewczyny, która miała lekko zapłakane oczy.
- Coo ? Niee.- powiedziała, blondyn patrzył na nią -. coś mi do oka wpadło, po prostu.
- Taa.. coś do oka wpadło...
- Co to za gadanie ! Dalej mamy odcinek do nakręcenia ! - krzyczał reżyser przez megafon. Ross i Laura wzięli się do roboty i zaczęli grać.

W tym samym czasie w domu Lynchów. Wszyscy wstali o 10. Zeszli na śniadanie, które według umowy miał robić Riker. Wszyscy na śniadanie zażyczyli sobie jajecznice. Riker wziął się za robienie posiłku., a reszta rodzeństwa i Ratliff przypatrywali się.
- Więc Riker.. - zaczęła siostra - Jak to jest robić jedzenie dla wszystkich ?
- Yyy.. trochę nie ogarniam.. ale daję radę - odparł z uśmiechem.
- Haha.. to może będziesz tak robił codziennie ? - spytała.
- O nie ! Albo mam pomysł...
- Jaki ? - zaciekawił się Rocky.
- Taki, że codziennie kto inny będzie robił posiłki.. Każdy po kolei.
- Coo ?! Ale jak to ? - zaniepokoił się brunet.
- Tak to, a zaczniemy kolejkę od ciebie. - powiedział Riker i wskazał na Rocky'ego.
- To ja wam spalę cały dom.
- O niee.. przecież jest książka kucharska, tam wszystko jest - radził najstarszy.
- Taa.. już to widzę. A wiadomo kiedy rodzice wrócą ? - spytał Rocky.
- Pisałem z mamą... i napisała mi, że prawdopodobnie za 6 dni. Oo.. czyli wychodzi na to, że w każdy jeden dzień jedna osoba. - powiedział najstarszy.
- Taaa. Dobra zajmij się jajecznicą - burknął Rocky.
- Ja tutaj mam wszystko pod kontrolą. - uspokoił najstarszy.
- To super, że masz teraz wszystko pod kontrolą.. tylko, że ja jutro nie będę miał.
- Będziesz.. to nie jest takie trudne. - zapewniał brat.
Po 5 minutach jajecznica była już gotowa. Podał wszystkim talerzyk i zaczęli jeść. Po posiłku Rydel stwierdziła, że pójdzie się przejść. Na dworze nie było za przyjemnie. Niebo było zachmurzone, przy czym wiał wiatr. Żaden z chłopaków nie chciał iść z siostrą na spacer, więc poszła sama. Przeszła się do parku, rozmyślając na tym wszystkim, co się ostatnio wydarzyło. Myślała także o Nicole i tym mężczyźnie, który rzekomo jest jej kuzynem. Ale Rydel w to nie wierzyła. Mimo, że znowu była jej przyjaciółką już nie miała takiego zaufania. Przechodziła właśnie koło rzeczki. Nagle zauważyła Nicole siedzącą na ławeczce znowu z tym 'kuzynem'. Tym razem nie odpuściła, tylko podeszła do pary.
- Cześć Nicole - przywitała się Rydel, wychodząc z znienacka. Nicole spojrzała na nią z wielkim szokiem.
- Rydel ! Co ty tu robisz ? - spytała.
- Poszłam się przejść.
- Taa.. wiesz, możemy przez chwilkę pogadać na osobności ? - spytała Nicole.
- Ok. tylko nie wiem co na to twój kuzyn...- blondynka spojrzała na faceta siedzącego i przyglądającego się całej sytuacji.
- On nie będzie miał nic przeciwko - powiedziała Nicole za niego, przyjaciółki poszły parę metrów dalej od ławki.
- To o czym chcesz pogadać ? - zapytała Rydel
- Powiedz, czy ty mnie śledzisz ? - spytała wprost brunetka.
- Nie, przecież mówiłam, że poszła się przejść...tak znowu wyszło, że ciebie zobaczyła z twoim 'kuzynem' - powiedziała zaznaczając wyraźnie słowo 'kuzynem'.
- Co ? Nie wierzysz mi, że to jest mój kuzyn ? - udawała zdziwioną.
- No jakoś nie.
- Dlaczego?
- Bo wiem, że jesteś do tego zdolna.
- Do czego zdolna ? - podpytywała Nicole.
- Do wszystkiego.- odparła bez zastanowienia blondynka i dodała - Nicole.. jesteśmy przyjaciółkami.. powiedz mi prawdę.. Mi możesz zaufać. - powiedziała Rydel, patrząc w oczy przyjaciółki, która przez chwilę się zastanowiła i odwróciła wzrok patrząc się w ziemie.
- Prawdę ? Prawda jest taka, że to jest mój kuzyn - powiedziała patrząc się cały czas w ziemie.
- Tak ? Taka jest prawda ?
- Tak.
- Aha. Mam nadzieje, że mnie nie okłamujesz. - powiedziała Rydel.
- Taa. Mówiłam.. zmieniłam się ! Już nie kłamię.
- To dobrze.
- Wybacz, ale ja już muszę iść. - powiedziała Nicole - To paa.. - skierowała się do nudzącego się już mężczyzny, który cały czas siedział na ławce i patrzał na dziewczyny.
- Paa - odpowiedziała. Jeszcze chwilę stała i patrzała na parę, która kierowała się do samochodu, stojącego tuż przy parku.  Wsiedli w niego i pojechali. "Dlaczego ona spotyka się ze swoim kuzynem w parku ? Nie mogłaby go zaprosić, do domu i tam z nim porozmawiać ? Trochę to jest dziwne, ale Nicole powiedziała, że to jest jej kuzyn.. Jak się naprawdę zmieniła, to by mi znowu nie kłamała..raczej" myślała Rydel i następnie skierowała się do domu. Droga do domku zajęła jej jakieś 10 minut. Gdy weszła do środka, była godzina 14. Rocky brzdąkał sobie coś na gitarze, a Ratliff i Ryland oglądali telewizję. Rikera nie było w domu.
- Hejj ! Już jestem ! - powiedziała i usiadła obok Ratliffa na kanapie.
- Hej ! I jak było ? - spytał przyjaciel.
- Trochę zimno. A nie zgadniecie kogo spotkałam.. - zaczęła blondynka.
- Kogo ?
- Nicole.
- O boże.. Nicole ! - powiedział irytująco Rocky. - I co.. ?
- Nic.. była ze swoim kuzynem w parku. - odparła Rydel.
- Z kuzynem ? - zapytał znacząco brunet.
- Tak mi powiedziała.
- I ty jej wierzysz ?
- Tak.. chyba...albo nie wiem.. nie wiem co sobie myśleć. Ale skoro ona mówi, że się zmieniła, to chyba można jej wierzyć. - powiedziała blondynka.
- O ho.. właśnie "chyba" czyli masz wątpliwości. - odparł Rocky.
- No mam wątpliwości. Jak ona mnie okłamała i się okaże, że to jest jej kochanek.. to to już koniec. Już jej nigdy, prze nigdy nie zaufam. Dałam jej teraz drugą szanse, ale no cóż.. czas pokaże. - mówiła blondynka i następnie rozejrzała się dookoła - A gdzie jest Riker ?
- Poszedł po zakupy. Przecież on dzisiaj robi nam obiad. - odparł Ryland.
- Haha.. i co zrobi na obiad ? Mówił coś ?
- Powiedział, że spagetti.
- Oo.. dobre. - ucieszyła się.
Posiedzieli jeszcze chwilę oglądając telewizję, gdy nagle do domu przyszedł Riker z siatkami, które od razu zaniósł do kuchni. Następnie zajął się robieniem obiadu.
- A Ross przyjdzie na obiad ? - krzyknął z zapytaniem z kuchni.
- Powinien być około 17 - odkrzyknęła siostra, nawet nie ruszając się z kanapy.
- To też mu zrobię, bo pewnie głodny przyjdzie. Najwyżej sobie odgrzeje. -odparł i zaczął robić. Po 30 minutach spagetti było już gotowe. Wszyscy już trochę zgłodnieli, więc poszli zjeść posiłek. Była godzina 15:30, nagle do domu przychodzi Ross.
- Ross ? Co tak wcześnie ? - spytała zdziwiona Rydel.
- Nie daliśmy rady nagrać ten odcinek do końca  - powiedział smutno.
- Co ? Dlaczego ?
- Bo Laura nie mogła się skupić na roli. Co chwilę była rozkojarzona, zapominała tekstu. I wszyscy stwierdzili, że to nie ma sensu.
- A co z nią ? - dopytywała siostra.
- Nie wiem, od rana taka dziwna była. Od 9 była już na planie i to z jakimś jej chłopakiem. Tylko ten facet jakiś dziwny jest. Od razu był do mnie wrogo nastawiony, tylko, że ja mu nic nie zrobiłem. No i później gdy się zbierałem się do domu i przechodziłem obok jej garderoby, to słyszałem rozmowę Raini i Laury. Laura płakała i coś mówiła, że się pokłóciła z Nick'em. - mówił Ross.
- Biedna Laura... może zaprosimy ją ? - zaproponowała Rydel.
- Nie wiem.. w sumie czemu nie. - zgodził się Ross - Albo mam pomysł. Może jutro zrobimy wielką imprezę...
- Znowu impreza ? - przerwał Rocky.
- Tak. W końcu musimy korzystać z wolności, gdy nie ma rodziców, co nie ? Ii.. zrobimy Laurze niespodziankę. Ona będzie myślała, że zapraszamy ją tylko na kawkę i pogaduchy, a tak naprawdę zrobimy wielką imprezę. - zaproponował blondyn uśmiechając się, zapadła cisza. Wszyscy patrzeli na siebie bez słowa - Więc co o tym myślicie ?
- Jestem za - powiedziała pierwsza Rydel, która bardzo lubiła Laurę.
- Super, kto jeszcze ?
- Okej, niech wam będzie - zgodził się Riker. - Ale wy później sprzątacie, po imprezie - uprzedził.
- Dobrze, ja posprzątam. - powiedział młodszy.
- Czyli, że kto ma przyjść ? - zapytała Rydel.
- Wszyscy znajomi. Mogą też przyprowadzić swoich znajomych. Może się pozna nowych ludzi. - odparł zadowolony Ross. On chciał trochę pomóc Laurze w trudnej chwili, aby się rozchmurzyła i była radosna.
- Ok, to od jutra działamy - zgodził się Riker.
- Wy działacie.. Ja jutro muszę iść dokończyć nagrać odcinek. Od razu przywiozę wam Laurę, okej ? I wezmę też Raini i Caluma. - mówił Ross.
- Dobra.
Wszyscy ustalili wszystko. Kto kogo ma zaprosić i takie tam. Następnie sporządzili listę zakupów. Oczywiście ma być dużo alkoholu. Następnie trochę po ogarniali dom i poszli spać.




Heeeej :)
Mamy 11 rozdział. :) Dlaczego ja dodaję dzień po dniu ? Powinnam jutro dodać, ale Sylwia chciała abym dzisiaj dodała, więc się zgodziłam ^^ 
Wow.. trochę długi wyszedł, ale tak to jest, gdy się czeka na Sylwię aż wróci ze szkoły. :D 
Dobra teraz co do rozdziału..  żeby nie było, Ross i Laura to przyjaciele. :) No i jak widać szykuje się kolejna impreza ^.^





One Direction - Kiss You <3




wtorek, 15 stycznia 2013

10. Kac

Następnego dnia wszyscy wstali po godzinie 14. Ci co pili alkohol, czyli Riker, Rocky i Ratliff, mieli wielkiego kaca. Nie pamiętali niczego. Mimo, że Rydel była pełnoletnia nie chciała pić alkoholu. Wszyscy spotkali się w kuchni, oprócz Julii. Ross robił wszystkim naleśniki na śniadanie, a właściwie na obiad. Rocky, Riker i Ratliff pili dużo wody. Szklanka wody szła jedna po drugiej. Ryland i Rydel siedzieli przy stole, jeszcze zaspani.
- Powiedzcie mi dlaczego ja się obudziłem na kanapie ? - spytał Rocky - Nie miałem siły, aby wejść na górę do swojego pokoju ?
- Nie mam pojęcia stary, nic nie pamiętam. - powiedział Riker.
- Ja też nic nie wiem.. Pamiętam, że była fajna impreza, tańczyłem dużo razy z Julią. Trochę piłem. I film mi się urywa jakoś zaraz po północy...- mówił skacowany Rocky.
- Szkoda, że mało co pamiętacie - odezwała się Rydel.
- Dlaczego ? Co takiego robiliśmy ? Zrobiliśmy jakieś głupstwo ? - spytał.
- Niee.. nie no może oprócz tego, że kilkadziesiąt razy wyznawałeś mi miłość. Krzyczałeś przez mikrofon "Rydel, kocham cie siostro" - mówiła do Rocky'ego. Brunet złapał się za głowę. - A to jeszcze nie wszystko.
- Jak to nie ? - przeraził się brat.
- Dużo robiłeś.
- Okej.. dobra nie chce wiedzieć - przerwał zszokowany brunet.
- A ja coś robiłem ? - spytał Riker.
- Oprócz tego, że ledwo co chodziłeś i gadałeś bzdury, to nic takiego.
- A ja ? - spytał Ratliff.
- Ty.. nie.. raczej robiłeś to co Riker. Najbardziej to Rocky'emu odbiło.
- Hahaha.. A najlepsze jest to, że mamy to wszystko nagrane na kamerze - śmiał się Ross.
- Ale nie wrzucicie tego do internetu, co nie ? - spytał przerażony Rocky.
- Hmmm.. jeszcze się zastanowię.
- Ross ?! - wystraszył się.
- Oj... oczywiście, że nie. To zostanie pomiędzy nami. Przecież gdyby to zobaczyli nasi fani, to pewnie byśmy stracili sporą część ich. - powiedział poważnie Ross.
- Nawet ja nie chcę tego oglądać- powiedział Rocky, do kuchni przyszła Julia. - Julia ? Co ty tutaj robisz ? - spytał zszokowany.
- Przecież tutaj spałam.. Sam udostępniłeś mi pokój. Nie pamiętasz ? - odparła dziewczyna.
- No właśnie nie pamiętam.
- Haha.. łoo to niezłego masz kaca - śmiała się.
- To nie jest śmieszne. Więcej już nie piłę. Nigdy ! Słyszycie ? Ja nigdy nie wezmę żadnego alkoholu do ust ! - obiecał brunet.
- Tak ? Czekaj powiedz to jeszcze raz, a ja to nagram na dyktafon. - powiedział trochę kpiąco Ryland.
- Haha.. Taa już to widzę ! Nie dasz rady, braciszku. - mówiła Rydel.
- Pff.. Jeszcze zobaczycie ! - zastrzegał się brunet.
- Dobrze to już pójdę do swojego domu, Jake pewnie na mnie czeka. - powiedizała Julia.
- Na głodno ciebie nie wypuścimy. - powiedział Ross, jeszcze robiąc naleśniki.
- Ale, ale..
- Żadne 'ale'. - przerwał Rocky - Zostajesz na śniadaniu. Jeszcze zemdlejesz podczas drogi.
- No trochę jestem głodna, ale nie powinnam zostawać.
- Powinnaś ! Ross, za ile będą naleśniki ? - zapytał szybko brunet.
- Za jakieś 5 minut. - odpowiedział Ross.
- No i pięknie. Julia, chodź tutaj usiądź - powiedział Rocky, odsuwając krzesło.
- No dobrze, niech wam będzie - uśmiechnęła się i usiadła na wskazanym krześle. Poczekała te 5 minut na naleśniki. I razem z rodziną Lynchów zjadła posiłek.

Następnie wszyscy poszli odprowadzić dziewczynę. Weszli do domu. Jake siedział w pokoju z Nicole i oglądali telewizję.
- O Julia nareszcie przyszłaś - powiedział Jake.
- Tak, przyszłam. Byłabym szybciej, ale wiadomo. Oni nie odpuszczają - powiedziała i spojrzała się na chłopaków i Rydel.
- Ale Jake powiedz. Mieliśmy ją puścić głodną ? - powiedział Rocky.
- Nie no dobrze. Dziękuję, żeście się nią zajęli.
- Spoko. Była grzeczna.
- Mam nadzieję. A jak minął ogólnie Sylwester i urodziny ? Coś się wydarzyło ? - spytał ciekawy Jake.
- Taa..ja nic nie pamiętam - zaczął Rocky
- Uuu.. to niezła impreza musiał być. - powiedział Jake i dodał - Ale mam nadzieje, że nie daliście Julii alkoholu.
- Noo. Tylko szampana o północy. Ale to tylko na powitanie Nowego Roku - zastrzegał Rocky.
- No dobra..Po jednym kielichu nic jej nie będzie.
- No właśnie. A ty jak spędziłeś wczorajszy wieczór ? - spytał brunet
- Przed telewizorem. Zrobiłem sobie seansik filmowy, więc jakoś przetrwałem.
- To dobrze. A Nicole.. dlaczego musiałaś wyjść ?
- Mówiłam już Rydel. - odparła Nicole.
- No mówiłaś, że mama dzwoniła - wtrąciła się Rydel.
- A mi powiedziałaś, że ciocia. - powiedział Jake, wszyscy spojrzeli na Nicole.
- Oj.. no tak ciocia. Bo to było tak, że na początku dzwoniła mama, że muszę wracać. I powiedziałam tak Rydel i wyszłam. A gdy byłam w drodze do mamy, to zadzwoniła ciocia, że mam szybciej przyjść. - tłumaczyła się trochę zestresowana Nicole.
- A co ciocia robiła u twojej mamy ? - spytał chłopak. Całej sytuacji przyglądali się Lynchowie, Ratliff i  Julia
- No co mogła robić ? Przecież przyszła na Sylwester.
- A ty czasem nie mówiłaś, że ciocia ma wyjechać do twojej babci ?
- Tak, mówiłam, ale plany się zmieniły. - odparła zestresowana dziewczyna.
- Aha.
- No właśnie - powiedziała Nicole z lekką ulgą. Rydel spojrzała tajemniczo na dziewczynę, która wyglądała jakby kłamała. Nagle do Rikera zadzwonił telefon.
- Oo ! To mama ! - poszedł do kuchni, aby mógł spokojnie porozmawiać i odebrał - Cześć mamo !
- Witam, i jak tam sobie radzicie ? - spytała zatroskana Stormie.
- Dobrze.
- To się cieszę. Wiesz, jest jeden problem.
- Jaki ? - zaniepokoił się.
- Jest zasypany śniegiem cały New York.. samoloty nie latają. Więc nie uda nam się przylecieć pojutrze. - powiedziała mama Lynch.
- Uu.. i co teraz ? Kiedy będziecie ? - spytał zmartwiony Riker.
- Nie wiem, jeszcze będziemy w kontakcie. Ale zaopiekuj się rodzeństwem, proszę cię.. jeszcze te kilka dni.
- Dobrze. Na mnie możesz liczyć.
- Wiem, dziękuję. Mam wspaniałego syna. No a któreś z moich dzieci chce ze mną porozmawiać ? - spytała.
- Czekaj zapytam się... - powiedział i następnie zwrócił się do wszystkich - Kto chce porozmawiać z mamą ?!
- Jaaa ! - krzyknął Ratliff.
- To nie jest twoja mama - powiedział Ross - Riker ! Ja chce porozmawiać.
- Dobra mamo, Ross chce porozmawiać. Paa - pożegnał się i podał telefon bratu.
- Mamo ?
- Hej Ross ! I co tam powiesz ? - zapytała Stormie.
- Kiedy wracasz ? - spytał trochę już stęskniony blondyn.
- Już mówiłam twojemu bratu, że nie wiem. Zasypany śniegiem jest cały New York. Samoloty nie latają.
- Uu.. to nie dobrze. - zasmucił się.
- Ale wytrwacie, co nie ?
- Tak, damy radę. - odparł.
- Tylko domu mi nie zdemolujcie. - ostrzegała mama.
- Nie masz się o co martwić. Wszystko jest w całości.
- Mam nadzieję. Dobra, ja już kończę. Ucałuj tam wszystkich ode mnie. - powiedziała Stormie
- Mam wszystkich całować ?! - zdziwił się Ross.
- Haha.. nie.. Chociaż im to powiedz.
- Dobrze, a do Ratliffa też ? Bo nie wiem czy słyszałaś, ale chciał z tobą przed chwilą rozmawiać. - mówił blondyn.
- Oo ! Też ! Tak jakby też należy do naszej rodziny.
- Wiem, wiem. W sumie ja sam traktuję go jak brata. - powiedział chłopak.
- No właśnie. Ja muszę kończyć. Paa.
- Paa mamo ! - powiedział i rozłączył się. Podszedł do reszty towarzystwa, którzy sobie rozmawiali w salonie.
- I jak tam ? - spytał Riker.
- Mam was wszystkich ucałować.. A że tego nie zrobię, to wam mówię, że mama chce was ucałować - uśmiechnął się.
- Haha.. okej. A mówiła o tym, że przylecą później ?
- Tak..
- Co ? Jak przylecą później ? - zaniepokoiła się Rydel.
- Podobno cały New York jest zasypany i samoloty nie latają. - powiedział Riker.
- A co się tak przeraziłaś siostro ? Nie wytrzymasz z nami jeszcze te parę dni ? - spytał Ross.
- No z wami, to jest ciężko żyć. Tyle nerwów, stresu i w ogóle. - odparła.
- Oj. nie przesadzaj ! Fajnie będzie. - pocieszał Riker.
- Taa.. już to widzę.
- Dobra, idziemy. Misja wykonana. Julia bezpiecznie odstawiona do domu. Teraz już chodźmy do siebie. Ja bym jeszcze pospał - powiedział Rocky.
- Taaa.. A ja jutro muszę iść na plan serialu. Nie wiem jak można zaraz po Nowym Roku iść nagrywać serial.  - powiedział Ross.
- Biedactwo. - powiedziała Rydel - Dobra idziemy. Paa - wszyscy się zebrali i wyszli z domu Johnsonów.

W swoim domu byli o godzinie 17. Oczywiście wszyscy poszli znowu spać, nawet Ratliff też już został i się położył na kanapie. Rydel przebudziła się o 20, bo była głodna, zeszła na dół, do kuchni. A tam byli już Rocky, Riker i Ross i jedli akurat pozostałe, po imprezie, chipsy.
- O.. widzę, że nie tylko ja zgłodniałam - odezwała się do rodzeństwa.
- Noo.. masz - powiedział Ross i przysunął paczkę chipsów do siostry.
- Dzięki, ale wolę zjeść coś bardziej zdrowszego.
- Jak nie to nie - wziął spowrotem paczkę.
- Coś zdrowszego ? Czyli ? - spytał Riker.
- Nie wiem, na przykład kanapkę, w której będzie sałata, szynka, ogórek.
- Aa.. to jak już będziesz robić, to mi też zrób. - powiedział Riker, ona spojrzała a niego, a on się uśmiechnął i dodał - Prooooszę ?
- Niech ci będzie. - powiedziała i wyjęła potrzebne produkty z lodówki.
- Dziękuję.
- A mi też zrobisz ? - spytał Ross, ona podniosła wzrok na najmłodszego brata - Prooosze ?
- Ugh ! Dobra ! Rocky.. też chcesz ? - spytała od razu.
- Jak już robisz, to także poproszę - odpowiedział brunet.
Cała trójka rodzeństwa uśmiechnęła się szeroko do dziewczyny. Rydel wzięła się za robienie kanapek. Nagle do kuchni przychodzi Ryland, a za nim Ratliff.
- Ale głodny jestem.. - powiedział Ratliff łapiąc się za brzuch - Ooo. Widzę, że robisz kanapki. Też mi zrobisz ? - spytał - Proosze ?
- Ugh ! Dobraa ! Ryland ty też chcesz ?
- Tak, poproszę. - odpowiedział.
Rydel z wielką niechęcią wzięła się za robienie wszystkich kanapek. Głodne towarzystwo przyglądało się uważnie jak dziewczyna je robi.  Następnie zrobienie kanapki porozkładała na 6 talerzykach i podała dla każdego po jednym talerzyku, gdzie były po dwie duże bułki.
- Dziękujemy, siostro ! - powiedzieli wszyscy.
- Proszę.. smacznego - powiedziała z lekką złością, którą wyczuł Ross
- Co.. zła jesteś ? - spytał.
- Nie.. nie.. - zaprzeczyła.
- Widać, że jesteś zła.. my ciebie siostra znamy - powiedział Riker.
- No bo.. zaczęło się od tego, że ja miałam sama sobie zrobić tą kanapkę. A nie żeście dowalili, że wy też chcecie. - mówiła oburzona blondynka.
- Oj Rydel.. obiecuję, że ja jutro robię cały dzień posiłki, dla wszystkich.. okej ? - powiedział Riker.
- Dobra ! - zgodziła się. Na twarzy dziewczyny od razu pojawił się uśmiech.
- A dla mnie też ? - wtrącił Ratliff.
- Niech ci będzie.. tobie też zrobię. - uśmiechnął się.
- Ooo ! Dziękuję !
Zjedli swoje kanapki. Następnie Ross stwierdził, że już pójdzie spać, bo przecież następnego dnia musi iść na plan serialu. A reszta jeszcze posiedziała w salonie, oglądając telewizję. Tak o 23 Ratliff poszedł do swojego domu, a reszta towarzystwa poszła się umyć i spać.



Heej ! :)
Już mamy 10 rozdział ! :D Łoo, ale ten czas leci. Rozdział taki trochę nudnawy. :/
Hehe, ja teraz mam FERIE ! więc będę się starała pisać więcej <mam nadzieje, że mi się uda> ale to już zależy od weny, samopoczucia i wgl.
Więc pojawił się pewien problem, który pewnie będzie widoczny za 2 tygodnie. (po feriach). Będę musiała się bardziej zająć szkołą. >.< niż blogiem. Czyli to oznacza, że pewnie będę dodawała coś w weekendy, bo wątpię, że w normalne dni szkole uda mi się napisać rozdział.. nie wiem, zobaczy się.
Dziękuję za wszystkie komentarze <3






Weekend - Jesteś zajebista <3

"Bo Ty jesteś zajebista, to sprawa jest oczywista." co nie Sylwia ? :*


piątek, 11 stycznia 2013

9. Party

Już chciała zawołać drugi raz, gdy zauważyła, że ona nie jest sama. Zauważyła, że się wita z jakimś facetem. To wyglądało naprawdę dziwnie, bo pocałowała go w polik. "Kto to jest ?" te pytanie zadawała sobie Rydel w myślach. "Wyglądają jakby byli ze sobą bardzo blisko" myślała dalej. Obserwowała jeszcze jakieś znaki, które mogą jej podpowiedzieć, kto to był. Lecz Nicole z mężczyzną wyszli z galerii i straciła ich z oczu. Nagle przyszedł Ryland z toalety.
- I jak Rikera jeszcze nie ma ? - spytał siostry.
- Nie, jeszcze nie.
- Na pewno zaraz przyjdzie. - powiedział. Czekali jeszcze z 5 minut, i nagle zauważyli Rikera. Najwidoczniej blondyn szukał ich. Zaczęli go wołać i nareszcie ich zauważył i podszedł.
- Noo, tutaj jesteście !
- Masz kasę ? - spytała podenerwowana siostra.
- Tak, spokojnie Rydel.
- Jak mam być spokojna, gdy za jakieś 4 godziny przyjdą goście, a my jeszcze jesteśmy w galerii ?
- Zdążymy.
- Już to widzę. - odparła sarkastycznie i później zapytała - A jak tam chłopacy w domu ? Radzą sobie ?
- Yyy..tt..tak. - skłamał - Już prawie cały dom lśni, tylko muszą zrobić kilka poprawek. - dziewczyna zmrużyła oczy, mierząc wzrokiem brata.
- Coś kręcisz.
- Co ? Nnn.. niee. Mówię prawdę. - jąkał się.
- To dlaczego jesteś taki podenerwowany ? - pytała dalej.
- Boo.. bo.. d.. denerwuję się, że nie zdążymy.
- No jak przecież przed chwilą mnie uspokajałeś, a poza tym czym mamy się denerwować, skoro dom prawie lśni. ? - pytała, chcąc uzyskać prawdy od brata. Dobrze wiedziała, że on kłamie.
- No właśnie prawie lśni.. mógłby bardziej albo cały lśnić.
- Taa.. wiesz, chyba zadzwonię do Rocky'ego.
- Ale po co ? Przecież on sprząta. Po co chcesz opóźniać to wszystko ? - mówił Riker. Chciał schronić braci przed wydaniem, że stłukli wazon i pewnie teraz jeszcze go sklejają.
- No dobra, niech ci będzie. - odpuściła. Riker poczuł ulgę na sercu. - Ale jak wrócimy do domu, a tam jeszcze będzie bałagan.. to nie tylko im się dostanie, tobie też się dostanie i będziesz z nimi sprzątał.
- Ok, ale tam na pewno już lśni, więc nie ma się o co obawiać, siostro.
- No mam nadzieję. Dobra idziemy zapłacić i jedziemy do domu.
Kolejne stanie w kolejce zajęło im to ponad 5 minut. Teraz już się obyło bez niepotrzebnych komplikacji.

W domu Rocky i Ratliff sklejali wazon, a Ross w tym czasie sprzątnął kuchnię i wziął się za toaletę. W 10 minut cała łazienka była czysta.
- No już skończyłem. - mówił zadowolony blondyn  - A jak wam idzie ?
- Też kończymy. - odparł Rocky.
- To dobrze. - powiedział. Nagle się zaniepokoił, bo usłyszał nadjeżdżający samochód pod garaż - Ups ! Nie jest dobrze ! Przyjechali !
- Co ?! Dobra bez paniki. Został ostatni kawałek, Ratliff weź to normalnie sklej, bo mi się ręce trzęsą - mówił Rocky.
- Ok ! - powiedział bardziej spokojny przyjaciel i włożył ostatni kawałek rozbitego wazonu. - I jak ? - spytał podnosząc wazon już całości.
- Jest dobrze ! - ucieszył się brunet - Teraz starannie odnieś to na miejsce ! - Ratliff posłuchał swojego przyjaciela i starannie odłożył wazon na półkę. Nagle do domu wchodzą : Rydel, Riker i Ryland z zakupami, które szybko odnieśli na stół w kuchni. Ross, Rocky i Ratliff przybili sobie piątki, bo udało im się w ostatniej chwili zrobić wszystko. Rydel rozejrzała się po domu z uśmiechem na ustach.
- Wow ! Tak czysto, już dawno nie było ! - zachwyciła się blondynka, Ratliff i Rocky spojrzeli na Rossa, bo to przecież dzięki niemu tak jest czysto. - No Riker, miałeś rację.
- A ty mi nigdy nie wierzysz - uśmiechnął się.
- Wiesz, gdy o tym mówiłeś, to tak wyglądało jakbyś kłamał.
- Ja nigdy nie kłamię.
- Każdy kłamie. Dobra, teraz bierzemy się za pieczenie ciasta.
Wszyscy posłuchali Rydel i pomagali dzielnie w kuchni. Wstawili ciasto do piekarnika i zaczęli się szykować na imprezę. Została jedna godzina do przyjścia gości. Ryland był już gotowy, więc zajął się ustrajaniem domu balonami i rozstawiać przekąski na stoły. Przygotował miejsce na występ R5, bo przecież zespół chciał zagrać dla wszystkich podczas tej imprezy. Ross także szybko się oporządził i pomagał bratu w tym wszystkim. Blondyn nawet zajął się ciastem, które jeszcze było w piekarniku. Co chwilę patrzał czy jest już gotowe. Następnie przyszedł Rocky, także był już gotowy, a za nim Ratliff. Po jakiś 5 minutach doszedł Riker. No tak za jakieś 10 minut mają przyjść goście, a Rydel, tak samo jak ciasto - jeszcze nie gotowe. Trochę się tym zestresowali.
- O tak, ciasto już jest gotowe ! - powiedział Ross, wyjmując je z piekarnika.
- To dobrze - mówił Ratliff - A gdzie Rydel ?
- Jeszcze się szykuje.
- Jeszcze ? Jak długo można ?
- Oj, kobiety tak mogą. - odparł Riker. Nagle usłyszeli pierwszy dzwonek do drzwi. - Oo.. czas otworzyć imprezę ! - powiedział najstarszy i otworzył drzwi. Tak, to już przyszli goście. Przywitał ich, a następnie do domu przychodzili kolejni. Rydel w końcu się wyszykowała i zeszła na dół do znajomych. Chciała pogadać z Nicole, aby się dowiedzieć, z kim dzisiaj była w galerii, lecz jej jeszcze nie było. Impreza trwała już ponad pół godziny, a rodziny Johnsonów jeszcze nie było. Lynchowie już zaczęli się przejmować ich nieobecnością. Rydel już wybrała numer Jake'a na komórce, lecz nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Blondynka otworzyła szeroko, stała tam Nicole i Julia. Jake'a nie było widać. Wpuściła gości do środka.
- Hej ! - przywitały się.
- Cześć ! A gdzie jest Jake ? - spytała blondynka.
- Źle się poczuł. Chcieliśmy z nim zostać, ale on się upierał, że przez niego nie możemy stracić takiej imprezy - mówiła Nicole z uśmiechem. - Więc jesteśmy !
- Aha. No dobrze.. Biedny Jake. - odparła Rydel. Obok przybyłych gości przechodził Rocky, gdy ich zauważył od razu podszedł do Julii i się przywitał.
- Cześć Julio ! - krzyknął i rozłożył ręce szeroko, dziewczyna bez zastanowienia przytuliła się na powitanie z brunetem.
- Cześć !
- Oo.. i cześć Nicole - powiedział już nie tak radośnie Muzyka cały czas grała. Akurat załączył się nowy kawałek - Dobra, Julia czy chcesz ze mną zatańczyć ? - spytał z uśmiechem, wyciągając rękę w stronę dziewczyny.
- Oczywiście, że tak - powiedziała bez zastanowienia i złapała za dłoń chłopaka. Poszli tańczyć.
Rydel korzystając z okazji, że była sam na sam z przyjaciółką zadała podchwytliwe pytanie.
- Więc, jak dzisiaj spędziłaś czas ?
- Aa.. no jakoś, w domku - odpowiedziała.
- Tak ? Trochę to dziwne, bo dzisiaj ciebie widziałam w galerii.
- Aaa.. no tak. Wyszłam na chwilę z domu. Musiałam coś kupić - kłamała Nicole.
- Tak ? A co takiego ? - dopytywała dalej.
- Po.. po.. noo.. po ten.. kurcze wyleciało mi to z głowy.. chwila.. no wiesz.. po chleb.. tak, po chleb, bo wiesz nie mieliśmy co zjeść na śniadanie. - tłumaczyła się. Rydel wiedziała, że coś kręci.
- A ten chłopak..kto to był ? - pytała blondynka. Nicole zrobiła duże oczy, w pierwszej chwili nic nie mówiła.
- To.. to.. to - zastanawiała się - to był kuzyn, akurat go spotkałam.. taka niespodzianka. - odpowiedziała, po długim zastanowieniu się.
- Oo.. no proszę
- Tak, tak znienacka, dobra ja idę.. idę do toalety, przepraszam, ale ciebie zostawię.. - powiedziała i szybko pobiegła w stronę łazienki, aby uniknąć dalszych pytań Rydel.
- Dobraa - powiedziała blondynka i następnie poszła się bawić z innymi na parkiecie. Tańczyła ze wszystkimi, lecz przestała, gdy zauważyła Rylanda siedzącego samemu na krześle. Jego mina nie była zadowalająca. Podszedła do niego.
- Ej Ryland.. coś się stało ?
- Nie, nic. - odparł krótko.
- Przecież widzę. Dlaczego siedzisz tutaj sam ?
- Nie wiem.
- To chodź. - siostra wyciągnęła rękę w stronę Rylanda.
- Gdzie ?
- Zatańczyć.
- Ehh..
- Będzie fajnie zobaczysz.
- No dobra - złapał siostrę za rękę i poszli tańczyć. Chwilę potańczyli, gdy nagle Rydel zauważyła Nicole, która jak było widać zbierała się do wyjścia. Rydel chciała wiedzieć dlaczego tak wcześnie wychodzi, lecz nie chciała zostawić Rylanda samego. Więc szukała kogoś, aby z nim z przez ten czas zatańczył. Rozglądała się wokoło, lecz wszyscy mieli swoją parę, nagle zauważyła Julię, która przechodziła.
- Julia ! - krzyknęła, dziewczyna podeszła do pary.
- Tak ?
- Możesz teraz zatańczyć z Rylandem ? Ja zaraz wracam.
- Oczywiście - zgodziła się i złapała za ręce chłopaka. Rylandowi było wszystko jedno z kim tańczy. Chciał się dobrze bawić.
Rydel podbiegła szybko do Nicole, która już chciała nacisnąć za klamkę i wyjść z domu.
- Ejj ! Nicole ! Dlaczego wychodzisz ? - spytała Rydel.
- Bo muszę.
- Ale po co ? Nie zostawisz chyba Julii tutaj samej, jak ona wróci do domu ?
- Julia może sama wrócić do domu. - mówiła przyjaciółka.
- No nie wiem, czy to jest dobry pomysł. Ona jeszcze jest niepełnoletnia. Ale odpowiedz na pytanie po co musisz iść ?
- Boo.. ee - chwilę się zastanowiła - bo.. no mama do mnie dzwoniła, że mam wracać.
- Ale jest sylwester.
- No wiem... Wybacz, przeproś wszystkich. Ja już muszę iść. - powiedziała i wyszła.
- Ok - odpowiedziała zdziwiona Rydel. Coś jej nie pasowało. Dlaczego akurat w Sylwester jej mama dzwoni, że ma iść do domu ? Trochę to dziwne, ale Rydel chciała się dobrze bawić, więc poszła dalej tańczyć ze wszystkimi. Nie chciała sobie psuć nocy przez Nicole.
O godzinie 23, cały zespół R5 weszło na scenkę i zaśpiewali wszystkie swoje piosenki. Następnie rozpoczęli odliczanie sekund do Nowego Roku.
- 10...9..8...7...6...5...4...3..2..1 Uuuuu.. Witaj Nowy Roku 2013 ! - wszyscy krzyczeli razem, jednocześnie Rocky i Riker otworzyli szampana. Wszyscy dostali szampana, nawet Ross, Ryland i Julia którzy byli jeszcze niepełnoletni. Wypili i później jeszcze się bawili tańcząc,i co jakiś czas śpiewając. I tak minął czas do 4. Ludzi ubywało. Na końcu z gości, została tylko Julia. Pomogła sprzątnąć po udanej imprezie.
- A gdzie jest Nicole ? - spytała Julia.
- Hah, dopiero teraz zauważyłaś ,że jej nie ma ? - spytała Rydel.
- Tak - uśmiechnęła się.
- Musiała wyjść. - odpowiedziała Rydel.
- Gdzie ?
- Podobno do mamy.
- Aha, dobrze to ja idę już do domu.
- Niee ! - sprzeciwił się Rocky - Zostań ! Jesteś zmęczona przecież. Prześpi się u mnie w pokoju, ja ci go udostępnię.
- No nie wiem, nie chcę robić problemu. - mówiła Julia.
- Żaden problem.
- Ale Jake będzie się niepokoił.
- Napiszę do niego i wszystko załatwię - powiedziała Rydel.
- Ok - zgodziła się Julia, Rocky z tego faktu był bardzo zadowolony.
Rydel wysłała sms'a do Jake'a z wiadomością, że Julia zostaje u nich. Nie dostali odpowiedzi, bo chłopak pewnie jeszcze spał. Wszyscy byli padnięci, położyli się do łóżek w rzeczach i tak zasnęli. Rocky oczywiście spał w salonie na kanapie.

Heeej ! :)
I mamy 9 rozdział :) Jest taki sobie. Jest szybciej niż przypuszczałam, ale to specjalnie dla Sylwii, która chciała dzisiaj przeczytać rozdział :D Przepraszam za błędy, które mogłam popełnić, bo szybko pisałam :)





No i muzyczka od Sylwii :*
Damian Skoczyk-Choć Bliżej <3



sobota, 5 stycznia 2013

8. Zakupy i porządki

Minął miesiąc. Przez ten czas R5 się spotykało co jakiś czas z rodziną Johnsonów i Nicole. Może nie codziennie, ale dosyć często. Zżyli się ze sobą bardzo. Braciom Rydel trudno było zaufać Nicole. Kiedyś ją lubili, ale teraz.. a tym bardziej jak się dowiedzieli o dawnych zamiarach ich siostry. Rocky miał największy problem z zaakceptowaniem przyjaciółki blondynki. Starał się być miłym dla niej, ale czasami mu się cisnęły na usta nieodpowiednie słowa skierowane do brunetki, lecz obiecywał Rydel, że nie będzie się gniewać na Nicole, więc całą złość trzymał w sobie. Dzisiaj jest 31 grudzień, impreza urodzinowa Ross'a i Sylwester w jednym. Rodzice wyjechali do rodziny, więc mieli całą chatę dla siebie. Od rana w domu były wielkie przygotowania, ponieważ Lynchowie zaprosili do siebie wszystkich przyjaciół. Wstali o 8, aby iść na zakupy i zrobić porządki. Podczas śniadania przydzielali sobie zadania. Wyszło tak, że Rydel, Riker i Ryland mają iść po zakupy, a Ross, Rocky i Ratliff posprzątać cały dom.
W sklepie Rydel miała przygotowaną listę rzeczy do kupienia i trzymała się według niej, a Ryland gdy dziewczyna nie patrzała wkładał to, co on sądzi, aby powinno się pojawić na imprezie.
- Coś tutaj chyba doszło.. - powiedziała blondynka patrząc na dodane w koszyku wafelki, chipsy i ciastka. Następnie spojrzała na chłopaków. Riker się uśmiechnął i bez słowa wskazał palcem na Rylanda, który wyglądał bardzo poważnie. Siostra spojrzała na niego.
- Niee.. wszystko jest dobrze - powiedział Ryland - No bo co.. sądzisz, że ktoś to sam włożył ? To nie możliwe. - mówił. Rydel spojrzała na Rikera, który nie mógł wytrzymać ze śmiechu.
- Ryland ? Odłóż to, dobrze ? - odparła Rydel poważnie.
- Ale.. ale...
- Co.. ale. ale ? Twój najstarszy brat ciebie wydał. - Ryland spojrzał z wrogością na najstarszego.
- Dzięki Riker. - burknął.
- Proszę - uśmiechnął się.
- A byśmy mieli o wiele lepszą imprezę z tymi ciastkami, których Rydel nie lubi.
- Ehh.. Ryland, ja też ich nie lubię i wiem, że u nas w domu nikt ich nie lubi, no oprócz ciebie.
- Oj tam - powiedział i zaczął odkładać te wszystkie słodycze na miejsce.
- Ok.. to wszystko - mówiła siostra patrząc na listę - idziemy do kasy ?
- Tak - odparł Riker.
Przy kasie, była dosyć długa kolejka. Czekali ponad 10 minut,aby stanąć przy taśmie. Gdy zaczęli wszystko wykładać, to zajmowali całą długość taśmy. Wszyscy ludzie dokoła patrzeli na nich z wielkim szokiem.
- Widzę, że niezła impreza się szykuje na Sylwestra - zwróciła uwagę ładna kasjerka.
- No pewnie - odparł Riker - chce pani dołączyć ? - zaproponował.
- Nie, dziękuję. Już dzisiaj mam gdzie iść na Sylwester.
- Szkoda. - zasmucił się. - ale.. może..
- Ile płacimy ? - przerwała Rydel.
- 259 dolarów.
- Ile ?! - zdenerwowała się.
- 259 dolarów - powtórzyła kasjerka.
- Co nie mamy tyle ? - spytał zaniepokojony Riker.
- Przy sobie mam tylko 150 dolarów.
- Co ?! I co teraz ?
- W domu zostało. Myślałam, że mi wystarczy. - całej rozmowie przypatrywała się kasjerka i reszta ludzi w sklepie.
- Hmm. dobra zrobimy tak. Ja szybko pojadę do domu, a ty zostań z Rylandem tutaj z tym wszystkim. Odstawcie te zakupy na bok. - powiedział Riker - Przepraszam piękną panią.. mamy pewien problem.. możemy tutaj odstawić zakupy i zapłacimy za jakieś pół godziny ? - zwrócił się do pięknej kasjerki.
- Dobrze. - odpowiedziała. Riker szybko wybiegł ze sklepu.

W tym samym czasie w domu Lynchów trwały porządki. Oczywiście do sprzątania musiała być głośna muzyka. Puszczali swoje piosenki śpiewając je, ale także puszczali inne piosenki innych zespołów takich jak McFly czy All Time Low. Ross, Rocky i Ratliff przygotowali wszystkie potrzebne rzeczy do porządków. Rozdzielili się, Ross miał posprzątać salon i odkurzyć wszystkie pokoje, Ratliff dostał łazienkę, chociaż nie był do tego chętny, a Rocky dostał kuchnię. Oczywiście sprzątanie nie były spokojne, ponieważ Ratliff wpadł na pomysł, aby gonić Rocky'ego szczotką od toalety. Lynch zaczął uciekać i latał po cały domu. Ross zauważając to zaczął się śmiać, bo to wyglądało naprawdę śmiesznie.
- Ejj ! Chłopacy skończcie ! Musimy posprzątać ! - mówił Ross, lecz odbyło się bez odzewu. Nagle zauważył, że Rocky biegnie w stronę, gdzie są wypastowane podłogi. - Nie Rocky.. tam... - nie dokończył bo, Rocky poślizgnął się i wpadł w szafkę. Ona się zatrzęsła i spadł wazon, który się zbił. - Ups ! - Ross szybko podszedł do zbitego wazonu, Ratliff i Rocky od razu spoważnieli.
- I widzisz co zrobiłeś - powiedział Ratliff, zrzucając całą winę na Rocky'ego.
- To nie ja ! - bronił się Rocky.
- A kto niby ?
- A kto mnie gonił z szczotką od toalety ? - bronił się dalej.
- No.. yy.. no ja, ale ty.. ty. w to wpadłeś i stłukłeś. - zaczęli się kłócić.
- Ejj ! Możecie się ogarnąć ?! - przerwał nerwowy Ross - To jest ulubiony wazon mamy.
- Wiem, ale... oj będzie źle.. - zmartwił się Rocky.
- No chyba, że go skleicie. - radził najmłodszy.
- Można spróbować. - powiedział zdenerwowany Lynch.
- Ratliff idź poszukaj jakiegoś kleju.
- Co ?! Ja ? - spytał Ratliff.
- Tak, ty ! To też jest twoja wina, wy razem będziecie to sklejać. - powiedział Ross. Nagle usłyszeli jak ktoś wchodzi do domu - Kto to ? - spytał szeptem.
- Rodzice ? - zdenerwował się jeszcze bardziej Rocky. Słyszeli jak ktoś chodzi.
- Halo ?! Jest tu ktoś ? - spytał męski głos. Bracia i przyjaciel od razu poznali głos swojego brata, Rikera.
- Tutaj ! - krzyknął Ross. Najstarszy blondyn podszedł do nich i od razu zauważył zbity wazon leżący na podłodze.
- A co tutaj się stało ? - spytał.
- Ee.. długa historia. - powiedział lekko Ratliff.
- Ratliff.. może nam opowiesz.. mamy czas. - powiedział Rocky.
- Ale po co mam zanudzać mojego najlepszego przyjaciela, co nie ?- poklepał Rikera po plecach.
- Właściwie, to mam chwilę czasu, więc opowiadaj - odparł.
- Ughh.. więc... yy.. to było tak... że Rocky się poślizgnął i...ii.. wpadł na szafkę i wazon spadł na ziemie. - powiedział ogólnie brunet. Rocky i Ross słuchali co on opowiada z niedowierzaniem.
- Ale po co biegłem ? - spytał podchwytliwie Rocky.
- Yy.. nie wiem.. nie pamiętam - zaczął kręcić.
- Riker ! Słuchaj, to było tak - zaczął Ross, który miał już tego dosyć - Ratliff wpadł na pomysł, aby gonić naszego brata szczotką od toalety.. i Rocky tak biegł, że się poślizgnął i wpadł w szafkę. - wyjaśnił spokojnie.
- Aaa.. teraz to wszystko rozumiem. - powiedział i później dodał - Jesteście idiotami.
- Kto ? Ja ? - oburzył się Ross.
- Nie ty.. ty tutaj jesteś najbardziej odpowiedzialny. Chociaż masz mniej lat od tych dwóch, którzy mimo swojego dorosłego wieku, nadal mają mózg małolata.
- Ejj.. nie jesteśmy małolatami..- sprzeciwił się Ratliff.
- Taa.. właśnie widzę
- Ale to był wypadek - tłumaczył Rocky.
- Okeej.. mnie to nie interesuje... Ale naprawcie to ! - radził - Dobra, ja tylko na chwilę przyszedłem. - powiedział i zaczął szukać kasy.
- No właśnie, dlaczego przyszedłeś sam ? Gdzie jest Rydel i Ryland ? - spytał Ross.
- Rydel i Ryland są w sklepie i czekają na mnie.
- Po co ?
- Bo zrobiliśmy takie zakupy, że nam kasy nie starczyło i musiałem tutaj przyjechać, aby wziąć pieniądze, bo Rydel wzięła tylko 150 dolarów.
- Tylko 150 ? Przecież to jest dużo. - zdziwił się młody blondyn.
- A jednak nie starczyło. - powiedział i w końcu znalazł pieniądze, które były położone w specjalnym kuferku. - Tutaj są ! Dobra, ja idę ! - wyszedł z domu.
- Dobrze - powiedzieli wszyscy.
- To jak bierzcie się do roboty, musicie to skleić. Ja dokończę za was sprzątanie kuchni i łazienki.
- Ugh.. okeeej. - zgodzili się.
Rocky i Ratliff wzięli się za sklejenie ulubionego wazonu mamusi, a Ross zabrał się za kuchnię.

W tym samym czasie w sklepie Rydel i Ryland czekając na Rikera usiedli sobie w kawiarence obok, tak aby mieć na oku niezapłacone zakupy.
- Ile jeszcze mam na niego czekać ? - martwiła się Rydel.
- Spokojnie, pewnie niedługo przyjedzie - uspokajał Ryland.
- Ale już byśmy piekli ciasto, a tutaj jeszcze jesteśmy w sklepie.
- Zdążymy, zobaczysz.
- No nie wiem.. jeszcze nie wiadomo, jak tam idzie sprzątanie naszych dwóch braci i Ratliffa - mówiła siostra.
- Wyluzuj, na pewno wszystko jest dobrze u nich. Teraz pewnie dom lśni czystością.
- Mam nadzieje.
- Na pewno. - zapewniał Ryland.
- Obyś miał rację. Teraz się zastanawiam czy dobrze przydzieliliśmy zadania. Bo wiesz Rocky i Ratliff mogą zdemolować cały dom, wiesz przecież jak oni wariują.
- Tak, wiem. Ale jeżeli byś ich zabrała tutaj, to pewnie by zdemolowali sklep.
- Taa.. oni wszystko demolują. Mam nadzieje, że dzisiaj się przyłożyli i wszystko jest w całości.
- Okej, wybacz.. ale muszę skorzystać z toalety. - powiedział Ryland wstając z krzesła i poszedł do publicznej toalety w galerii. Rydel siedziała sama, rozglądając się dookoła. Nagle zauważyła swoją przyjaciółkę Nicole.
- Nicole.. - krzyknęła, lecz ona nie usłyszała blondynki. Już chciała zawołać drugi raz, gdy zauważyła, że ona...


Heeej ! :)
I jest rozdział 8. Zauważyłam, że Wam się spodobał poprzedni rozdział. Tak, nareszcie było ciekawie, co nie ? ;) A teraz jest taki nudny, zwykły rozdzialik. Mi się podoba tak średnio, ale jest. I jest taki trochę krótki, bo siostra mnie wnerwiła i straciłam momentalnie wenę -,-. Więc wińcie ją ,a nie mnie.. przepraszam. ;( A trochę jest nie wyjaśnione to bo użyłam, że Nicole jest brunetką.. więc niech tak zostanie. :) No i co się wydarzy później, hmm ?

Proszę o komentarze ^^ (szczere)





Rock Me - One Direction <3


Kocham *.* Słucham to ostatnio na okrągło, a to wszystko dzięki Sylwii ;*

środa, 2 stycznia 2013

7. Cała prawda

- A co było to pytanie.. Nie no spokojnie nie pomyślałem o tobie źle. - uśmiechnął się.
- To dobrze
- A odpowiedź brzmi.. tak, mam dziewczynę - odpowiedział na pytanie blondynki. Rydel momentalnie posmutniała. "A czyli jednak ma dziewczynę, no trudno.. będziemy tylko przyjaciółmi" myślała.
- Aha.. A gdzie ona jest ? Bo jeszcze nam jej nie przedstawiłeś.
- Wyjechała do Waszyngtonu, tydzień temu. Ale akurat ma jutro wrócić, więc was przedstawię.
- Świetnie. A jak ma na imię ?
- Nicole
- Aha. A ile ma lat ? - dopytywała dalej.
- Tyle co ty.. czyli 19
- Heh.. miałam przyjaciółkę Nicole i też jest w moim wieku.. tylko przez parę miesięcy się do mnie już nie odzywa..
- Może zadzwoń do niej.
- Nie wiem, czy chcę z nią rozmawiać.
- Dlaczego ?
- Bo.. bo kiedyś ona mi zabrała chłopaka. I się z nią pokłóciłam o to. I tak się przerwał kontakt. Tęsknię za nią, ale ona mnie skrzywdziła.
- Wiesz, trzeba wybaczać. - radził przystojniak.
- Nie wiem, muszę to przemyśleć.
- Dobrze. To jak jutro przyjdziecie do mnie, tak o 15 ? Bo Nicole przyjedzie w nocy, więc akurat się zdąży wyspać i wy przyjedziecie, co ?
- Ok.
Jake i Rydel wrócili z Sally do domu. Rydel starała się ukrywać ten smutek po wiadomości o tym, że chłopak ma dziewczynę. Chwile jeszcze posiedzieli, porozmawiali, a następnie wrócili do swojego domu. W domku rodzeństwo zauważyło, że coś się dzieje z ich siostrą. Była zamyślona, gdy oni jeszcze siedzieli w salonie i rozmawiali.
- Rydel ? Wszystko gra ? - spytał najstarszy blondyn.
- Yy.. tak. - ocknęła się i odpowiedziała.
- Nie wydaję mi się. Od powrotu ze spaceru z Jake'em, inaczej się zachowujesz. Coś się stało ?
- Wiecie co ? Ja chyba już pójdę spać. - szybko zmieniła temat, po czym poszła do siebie na górę. Bracia spojrzeli na siebie.
- Kto pójdzie do niej ?
- Ja - odpowiedział zmartwiony Ross. Poszedł pod drzwi pokoju Rydel i zapukał. Nie czekał długo, bo siostra od razu mu otworzyła.
- Cześć, czego chciałeś ? - spytała.
- Cześć, chciałem pogadać. - odparł, a siostra otworzyła szerzej drzwi. Blondyn wszedł do jej pokoju i usiadł na łóżku.
- O czym chciałeś pogadać ? Coś się stało ?
- Tak, stało się - powiedział z powagą - Stało się coś z moją zazwyczaj uśmiechniętą siostrą. Powiesz mi coś na ten temat ?
- Taa.. chyba coś wiem na ten temat. - blondynka wiedziała już o co chodzi Rossowi.
- Więc słucham - uśmiechnął się.
- Spytałam się w końcu Jake'a czy ma dziewczynę.. iii.. i tak niestety ma.
- Ohh.. Rydel, bardzo mi przykro. Ale zawsze możesz się postarać i odebrać go tej dziewczynie. - radził braciszek.
- Nie jestem taka.
- No jak tam chcesz. W sumie racja.. nie postępuj tak jak twoja była przyjaciółka... jak ona miała ?
- Nicole. - odparła.
- No właśnie. Pamiętam ją. Kiedyś często przebywała u nas.
- Tak, ale to było kiedyś. Było minęło.
- A wracając do Jake'a to zawsze możesz się z nim przyjaźnić. - radził brat.
- Tak, wiem i tak zrobię. Trudno jak nie ten to inny chłopak, co nie ? - powiedziała optymistycznie. Ross się tylko uśmiechnął - Dziękuję Ci, że tak się troszczysz o mnie.
- Nie ma za co.. jesteś moją jedyną siostrą. - uśmiechnął się - jak wszystko gra, to już pójdę, bo jestem już trochę zmęczony. - powiedział i podszedł do drzwi.
- Tak, wszystko gra. Jeszcze raz dzięki i dobranoc.
- Dobranoc - wyszedł z pokoju Rydel i udał się do swojego. Lynchowie szybko się umyli i poszli spać.

Rano wstali o 10, umyli się i ubrali, a następnie zjedli rodzinne śniadanie do którego dołączył się Ratliff, który przyszedł oczywiście głodny do Lynchów. Po posiłku poćwiczyli nowe utwory,a następnie szykowali się na wyjście do Jake'a i Julii. O 14, towarzystwo było już gotowe do wyjścia. Musieli iść pieszo, bo samochód jest w naprawie. Oczywiście Ratliff całą drogę marudził, że go wszystko boli. Stanęli przed domem Johsonów i zadzwonili do drzwi.
- Rocky.. co tak się wypachniłeś ? - powiedział Ratliff wąchając swojego przyjaciela.
- A co mam śmierdzieć ?
- No nie, ale teraz tyle nawaliłeś tych perfumów.
- Nie przesadzaj - powiedział i otworzyły się drzwi. Stała tam Julia.
- Heej ! - przywitała się - Wejdźcie - otworzyła szeroko drzwi, towarzystwo weszło do środka. - Jake zaraz przyjdzie, więc usiądźcie na kanapie i poczekajcie.. na chwilę was zostawię samych  -  powiedziała.
- A gdzie idziesz ? - spytał Rocky, zatrzymując dziewczynę.
- Spokojnie, zaraz wrócę. Macie tutaj Sally i się zajmijcie nią. - odparła Julia i wyszła z pokoju.
- Sally ! - krzyknął Ross i od razu wziął suczkę na kolana, i zaczął ją głaskać, przytulać. Lynchowie i Ratliff czekali jakieś 3 minuty na kogoś z domowników. Nagle do pomieszczenia wchodzi Jake z jakąś dziewczyną. Goście po zobaczeniu kobiety, zrobili wielkie oczy.
- Hej. Sorry za to, że musieliście czekać. A to jest...
- Wiemy kto to jest - przerwał wrogo nastawiony Rocky.
- Serio ? Znacie się ? - zdziwił się Jake.
- Tak, witaj Nicole. - powiedział także wrogo nastawiony Riker.
- Hej, pamiętacie mnie ? - powiedziała trochę skrępowana Nicole.
- Nie moglibyśmy zapomnieć.. zabrałaś mojej siostrze chłopaka. Pamiętasz ? - spytał Riker. Rydel siedziała cicho, była w szoku z całej tej sytuacji.
- Tak, wiem.. pamiętam. I Rydel chcę ciebie za to przeprosić.. źle zrobiłam, wiem. - Nicole zwróciła się do blondynki. Rydel wstała i podeszła do dziewczyny. - Wybaczysz mi ? - spytała z nadzieją.
- Rydel zastanów się - uprzedził Rocky.
- Chłopacy.. możecie mnie zostawić samą z Nicole ? - prosiła siostra.
- Dobrze. - wszyscy wyszli z pokoju. W pomieszczeniu zostały tylko Nicole i Rydel.
- Więc jak będzie Rydel.. prze.. przebaczysz mi ? - znów spytała, ale tym razem ze łzami w oczach. Rydel spojrzała na nią z politowaniem.
- Oczywiście, że ci przebaczę. Kiedyś się przyjaźniłyśmy przez 5 lat, więc tak się do ciebie przyzwyczaiłam..tak że tęskniłam za tobą. - przytuliła dziewczynę.
- Dziękuję ci. Ja ciebie na prawdę przepraszam.. tak nie miało być.. on też by mógł się opanować...
- Cii. - przerwała Rydel -.Zapomnijmy o tym, okej ? Zaczniemy od nowa ?
- Tak.
- Cieszę się. - uśmiechnęła się. - To jak idziemy do chłopaków ?
- To chodź. - wyszły z pokoju i udały się do reszty towarzystwa. Rocky i Riker zauważyli uśmiechnięte dziewczyny.
- I jak ? - spytał zaciekawiony Rocky.
- Wszystko dobrze - odparła Rydel.
- Wybaczyłaś jej ?
- Tak.
- Głupia jesteś ?
- Nie jestem głupia ! - sprzeciwiła się - zapomnijmy o tym wszystkim i zacznijmy od początku. co ? Całe życie będziesz się gniewać ?
- Tak będę się gniewać. Nigdy nie zapomnę tego, co ty przeszłaś po tym jak odkryłaś, że ten twój Rick ciebie zdradza i do tego z twoją najlepszą przyjaciółką. Przecież ty prawie popełniłaś samobójstwo ! - powiedział Rocky, po tych słowach zapadła cisza. Nikt nie wiedział o tym, że dziewczyna chciała popełnić samobójstwo, tylko Rocky. Przyłapał ją zapłakaną w pokoju z przygotowanymi tabletkami i piwem. Chciała przedawkować z tabletkami i zapić je piwem. Wszyscy się patrzeli na Rydel. Blondynka nie wiedziała co ma powiedzieć, więc szybko wybiegła z domu. Za nią szybko wybiegł Riker.
- Rydel, stój ! - krzyczał. Najstarszy szybko dogonił siostrę i stanął przed nią, aby się zatrzymała. Blondynka była zapłakana.
- Zostawcie mnie, wszyscy ! - krzyknęła i chciała iść dalej, lecz Riker złapał ją za rękę. - Puść mnie !
- Nie puszczę. Chodź ze mną.
- Nie wrócę tam.
- A czy ktoś powiedział, że chcę ciebie spowrotem zaprowadzić do wszystkich ? No właśnie nie.. chodź, zaufaj mi. - powiedział ze spokojem brat.
- Do... Dobrze. - dziewczyna się zgodziła.
Całą drogę milczeli. Riker zaprowadził ją do parku, gdzie był piękny staw.
- Wow. Ale tu pięknie ! - powiedziała - Skąd znalazłeś to miejsce ?
- Wiesz.. chodziło się tu i tam - uśmiechnął się i usiedli przy brzegu stawu - Więc powiedz mi dlaczego chciałaś to zrobić, no wiesz.
- Ehhh.. nie wiem, co we mnie wtenczas wstąpiło. Nie mogłam znieść tego... że.. że moja najlepsza przyjaciółka, którą znałam 5 lat odebrała mi mojego pierwszego chłopaka.
- Ojj Rydel, Rydel. Dlaczego nie przyszłaś się wygadać ?
- Nie wiem.. mieliście ważniejsze rzeczy do roboty.. po co miałam wam zawracać głowy mną ?
- Jak ja ciebie zaraz walnę.. - uśmiechnął się - Mogłaś przyjść i porozmawiać.
- Ehh.. no okej.. już raz chciałam... byłam pod twoimi drzwiami, ale się wycofałam.
- Głupia - skomentował i przytulił siostrę - Nie wiem co bym zrobił, gdybym ciebie stracił. Kocham ciebie. I gdybyś to zrobiła, to chyba bym sam się zabił.
- Tak, wiem. Głupia byłam, że chciałam to zrobić. Przepraszam.
- Już dobrze. Ale pamiętaj, masz jakiś problem czy coś, to przyjdź, ja zawsze wysłucham i postaram ci się pomóc.
- Dobrze.
- To jak idziemy już do naszego domu ? Bo pewnie nie chcesz wrócić tam do wszystkich.
- Nie, wiesz co. Chodźmy do wszystkich, po co mam uciekać przed nimi.
- Na pewno ?
- Tak - blondynka wstała, a zaraz za nią Riker i poszli w stronę domu Johnsonów.

W tym samym czasie po wybiegnięciu Rydel i Rikera długo była cisza. Tylko Rocky wiedział o tym i się wygadał. Nikt nie mógł w to uwierzyć.
- Wow ! Serio Rocky ? Tak było ? Ona chciała, no wiesz.. - zaczął jeszcze zszokowany Ross.
- Tak, tak było. Przyłapałem ją na tym. Obiecałem, że nikomu nie powiem, ale teraz byłem w takich emocjach.
- Ona nie zasługuje na moją przyjaźń. - powiedziała Nicole - I to wszystko przeze mnie ?
- Tak, dlatego się zdenerwowałem tym, żeście się pogodziły, bo nie chce abyś znowu ją skrzywdziła. - zwrócił się do Nicole.
- Ale ja się zmieniłam. Rzuciłam tamtego. Zaczęłam żyć na nowo. Uwierz mi.
- Nie wiem czy potrafię tobie zaufać. Ale będę się starał.
- Dzięki - dziewczyna uśmiechnęła się.
Nagle do domu wchodzi Rydel i Riker. Rocky natychmiast podszedł do siostry.
- Przepraszam ciebie. Wygadałem się, ale byłem zdenerwowany tym, żeś się pogodziła z Nicole. Nie chcę aby ona znowu ciebie skrzywdziła. Zrozum też mnie.
- Już dobrze. Rozumiem ciebie.- uśmiechnęła się - Ale dałam drugą szansę. Każdemu ona się należy. W życiu ludzie popełniają dużo błędów.. ale trzeba żyć dalej.
- Tak, wiem, ale... przepraszam - powiedział jeszcze zdenerwowany.
- Spokojnie - przytuliła brata. A do tego przytulania się przyłączył Ratliff. Ross widząc to, także się przytulił do grupy.  A następnie przyłączył się Jake,a później Nicole, Ryland, Julia i Riker. Wszyscy głównie przytulili się do Rydel, tak że była cała ściśnięta.
- Halo ? Nie mogę oddychać ! - krzyknęła - Zaraz się uduszę ! - a wszyscy momentalnie się odsunęli, aby blondynka mogła wziąć oddech. - Dziękuję !
- To jak idziemy do kina ? - zaproponował Riker.
- Tak, tylko proszę, nie na horror - powiedział Ross.
- Tak wiemy. Możemy iść na jakąś komedie, co wy na to ?
- Tak - powiedzieli wszyscy razem.
Towarzystwo poszło do kina. Wybrali oczywiście jakąś komedie, dla rozluźnienia tej całej sytuacji, która nastała jakąś godzinę temu. Wszyscy bawili się znakomicie, bo film rzeczywiście był śmieszny. Później się rozeszli. Lynchowie i Ratliff poszli już do swojego domu, a Jake, Julia i Nicole do swojego. W drodze powrotnej nikt nie chciał poruszać tematu samobójstwa. Więc opowiadali sobie najlepsze sytuacje z filmu. W domu każdy poszedł do swojego pokoju. Każdy z braci oczywiście myślał nad tym co jakieś 5 miesięcy temu chciała zrobić ich siostra. Rydel siedziała na łóżku w swoim pokoju już przebrana w piżamę. Akurat czesała swoje włosy, gdy do pokoju ktoś zapukał.
- Tak ? Proszę - zawołała. Otworzyły się drzwi, a tam stał Riker.- Riker ? Co chcesz ?
- Chciałem powiedzieć, że ciebie kocham i dobranoc.
- Ahaa.. także ciebie kocham i dobranoc - uśmiechnęła się dziwnie, bo przecież nigdy on nie przychodził, aby powiedzieć jej "Dobranoc". Brat wyszedł i zamknął drzwi za sobą. Minęło jakieś 5 minut, gdy znowu ktoś zapukał do niej. - Kto to znowu ? - powiedziała do siebie - Tak, proszę ! - do pokoju przyszedł Rocky. - Hej. Co chciałeś ?
- Hej ! Chciałem ciebie jeszcze raz przeprosić za to.
- Już dobrze
- To się ciesze ! Kocham ciebie i dobranoc
- Też cie kocham.. dobranoc - powiedziała ze zdziwieniem. Rocky wyszedł z pokoju.  Rydel zmywała makijaż, gdy znowu ktoś zapukał do drzwi. - Tak.. kto tym razem ? - do pokoju wszedł Ryland.
- Dobranoc Rydel
- Dobranoc
- Kocham ciebie
- Ja ciebie też - powiedziała, brat wyszedł. - Co im dzisiaj odbiło ? - powiedziała sama do siebie i się położyła do łóżka. - Riker był. Rocky też był. Ryland także. - wyliczała sobie leżąc - Kto jeszcze nie był ? aa Ross ! No ciekawe, czy też przyjdzie. - zastanawiała się. Długo nie czekała, gdy ktoś zapukał do jej drzwi - Ross ! Wejdź ! - do pokoju rzeczywiście wszedł Ross.
- Cześć ! Możemy pogadać ? - spytał grzecznie.
- Tak, oczywiście. - powiedziała, a blondyn podszedł i usiadł przy niej, na rogu łóżka - To o czym chcesz pogadać ? - zapytała z uśmiechem. Mina brata nie była zbyt wesoła. Raczej była smutna, zmartwiona czymś. Coś go trapiło. - Ejj ! Ross.. co się stało ?
- Dla.. Dlaczego chciałaś nas zostawić ? - jego głos drżał.
- Ja nie.. nie chciałam. To był głupi impuls. Nie radziłam sobie z tym wszystkim.
- Mogłaś przyjść do mnie. Bym ci pomógł.
- Byłeś zajęty. W sumie tak jak wszyscy tutaj.
- Ale mogłaś do mnie przyjść nawet w nocy. O każdej porze dnia i nocy bym ciebie wysłuchał.
- Tak, wiem.
- To dlaczego tego nie zrobiłaś ?
- Nie wiem.
- Dobrze, że Rocky zauważył to w porę. Nie wiem co bym zrobił, gdybym ciebie stracił. - przytulił swoją siostrę. Jego oczy momentalnie zrobiły się mokre. Było widać, że bardzo to przeżywał. - Mimo, że czasami się kłócimy, to pamiętaj, ja zawsze będę ciebie kochał.
- Dzięki. Ja także ciebie kocham. Przepraszam, że chciałam to kiedyś zrobić.
- Już dobrze. Tak naprawdę, też się czasami zastanawiam, jakby to było jakbym nie istniał, ale ja chce jednak żyć. A tym bardziej z taką rodziną, która mnie teraz otacza. - uśmiechnął się.
- Tak, wiem. Nasza rodzina jest niesamowita.
- Dobra Rydel, ja już pójdę spać.
- Dobrze. Też jestem zmęczona.
- Dobranoc
- Dobranoc - odpowiedziała, a Ross wyszedł z pokoju.
Rydel długo nie mogła zasnąć. Nie chciała o tym pamiętać, że kiedyś prawie by popełniła samobójstwo. Chciała o tym zapomnieć. Ale jednak była wdzięczna Rockiemu za to, że znalazł się w porę i się nią zaopiekował.  Po godzinie rozmyślania w końcu zasnęła.



Heeej ! :D
I mamy 7 rozdział ! Wow ! Fajnie mi się pisze tutaj. Tylko, że czasami brakuje czasu. A teraz, gdy się znowu zaczęła szkoła, to nie wiem, kiedy będę miała czas na pisanie. Ale będę się starała w miarę szybko pisać. Z góry przepraszam niektóre osoby, którym powiedziałam, że rozdział będzie w poniedziałek.. sorry, nie wyszło.  -,-
A co do rozdziału.. ciekawe kto się tego spodziewał ? No ludzie czasami mają takie pomysły w głowie. Tylko niektórzy od razu odrzucają to, a niektórzy jeszcze bardziej się w to zagłębiają.

Proszę o komentarze ^^






Mezo/Tabb - Nie Ma Nic


Kocham to <3 I zaraziła mnie tym Agata :D

"i choć smak przegranej bywa gorzki ,
 zmieniam go w smak wygranej który bywa boski " ^^