Hej
Wiem, nie mam co liczyć na dalsze czytanie, bo zaniedbałam bloga. Przyznaje się. Źle mi z tym. Okropnie. Nie będę ściemniać że problemy miałam itp. Nie no problemy to mam, ale teraz od niedawna dopiero. Ale to się nie liczy. Opowiadanie mnie trochę znudziło, nie mam weny, nie wiem co dalej, brak czasu i chęci sprawiły że przestałam pisać. Czasami mi tego brakuje. Ale cóż. Może kiedyś dopisze dalej to, albo zacznę nowe, nie wiem...zobaczę.
Przepraszam wszystkich.
i dziękuje, że byliście.
wtorek, 25 marca 2014
środa, 20 listopada 2013
23. Klub
Chłopak, jak prawdziwy gentelmen, wziął Rydel pod ramię i wyruszyli spod domu Lynchów. David bardzo spodobał się blondynce. W jej oczach było widać ten błysk, jakby zobaczyła jakąś prześliczną różową sukienkę, którą zamierza kupić, bez względu na cenę. Brunet miał na sobie granatowe dżinsy, jasną koszulę z zawiniętymi rękawami za łokieć. Włosy świetnie ułożone na żel. Po prostu chłopak-ideał. Był bardzo dobrze zbudowany, co też bardzo podobało się Rydel.
Doszli do czarnego Porsche, które było zaparkowane kilkadziesiąt metrów od domu. David szybko podszedł od strony drzwi pasażera w samochodzie i otworzył blondynce. Ona wsiadła. Zamknął i wsiadł od strony kierowcy.
- Więc gdzie jedziemy? - zapytała.
- A gdzie chcesz? - uśmiechnął się.
- No nie wiem.. na jakąś imprezę...znasz jakieś fajne miejsca?
- Nie..dotychczas byłem tylko na dwóch imprezach w Los Angeles..myślałem że to mi coś podpowiesz. - odparł.
- Hmm.. byłam raz w takim fajnym klubie..nie pamiętam nazwy, ale chyba wiem gdzie to jest - powiedziała Rydel.
- Oo to pojedziemy tam. - zgodził się przystojny brunet. Odpalił swój sportowy samochód. - Więc prowadź - rzekł David z uśmiechem.
Wyruszyli. Rydel naprowadzała bruneta, który jeszcze nie znał całego Los Angeles. Ona była jak nawigacja w samochodzie. Przy każdym niepewnym zakręcie mówiła gdzie ma skręcić. I oto takim sposobem dojechali pod sam klub.
- Tak! To tu! Klub Star! - ucieszyła się Rydel.
- To jak? idziemy? - zapytał.
- Oczywiście, że tak!
Wysiedli z samochodu i wyruszyli w stronę dyskoteki. Była godzina 19. Weszli do środka. A w klubie było pełno ludzi. Część osób tańczyło na parkiecie, a część siedziało przy okrągłych stolikach, które znajdowały się dookoła. Rozejrzeli się, szukając jakiegoś wolnego stolika. David zauważył wolne miejsce. Złapał Rydel za rękę (oczywiście aby się "nie pogubić") i weszli w tłum ludzi. Przeciskali się pomiędzy ludźmi, tańczącymi na parkiecie. Nagle ktoś dotyka Rydel w drugą, wolną rękę. Dziewczyna odwróciła się, zatrzymując przy okazji Davida. Zobaczyła blondynkę, która patrzała nich i się uśmiechała. To była stara znajoma Rydel - Jassica.
- Rydel! Cześć! - przywitała się szczerząc zębami.
- Hej - powiedziała jakby od zniechęcenia.
- Ale fajnie..widzę że masz chłopaka. - spojrzała na bruneta, który cały czas trzymał Rydel za rękę.
- Nie..to nie jest mój chłopak, Jess- odpowiedziała lekko zdenerwowana.
- A kto? - dopytywała.
- Kolega.
- Mhmm..koleeegaa. - Po tych słowach Rydel skapnęła się, że nadal trzymają się za ręce. Puściła go. Znajoma blondynki podeszła do niego i wyciągnęła rękę w jego stronę - Jestem Jess!
- A ja David - odparł i zacisnął jej dłoń.
- Więc David.. - zaczęła, lecz z tłumu ludzi jakaś dziewczyna zaczęła ją wołać. - Dobra muszę już iść.. nie przeszkadzam wam. Do zobaczenia! - pożegnała się i poszła tańczyć. Rydel i David spojrzeli na siebie. Po czym ruszyli w dawne upatrzone miejsce. Usiedli na wygodnych, czarnych krzesłach z oparciem.
- Kto to był? - zapytał.
- Jessica, moja koleżanka... była.
- No właśnie, widziałem po twojej minie, że nie przepadasz za nią. - powiedział.
- Bo ona jest największą plotkarą w mieście.. dlatego jej nie lubię. A poza tym jest strasznie fałszywa. Nie wiem czy zauważyłeś. - rzekła Rydel.
- Nie wiem.. ciężko tak po 3 minutach stwierdzić, jaki kto jest - uśmiechnął się.
- No w sumie racja.. ehh zmieńmy temat. - po minie dziewczyny było widać zmartwienie.
- Okej - zgodził się. Brunet zauważył smutną minę Rydel. Wstał i podszedł do niej. Elegancko się ukłonił, po czym wyciągnął rękę w jej stronę i zapytał - Czy pani będzie dalej tak smutać, czy może skusi się na zatańczenie ze mną?
Dziewczyna spojrzała w jego oczy, które były pełne blasku. Dla niej wydawało się to jak jakaś bajka. Poczuła się jak Kopciuszek, a David był jej księciem. Podała mu rękę i powiedziała:
- Ależ oczywiście, że z panem zatańczę. - wstała i poszła tańczyć wraz z Davidem.
W tym samym czasie w domu Lynch'ów. Dochodziła godzina 20. Wszyscy byli już w domu. No oprócz Rydel, która świetnie się bawiła na dyskotece. Niepełna rodzina siedziała w salonie i oglądali telewizję. Nagle Stormie zapytała.
- Czy wie ktoś może, gdzie jest Rydel?
- Nie - odrzekł Riker.
- Hmm..to dziwne. - zmartwiła się.
- Ojj mamoo daj spokój. Rydel jest dorosła. Wie co robi. - powiedział wyluzowany Ross, który chciał spokojnie oglądać telewizje.
- A co jeżeli coś się stało? - panikowała Stormie.
- Mamooo!
- Dobra, dobra.. ale jak do 22 nie wróci, to.. - nie dokończyła, bo Ross jej przerwał.
- Tak, tak dzwonimy na policje, pogotowie bla bla bla..Mamo, daj nam w spokoju oglądać telewizje.
Od tej pory nikt się nie odzywał. Wszyscy oglądali film "Avatar", który właśnie leciał. Pani Lynch była podenerwowana. Co chwilę spoglądała na zegarek, tak samo Mark. I tak leciały minuty, aż do końca filmu. Była godzina 22, a Rydel nadal nie wracała. Bracia, którzy na ogół są wyluzowani, w tym momencie byli już trochę nerwowi. Ich siostra nigdy tak nie robiła.
- Mamo, a dzwoniłaś do niej? - zapytał Rocky.
- Oczywiście, że tak, ale ma wyłączoną komórkę.
- Pozostaje nam czekać. - powiedział Mark.
- Niekoniecznie.. - zaczął Ross, wszyscy skupili wzrok na nim - Możemy zadzwonić do Jake'a.. on na pewno wie gdzie jest.
- Dobry pomysł, Ross - powiedział Riker z nadzieją, że Jake odpowie im gdzie znajduje się ich siostra.
Wybrali numer w telefonie i zadzwonili. Ustawili na głośnomówiący aby wszyscy mogli słyszeć. Odezwał się zaspany głos.
- Halo?
- Jake! - krzyknął najstarszy z braci.
- Riker? - zdziwił się.
- Czy może Rydel jest u Ciebie? - zapytał przejęcie.
- Ymm..nie. A miała być czy co? - odparł nerwowy.
- Nie no, nie wiem.. to nie była u Ciebie?
- Była, w południe.
- I co co? Mówiła gdzie idzie? Gdzieś się wybierała?
- Nie, nie wiem w sumie. Nasza rozmowa nie zakończyła się przyjemnie.
- Coś się stało?
- Nooo.. pokłóciliśmy się. - z trudem wyznał prawdę.
- I ją tak wypuściłeś po kłótni?! - krzyczał jeszcze bardziej podenerwowany Riker- A płakała?
- Tak.
- Dobra.. dzięki za info. - rozłączył się, odwrócił się do swojej rodziny i powiedział- Teraz..to pozostaje nam czekać.
Podczas, gdy w domu wszyscy martwili się o Rydel.. ona świetnie się bawiła z Davidem. Blondynka po pewnym czasie spojrzała na zegarek. Była godzina 23. Przeraziła się. Zdała sobie sprawę, że z tego wszystkiego zapomniała powiadomić najbliższych o tym, że wychodzi na imprezę. Przestała tańczyć. David zaniepokoił się miną dziewczyny. Ona spojrzała na niego, złapała go za rękę i wyprowadziła z tłumu bawiących się ludzi. Wyszli z klubu.
- Co się stało? - zapytał od razu.
- Byłam tak przejęta wyjściem z tobą, że zapomniałam napisać kartkę, czy zadzwonić do mamy, aby poinformować ją że wychodzę. - mówiła na jednym wdechu.
- Spokojnie, zawiozę cię pod sam dom i całą winę wezmę na siebie. - uspokajał brunet.
- Nie.. nie weźmiesz winy na siebie. To nie twoja wina - mówiła.
- Spokojnie.. nie gadaj, tylko jedziemy.
- Ok ok.
Poszukali swojego samochodu, szybko wsiedli i wyruszyli w stronę domu. Na szczęście nie było dużego ruchu, więc sprawnie im to poszło. David zaparkował na parkingu, który znajdował się kilkadziesiąt metrów od domu.
- Dziękuje bardzo za dzisiaj - powiedziała Rydel.
- Nie ma za co - uśmiechnął się.
Nastała niezręczna cisza. Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Powoli zaczęli się do siebie zbliżać. Działali pod wpływem chwili. Ich usta były coraz bliżej siebie. Aż w końcu pocałowali się.
Noo to jeest :d
Będę się starała jak tylko mogę dodawać częściej te rozdziały, ale noo.. czasami szkoła to siła wyższa ;c
Rozdział taki tam nudny, ale mam nadzieje, że chociaż miło się czyta :)
Proszę o szczere komentarze :*
Fall Out Boy <3
Doszli do czarnego Porsche, które było zaparkowane kilkadziesiąt metrów od domu. David szybko podszedł od strony drzwi pasażera w samochodzie i otworzył blondynce. Ona wsiadła. Zamknął i wsiadł od strony kierowcy.
- Więc gdzie jedziemy? - zapytała.
- A gdzie chcesz? - uśmiechnął się.
- No nie wiem.. na jakąś imprezę...znasz jakieś fajne miejsca?
- Nie..dotychczas byłem tylko na dwóch imprezach w Los Angeles..myślałem że to mi coś podpowiesz. - odparł.
- Hmm.. byłam raz w takim fajnym klubie..nie pamiętam nazwy, ale chyba wiem gdzie to jest - powiedziała Rydel.
- Oo to pojedziemy tam. - zgodził się przystojny brunet. Odpalił swój sportowy samochód. - Więc prowadź - rzekł David z uśmiechem.
Wyruszyli. Rydel naprowadzała bruneta, który jeszcze nie znał całego Los Angeles. Ona była jak nawigacja w samochodzie. Przy każdym niepewnym zakręcie mówiła gdzie ma skręcić. I oto takim sposobem dojechali pod sam klub.
- Tak! To tu! Klub Star! - ucieszyła się Rydel.
- To jak? idziemy? - zapytał.
- Oczywiście, że tak!
Wysiedli z samochodu i wyruszyli w stronę dyskoteki. Była godzina 19. Weszli do środka. A w klubie było pełno ludzi. Część osób tańczyło na parkiecie, a część siedziało przy okrągłych stolikach, które znajdowały się dookoła. Rozejrzeli się, szukając jakiegoś wolnego stolika. David zauważył wolne miejsce. Złapał Rydel za rękę (oczywiście aby się "nie pogubić") i weszli w tłum ludzi. Przeciskali się pomiędzy ludźmi, tańczącymi na parkiecie. Nagle ktoś dotyka Rydel w drugą, wolną rękę. Dziewczyna odwróciła się, zatrzymując przy okazji Davida. Zobaczyła blondynkę, która patrzała nich i się uśmiechała. To była stara znajoma Rydel - Jassica.
- Rydel! Cześć! - przywitała się szczerząc zębami.
- Hej - powiedziała jakby od zniechęcenia.
- Ale fajnie..widzę że masz chłopaka. - spojrzała na bruneta, który cały czas trzymał Rydel za rękę.
- Nie..to nie jest mój chłopak, Jess- odpowiedziała lekko zdenerwowana.
- A kto? - dopytywała.
- Kolega.
- Mhmm..koleeegaa. - Po tych słowach Rydel skapnęła się, że nadal trzymają się za ręce. Puściła go. Znajoma blondynki podeszła do niego i wyciągnęła rękę w jego stronę - Jestem Jess!
- A ja David - odparł i zacisnął jej dłoń.
- Więc David.. - zaczęła, lecz z tłumu ludzi jakaś dziewczyna zaczęła ją wołać. - Dobra muszę już iść.. nie przeszkadzam wam. Do zobaczenia! - pożegnała się i poszła tańczyć. Rydel i David spojrzeli na siebie. Po czym ruszyli w dawne upatrzone miejsce. Usiedli na wygodnych, czarnych krzesłach z oparciem.
- Kto to był? - zapytał.
- Jessica, moja koleżanka... była.
- No właśnie, widziałem po twojej minie, że nie przepadasz za nią. - powiedział.
- Bo ona jest największą plotkarą w mieście.. dlatego jej nie lubię. A poza tym jest strasznie fałszywa. Nie wiem czy zauważyłeś. - rzekła Rydel.
- Nie wiem.. ciężko tak po 3 minutach stwierdzić, jaki kto jest - uśmiechnął się.
- No w sumie racja.. ehh zmieńmy temat. - po minie dziewczyny było widać zmartwienie.
- Okej - zgodził się. Brunet zauważył smutną minę Rydel. Wstał i podszedł do niej. Elegancko się ukłonił, po czym wyciągnął rękę w jej stronę i zapytał - Czy pani będzie dalej tak smutać, czy może skusi się na zatańczenie ze mną?
Dziewczyna spojrzała w jego oczy, które były pełne blasku. Dla niej wydawało się to jak jakaś bajka. Poczuła się jak Kopciuszek, a David był jej księciem. Podała mu rękę i powiedziała:
- Ależ oczywiście, że z panem zatańczę. - wstała i poszła tańczyć wraz z Davidem.
W tym samym czasie w domu Lynch'ów. Dochodziła godzina 20. Wszyscy byli już w domu. No oprócz Rydel, która świetnie się bawiła na dyskotece. Niepełna rodzina siedziała w salonie i oglądali telewizję. Nagle Stormie zapytała.
- Czy wie ktoś może, gdzie jest Rydel?
- Nie - odrzekł Riker.
- Hmm..to dziwne. - zmartwiła się.
- Ojj mamoo daj spokój. Rydel jest dorosła. Wie co robi. - powiedział wyluzowany Ross, który chciał spokojnie oglądać telewizje.
- A co jeżeli coś się stało? - panikowała Stormie.
- Mamooo!
- Dobra, dobra.. ale jak do 22 nie wróci, to.. - nie dokończyła, bo Ross jej przerwał.
- Tak, tak dzwonimy na policje, pogotowie bla bla bla..Mamo, daj nam w spokoju oglądać telewizje.
Od tej pory nikt się nie odzywał. Wszyscy oglądali film "Avatar", który właśnie leciał. Pani Lynch była podenerwowana. Co chwilę spoglądała na zegarek, tak samo Mark. I tak leciały minuty, aż do końca filmu. Była godzina 22, a Rydel nadal nie wracała. Bracia, którzy na ogół są wyluzowani, w tym momencie byli już trochę nerwowi. Ich siostra nigdy tak nie robiła.
- Mamo, a dzwoniłaś do niej? - zapytał Rocky.
- Oczywiście, że tak, ale ma wyłączoną komórkę.
- Pozostaje nam czekać. - powiedział Mark.
- Niekoniecznie.. - zaczął Ross, wszyscy skupili wzrok na nim - Możemy zadzwonić do Jake'a.. on na pewno wie gdzie jest.
- Dobry pomysł, Ross - powiedział Riker z nadzieją, że Jake odpowie im gdzie znajduje się ich siostra.
Wybrali numer w telefonie i zadzwonili. Ustawili na głośnomówiący aby wszyscy mogli słyszeć. Odezwał się zaspany głos.
- Halo?
- Jake! - krzyknął najstarszy z braci.
- Riker? - zdziwił się.
- Czy może Rydel jest u Ciebie? - zapytał przejęcie.
- Ymm..nie. A miała być czy co? - odparł nerwowy.
- Nie no, nie wiem.. to nie była u Ciebie?
- Była, w południe.
- I co co? Mówiła gdzie idzie? Gdzieś się wybierała?
- Nie, nie wiem w sumie. Nasza rozmowa nie zakończyła się przyjemnie.
- Coś się stało?
- Nooo.. pokłóciliśmy się. - z trudem wyznał prawdę.
- I ją tak wypuściłeś po kłótni?! - krzyczał jeszcze bardziej podenerwowany Riker- A płakała?
- Tak.
- Dobra.. dzięki za info. - rozłączył się, odwrócił się do swojej rodziny i powiedział- Teraz..to pozostaje nam czekać.
Podczas, gdy w domu wszyscy martwili się o Rydel.. ona świetnie się bawiła z Davidem. Blondynka po pewnym czasie spojrzała na zegarek. Była godzina 23. Przeraziła się. Zdała sobie sprawę, że z tego wszystkiego zapomniała powiadomić najbliższych o tym, że wychodzi na imprezę. Przestała tańczyć. David zaniepokoił się miną dziewczyny. Ona spojrzała na niego, złapała go za rękę i wyprowadziła z tłumu bawiących się ludzi. Wyszli z klubu.
- Co się stało? - zapytał od razu.
- Byłam tak przejęta wyjściem z tobą, że zapomniałam napisać kartkę, czy zadzwonić do mamy, aby poinformować ją że wychodzę. - mówiła na jednym wdechu.
- Spokojnie, zawiozę cię pod sam dom i całą winę wezmę na siebie. - uspokajał brunet.
- Nie.. nie weźmiesz winy na siebie. To nie twoja wina - mówiła.
- Spokojnie.. nie gadaj, tylko jedziemy.
- Ok ok.
Poszukali swojego samochodu, szybko wsiedli i wyruszyli w stronę domu. Na szczęście nie było dużego ruchu, więc sprawnie im to poszło. David zaparkował na parkingu, który znajdował się kilkadziesiąt metrów od domu.
- Dziękuje bardzo za dzisiaj - powiedziała Rydel.
- Nie ma za co - uśmiechnął się.
Nastała niezręczna cisza. Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Powoli zaczęli się do siebie zbliżać. Działali pod wpływem chwili. Ich usta były coraz bliżej siebie. Aż w końcu pocałowali się.
Noo to jeest :d
Będę się starała jak tylko mogę dodawać częściej te rozdziały, ale noo.. czasami szkoła to siła wyższa ;c
Rozdział taki tam nudny, ale mam nadzieje, że chociaż miło się czyta :)
Proszę o szczere komentarze :*
Fall Out Boy <3
niedziela, 3 listopada 2013
22. "To już koniec"
Jednak zdecydowanie zapukała w drzwi. Po chwili otworzyła jej Julia.
- Cześć! Wejdź. - powiedziała siostra Jake'a, otwierając szerzej drzwi. Rydel weszła do środka.
- Hej, jest może Jake?- zapytała.
- Poszedł zrobić zakupy, ale pewnie niedługo będzie. - nagle zadzwonił telefon dziewczyny - to przyjaciółka.. przepraszam.. jak chcesz to idź do jego pokoju i tam na niego poczekaj. - nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Ok - zgodziła się i ruszyła na górę, do pokoju jej przyjaciela.
Drzwi były uchylone, więc weszła do pomieszczenia. Podeszła do łóżka i usiadła na nim. Pooglądała jeszcze raz wszystkie zdjęcia i plakaty, uśmiechając się przy tym. Westchnęła i położyła się na łóżku. Nagle usłyszała, że ktoś puka do drzwi. Od razu podniosła się. Ujrzała Jake'a, który patrzył na nią z uśmiechem na twarzy.
- Wygodne jest moje łóżko, nie? - odezwał się.
- Tak i to bardzo.. ja przepraszam..nie powinnam. - tłumaczyła się nerwowo.
- Spokojnie, Rydel..nic się nie stało. - odparł łagodnie.
- Stało się..weszłam do twojego pokoju i jeszcze się położyłam na twoim łóżku.
- Wyluzuj. Julia mi powiedziała że jesteś. A co do łózka to serio nic nie szkodzi. - uśmiechnął się.
- Noo dobra..
- A czemu mam zaszczyt widzieć Ciebie tutaj..drugi dzień pod rząd? - zapytał przyjaźnie.
- A noo bo Ciebie lubię.. ale nie no, na serio to..
- Czyli mnie nie lubisz? - zrobił smutną minkę.
- Hahah..lubię. - zaśmiała się - Tylko przyszłam w innym celu.
- Uff to ok.. a to o co chodzi? mów.
- No bo..ehh nie wiem jak zacząć.
- Tak po prostu..wal śmiało - powiedział Jake.
- Ok..więc.. Nicole..ciebie zdradza. - wyznała prawdę przyjacielowi. On spojrzał na nią z niedowierzaniem. Nie wiedział co powiedzieć. Nie wiedział co myśleć. Jego Nicole, którą tak kocha mogłaby go zdradzać? Po tym co przeszli, ona mogłaby zrobić coś takiego? To niemożliwe. Nagle chłopak się odezwał.
- Kłamiesz! - krzyknął.
- Nie, Jake ja nie kłamie. Dlaczego niby miałabym cie okłamać?
- Nie wiem dlaczego..ale to nie możliwe. Nicole nigdy by mnie nie zdradziła! - krzyczał coraz głośniej.
- Jake! Uspokój się! Czemu mi nie wierzysz? - mówiła poprzez łzy.
- Bo to nie prawda!
- Jeszcze się przekonasz.. - powiedziała i wybiegła z pokoju. Zbiegła na dół schodami. Zatrzymała ją Julia.
- Ejj..Rydel co się stało? - zapytała.
- Nic! - powiedziała, po czym wybiegła z domu.
Biegła tak, przed siebie, aż do parku. Tam, usiadła na ławce. Odetchnęła. "Jak on mógł mi nie uwierzyć? To już koniec!" myślała, a z jej oczu płynęły łzy. Siedziała tak w tym parku przez godzinę i rozmyślała. Wiedziała, że musi się uspokoić bo nie może się pokazać w domu w takim stanie. Nagle ktoś podszedł do blondynki. To był David. Chłopak, którego spotkała nie dawno z psami. Tym razem był sam.
- Hej Rydel! Pamiętasz mnie? - uśmiechnął się i rozłożył ręce.
- Cześć David! - wstała i przytuliła kolegę. - No oczywiście że pamiętam.
- To się ciesze! - odparł.
- Dzisiaj bez psów?
- Taaak, dzisiaj mam wolne od nich.
- Pewnie są smutne z tego powodu. - powiedziała przyjacielsko dziewczyna.
- No nie wiem.. możee - uśmiechnął się - A Ty co tutaj robisz? sama?
- Ehh.. poszłam się przejść.
- Wszystko w porządku? - zapytał spoglądając na zamyśloną minę blondynki.
- Tak, tak - skłamała - wszystko ok.
- To dobrze! A masz może czas..dzisiaj?
- Hmm.. ogólnie to nie mam planów.. a co? - dopytywała.
- To może dasz się skusić na imprezę.. ze mną? - zaproponował chłopak. - Prosze..
- Hmm.. w suumieee to.. - zrobiła chwilę napięcia - ..ok. Pójdę z tobą.
- Ufff.. dziękuje. - ucieszył się - To jak.. przyjść po ciebie o 18?
- Raczej zdążę się przygotować. - odparła.
- A co tutaj się szykować?.. jesteś piękna.. nawet teraz mogłabyś iść na imprezę. - powiedział. Dziewczyna się uśmiechnęła.
- Dziękuje..jesteś uroczy - pocałowała Davida w policzek, co mu bardzo się podobało - to jak o 18 będziesz?
- Tak!- powiedział pewnie- Aaa tylko podaj swój adres.
- Aa no tak, przepraszam, Figueroa 25.
- Dzięki. - wyjął telefon i zapisał sobie, aby nie zapomnieć.
- Chcesz mój numer telefonu. w razie co? - zapytała.
- Słusznie.
- No to pisz.. 0018145512345. Daj mi sygnał na ten numer to też sobie zapisze.
- Spoko.. już. Dziękuje. - powiedział.
- Dobra to ja lecę się szykować.
- Ok.. to do zobaczenia.
- Do zobaczenia! - pożegnali się i każdy ruszył w swoją drogę.
Rydel szybko dobiegła do domu. Była godzina 16. Nikogo nie było, co trochę ją zadziwiło, ale teraz miała na głowie ważniejsze rzeczy. "To jeszcze nie jest aż taka zła godzina..czyli wszystko zrobię na spokojnie" pomyślała. Weszła do łazienki i nalała sobie wody do wanny. Po chwili znalazła już się w cieplutkiej wodzie. Po godzinnej kąpieli, dziewczyna wyjęła ze swojej szafy kilkanaście sukienek. Długo się zastanawiała nad wyborem jednej, najładniejszej. W końcu zdecydowała się wybrać jedną, w której dobrze się czuła. Była to czerwona sukienka do kolan, na ramiączkach. Następnie zajęła się włosami, a na samym końcu makijażem. Włosy rozpuściła i popsikała brokatem. Jeszcze pozostało jej poszukanie butów pasujących. Z tym akurat nie miała problemu bo miała tylko jedne czerwone buty na szpilkach. Szybko przebrała się w sukienkę i założyła szpilki. Wybiła godzina 18, a do drzwi ktoś zapukał. Dziewczyna otworzyła..oczywiście był to David.
- Punktualny - powiedziała.
- Jak zawsze.. - odparł chłopak z uśmiechem.
- To idziemy?
- Tak
kaaa buuum! i tyle na razie. ;c
bym pisała dalej ale muszę iść a bardzo mi zależało aby dzisiaj był dodany ten rozdział (hmm.. czyż nie, Sylwio? :p) tak więc no.. Rozdział nudny, jak zawsze, ale lubię pisać historie..mimo że są przewidywalne :D
Sorry za błędy jak coś xD
- Dzięki. - wyjął telefon i zapisał sobie, aby nie zapomnieć.
- Chcesz mój numer telefonu. w razie co? - zapytała.
- Słusznie.
- No to pisz.. 0018145512345. Daj mi sygnał na ten numer to też sobie zapisze.
- Spoko.. już. Dziękuje. - powiedział.
- Dobra to ja lecę się szykować.
- Ok.. to do zobaczenia.
- Do zobaczenia! - pożegnali się i każdy ruszył w swoją drogę.
Rydel szybko dobiegła do domu. Była godzina 16. Nikogo nie było, co trochę ją zadziwiło, ale teraz miała na głowie ważniejsze rzeczy. "To jeszcze nie jest aż taka zła godzina..czyli wszystko zrobię na spokojnie" pomyślała. Weszła do łazienki i nalała sobie wody do wanny. Po chwili znalazła już się w cieplutkiej wodzie. Po godzinnej kąpieli, dziewczyna wyjęła ze swojej szafy kilkanaście sukienek. Długo się zastanawiała nad wyborem jednej, najładniejszej. W końcu zdecydowała się wybrać jedną, w której dobrze się czuła. Była to czerwona sukienka do kolan, na ramiączkach. Następnie zajęła się włosami, a na samym końcu makijażem. Włosy rozpuściła i popsikała brokatem. Jeszcze pozostało jej poszukanie butów pasujących. Z tym akurat nie miała problemu bo miała tylko jedne czerwone buty na szpilkach. Szybko przebrała się w sukienkę i założyła szpilki. Wybiła godzina 18, a do drzwi ktoś zapukał. Dziewczyna otworzyła..oczywiście był to David.
- Punktualny - powiedziała.
- Jak zawsze.. - odparł chłopak z uśmiechem.
- To idziemy?
- Tak
kaaa buuum! i tyle na razie. ;c
bym pisała dalej ale muszę iść a bardzo mi zależało aby dzisiaj był dodany ten rozdział (hmm.. czyż nie, Sylwio? :p) tak więc no.. Rozdział nudny, jak zawsze, ale lubię pisać historie..mimo że są przewidywalne :D
Sorry za błędy jak coś xD
czwartek, 19 września 2013
21. Nieoczekiwana wizyta..
- Nie.. - ocknęła się Rydel i odsunęła od chłopaka.
- Ja.. przepraszam. - odparł Jake. - Nie wiem co się ze mną dzieje. Jeszcze raz przepraszam.
- No spokojnie.. przecież do niczego nie doszło. Nadal jesteśmy przyjaciółmi - uśmiechnęła się.
- Słuchaj..może zapomnijmy o tym. - zaczął - o tym, do czego prawie by doszło.
- Do czego by doszło? - jej piękny uśmiech nie schodził z twarzy - O czym Ty gadasz?! - Rydel specjalnie udawała że nic nie wie.
- Chodzi o to.. nie ważne - rzekł mężczyzna. i także się uśmiechnął.
- Noo więc może pooglądamy telewizję? - zaproponowała.
- Pewnie
Rydel i Jake poszli do pokoju gościnnego i oglądali razem tv. Tak im zleciał dzień. Była już godzina 18. Dziewczyna postanowiła, że już pójdzie do domu. Pożegnała się z przyjacielem i wyszła z domu. Po drodze myślała : "Jenyy, prawie i byśmy się pocałowali.. tak nie może być... muszę coś z tym zrobić. A Nicole.. gdzie jest Nicole? Pewnie skłamała aby się spotkać ze swoim kochankiem." Na dworze było już ciemno. Rydel szybko szła, tak bardzo chciała już być w swoim cieplutkim, różowym i pięknym pokoju. Doszła pod dom. Weszła do środka, usłyszała, że ktoś jest w pokoju gościnnym. Drzwi były przymknięte. Zapukała lekko. Usłyszała Ross'a, który krzyknął "Proszę!". Ona złapała za klamkę i weszła do pomieszczenia. Na kanapie siedział Ross, wraz z Laurą.
- Heej! - powiedziała uśmiechnięta Laura.
- O witaj! - odparła lekko zdziwiona blondynka.
- Siema siostra! - krzyknął młodszy brat. - I jak tam?
- A dobrze,a jak tam u Was?
- Ymm.. jak dla mnie wspaniale. Nie wiem jak u Laury - rzekł szczęśliwie Ross.
- U mnie? - zaśmiała się - U mnie jest bardzo dobrze.
- A wy coś piliście czy coś? że Wy tacy radośni? - zapytała zdezorientowana Rydel.
- Nie - odparła brunetka, po czym dodała- Wiesz jak Twój brat umie rozśmieszać, nie?
- No tak tak, znam Go już kilkanaście lat więc wiem. - uśmiechnęła się.
- Dobra, Wy dziewczyny sobie chwilę pogadajcie, ja idę na chwilę do łazienki. - powiedział Ross i wyszedł z pokoju.
- Więc, Laura.. - zaczęła blondynka -.. jak Ci się układa z Nickiem?
- A nawet dobrze. Dzisiaj musiał wyjechać, więc postanowiłam, że Was odwiedzę. - oznajmiła.
- Bardzo dobrze, że przyszłaś. Tak mi Ciebie brakowało.
- Ja też właśnie tęskniłam za Wami. Trochę się bałam reakcji Ross'a, bo nie wiem czy wiesz, ale ostatnio się pokłóciliśmy.
- Taak, mówił mi.
- Noo właśnie..a jak Ci minął dzień?
- No byłam u Jake'a ii.. - powiedziała Rydel.
- Iii? - zapytała Laura.
- iii..
- Hej dziewczynki! - nagle do pokoju wszedł Ross.
- Ross? - rzekła brunetka.
- Tak?
- Możesz zostawić nas same? - zapytała spokojnie. Blondyn spojrzał na nią ze smutkiem.- Proszee?
- Ale dlaciego? - zrobił minkę małego szczeniaczka.
- Bo chciałabym porozmawiać z Twoją siostrą na osobności.
- Ehh, no dobraaa - posmutniał i wyszedł z pomieszczenia zamykając drzwi.
- Więc? co się stało? - zapytała.
- Ymm.. no bo.. ja.. ja prawie się z nim... no wiesz.. pocałowałam - z trudem powiedziała Rydel. Przyjaciółka spojrzała na nią z wielkim szokiem. - Nie wiem jak to się stało.. ale było tak blisko zrobienia tego głupstwa.. w ostatniej chwili powiedziałam, "nie' .. że tak nie może być.. przecież Laura, Ty mnie znasz..
- No znam - uśmiechnęła się - Wiem, że Ty nikomu nie odbijasz chłopaka.
- No właśnie.. I teraz nie wiem, czy powinnam coś zrobić z tym? czy może nic? - mówiła zagubiona blondynka.
- Hmm.. kochasz Go?
- Kogo?
- No Jake'a?
- Niee...- powiedziała pewnie,po czym chwile się zastanowiła - W sumie.. to nie wiem.
- Nie jesteś pewna co do niego czujesz? - dopytywała Laura.
- Tak.. - odparła zakłopotanie.
- To jest najgorsze. Ale nie załamuj się. Przemyśl sobie na spokojnie co do niego czujesz.. a gdy stwierdzisz, że go kochasz, to nie wiem.. proponuje aby mu o tym powiedzieć.. porozmawiać na spokojnie. - radziła brunetka przyjaciółce.
- No nie wiem.. on ma dziewczynę - rzekła, po czym dodała -..która w sumie się nim nie interesuje.
- Jak się nim nie interesuje, To powiedz mu co do niego czujesz!
-To nie jest takie proste.. nie wiem, zastanowię się, ale dziękuje za rozmowę. - Rydel przytuliła swoją przyjaciółkę.
- Nie ma za co - odpowiedziała Laura uśmiechając się.
Dziewczyny jeszcze chwilę ze sobą rozmawiały. Po pewnym czasie dołączył do nich Ross i także z nimi rozmawiał. Świetnie się razem dogadywali i tak im czas zleciał, że nawet nie zauważyli, że dochodzi już 21. Około godziny 21:30, Laura poszła do domu. Ross stwierdził, że jest zmęczony i poszedł do swojego pokoju. Rydel także poszła do 'siebie'. Cały czas miała w głowie jedną osobę - Jake'a. Non stop o nim myślała. Umyła się i położyła na łóżku. Wkoło niej tylko ta jedyna, ta sama myśl.."Czy Go kocham? Czy to tylko takie zauroczenie?" Z taką myślą zasypiała zakłopotana blondynka.
Jest godzina 8. Poranek w domu Lynchów.. jak zawsze zwariowany. Niektórzy śpią, niektórzy już nie. Każdy jest czymś zajęty. Rocky, Ryland jeszcze smacznie spali, ale za to Ross, Riker i Rydel już nie. Młodszy szykował się do pracy, czyli na plan serialu. Najstarszy miał spotkanie z ludźmi z "Glee". A Rydel.. po prostu nie mogła spać. Stwierdziła, że jednak pójdzie do Jake'a. I z nim porozmawia. Ross i Riker wyszli razem o 8:30. Blondynka ubrała swoją różową kurtkę i wyszła zaraz za nimi. Od razu skierowała się w stronę domu Johnsonów. Po drodze się jeszcze zastanawiała, czy na pewno ma mu powiedzieć o tym.. czy lepiej ma się jeszcze wstrzymać. Podeszła pod posesje przyjaciela. "Zapukać czy lepiej odejść" myślała dziewczyna.
c.d.n. ;)
- Ja.. przepraszam. - odparł Jake. - Nie wiem co się ze mną dzieje. Jeszcze raz przepraszam.
- No spokojnie.. przecież do niczego nie doszło. Nadal jesteśmy przyjaciółmi - uśmiechnęła się.
- Słuchaj..może zapomnijmy o tym. - zaczął - o tym, do czego prawie by doszło.
- Do czego by doszło? - jej piękny uśmiech nie schodził z twarzy - O czym Ty gadasz?! - Rydel specjalnie udawała że nic nie wie.
- Chodzi o to.. nie ważne - rzekł mężczyzna. i także się uśmiechnął.
- Noo więc może pooglądamy telewizję? - zaproponowała.
- Pewnie
Rydel i Jake poszli do pokoju gościnnego i oglądali razem tv. Tak im zleciał dzień. Była już godzina 18. Dziewczyna postanowiła, że już pójdzie do domu. Pożegnała się z przyjacielem i wyszła z domu. Po drodze myślała : "Jenyy, prawie i byśmy się pocałowali.. tak nie może być... muszę coś z tym zrobić. A Nicole.. gdzie jest Nicole? Pewnie skłamała aby się spotkać ze swoim kochankiem." Na dworze było już ciemno. Rydel szybko szła, tak bardzo chciała już być w swoim cieplutkim, różowym i pięknym pokoju. Doszła pod dom. Weszła do środka, usłyszała, że ktoś jest w pokoju gościnnym. Drzwi były przymknięte. Zapukała lekko. Usłyszała Ross'a, który krzyknął "Proszę!". Ona złapała za klamkę i weszła do pomieszczenia. Na kanapie siedział Ross, wraz z Laurą.
- Heej! - powiedziała uśmiechnięta Laura.
- O witaj! - odparła lekko zdziwiona blondynka.
- Siema siostra! - krzyknął młodszy brat. - I jak tam?
- A dobrze,a jak tam u Was?
- Ymm.. jak dla mnie wspaniale. Nie wiem jak u Laury - rzekł szczęśliwie Ross.
- U mnie? - zaśmiała się - U mnie jest bardzo dobrze.
- A wy coś piliście czy coś? że Wy tacy radośni? - zapytała zdezorientowana Rydel.
- Nie - odparła brunetka, po czym dodała- Wiesz jak Twój brat umie rozśmieszać, nie?
- No tak tak, znam Go już kilkanaście lat więc wiem. - uśmiechnęła się.
- Dobra, Wy dziewczyny sobie chwilę pogadajcie, ja idę na chwilę do łazienki. - powiedział Ross i wyszedł z pokoju.
- Więc, Laura.. - zaczęła blondynka -.. jak Ci się układa z Nickiem?
- A nawet dobrze. Dzisiaj musiał wyjechać, więc postanowiłam, że Was odwiedzę. - oznajmiła.
- Bardzo dobrze, że przyszłaś. Tak mi Ciebie brakowało.
- Ja też właśnie tęskniłam za Wami. Trochę się bałam reakcji Ross'a, bo nie wiem czy wiesz, ale ostatnio się pokłóciliśmy.
- Taak, mówił mi.
- Noo właśnie..a jak Ci minął dzień?
- No byłam u Jake'a ii.. - powiedziała Rydel.
- Iii? - zapytała Laura.
- iii..
- Hej dziewczynki! - nagle do pokoju wszedł Ross.
- Ross? - rzekła brunetka.
- Tak?
- Możesz zostawić nas same? - zapytała spokojnie. Blondyn spojrzał na nią ze smutkiem.- Proszee?
- Ale dlaciego? - zrobił minkę małego szczeniaczka.
- Bo chciałabym porozmawiać z Twoją siostrą na osobności.
- Ehh, no dobraaa - posmutniał i wyszedł z pomieszczenia zamykając drzwi.
- Więc? co się stało? - zapytała.
- Ymm.. no bo.. ja.. ja prawie się z nim... no wiesz.. pocałowałam - z trudem powiedziała Rydel. Przyjaciółka spojrzała na nią z wielkim szokiem. - Nie wiem jak to się stało.. ale było tak blisko zrobienia tego głupstwa.. w ostatniej chwili powiedziałam, "nie' .. że tak nie może być.. przecież Laura, Ty mnie znasz..
- No znam - uśmiechnęła się - Wiem, że Ty nikomu nie odbijasz chłopaka.
- No właśnie.. I teraz nie wiem, czy powinnam coś zrobić z tym? czy może nic? - mówiła zagubiona blondynka.
- Hmm.. kochasz Go?
- Kogo?
- No Jake'a?
- Niee...- powiedziała pewnie,po czym chwile się zastanowiła - W sumie.. to nie wiem.
- Nie jesteś pewna co do niego czujesz? - dopytywała Laura.
- Tak.. - odparła zakłopotanie.
- To jest najgorsze. Ale nie załamuj się. Przemyśl sobie na spokojnie co do niego czujesz.. a gdy stwierdzisz, że go kochasz, to nie wiem.. proponuje aby mu o tym powiedzieć.. porozmawiać na spokojnie. - radziła brunetka przyjaciółce.
- No nie wiem.. on ma dziewczynę - rzekła, po czym dodała -..która w sumie się nim nie interesuje.
- Jak się nim nie interesuje, To powiedz mu co do niego czujesz!
-To nie jest takie proste.. nie wiem, zastanowię się, ale dziękuje za rozmowę. - Rydel przytuliła swoją przyjaciółkę.
- Nie ma za co - odpowiedziała Laura uśmiechając się.
Dziewczyny jeszcze chwilę ze sobą rozmawiały. Po pewnym czasie dołączył do nich Ross i także z nimi rozmawiał. Świetnie się razem dogadywali i tak im czas zleciał, że nawet nie zauważyli, że dochodzi już 21. Około godziny 21:30, Laura poszła do domu. Ross stwierdził, że jest zmęczony i poszedł do swojego pokoju. Rydel także poszła do 'siebie'. Cały czas miała w głowie jedną osobę - Jake'a. Non stop o nim myślała. Umyła się i położyła na łóżku. Wkoło niej tylko ta jedyna, ta sama myśl.."Czy Go kocham? Czy to tylko takie zauroczenie?" Z taką myślą zasypiała zakłopotana blondynka.
Jest godzina 8. Poranek w domu Lynchów.. jak zawsze zwariowany. Niektórzy śpią, niektórzy już nie. Każdy jest czymś zajęty. Rocky, Ryland jeszcze smacznie spali, ale za to Ross, Riker i Rydel już nie. Młodszy szykował się do pracy, czyli na plan serialu. Najstarszy miał spotkanie z ludźmi z "Glee". A Rydel.. po prostu nie mogła spać. Stwierdziła, że jednak pójdzie do Jake'a. I z nim porozmawia. Ross i Riker wyszli razem o 8:30. Blondynka ubrała swoją różową kurtkę i wyszła zaraz za nimi. Od razu skierowała się w stronę domu Johnsonów. Po drodze się jeszcze zastanawiała, czy na pewno ma mu powiedzieć o tym.. czy lepiej ma się jeszcze wstrzymać. Podeszła pod posesje przyjaciela. "Zapukać czy lepiej odejść" myślała dziewczyna.
c.d.n. ;)
środa, 28 sierpnia 2013
...
Chciałam dodać nowy rozdział dzisiaj, ale z powodów osobistych nie jestem teraz w stanie o tym myśleć.. nie wiem co mam Wam jeszcze powiedzieć.. PRZEPRASZAM ;c
czwartek, 22 sierpnia 2013
20. Przypadkowe spotkanie...
Jest 18 styczeń, piątek, w południe. Minęło już kilkanaście dni, a Ross i Laura nadal się nie pogodzili. Nie widywali się przez ten czas, ponieważ była przerwa w nagrywaniu odcinków serialu. Riker i Ryland stwierdzili, że chcą mieć kota. Prosili swoich rodziców, aby się zgodzili, lecz niestety..Stormie i Mark nie pozwalają im na takie zwierzątko, ponieważ stwierdzają, że oni nie są jeszcze aż tak odpowiedzialni, aby przejąć takie obowiązki. Godzina 12, a Rydel postanawia, że się przejdzie. Ubrała różową bluzę, czarne adidasy i zbliżyła się do drzwi, gdy nagle odezwał się głos.
- A Ty gdzie, młoda ? - zapytał Riker, stojąc w drzwiach z salonu.
- Aż taka młoda nie jestem, to po pierwsze. A po drugie nie muszę Ci się tłumaczyć gdzie idę. Jestem dorosła. - odparła lekko zdenerwowana.
- Dobrze, siostra.. spokojnie. Tak tylko grzecznie pytam.
- A ja Ci grzecznie odpowiadam - uśmiechnęła się i wyszła.
Do najstarszego podszedł Ratliff.
- Co jej jest ? - spytał.
- Nie wiem.. pewnie ma zły dzień.
- Aha..no tak. ahh te kobiety.. Więc..Idziemy grać ? - zaproponował.
- A w co ?
- Hmm. może w Medal of Honor ?
- Ooo.. no ok. - odpowiedział Riker i poszli grać.
Nagle ze schodów schodzi Ryland i idzie do grających na xbox'ie.
- Eee.. widzieliście Ross'a i Rocky'ego ? - spytał.
- Śpią jeszcze - odparł Ratliff.
- Ugh.. Ile można spać.. - narzekał najmłodszy.
- Nie wiem ich się spytaj.
- Taa.. - Ryland wrócił do swojego pokoju.
W tym czasie Rydel poszła się przejść do parku. Przyglądała się otoczeniu. Widziała szczęśliwych ludzi. Prawie same zakochane pary. Zdarzali się sami ludzie, którzy mimo samotności, byli uśmiechnięci. Blondynka nie czuła się szczęśliwa. Brakowało jej kogoś. Kogoś do przytulenia, wygadania, pocałowania, czy chociaż do pomilczenia. Czuła pustkę. Usiadła na ławce i myślała. Myślała nad sensem życia, nad tym co powinna zrobić. Czy nic nie robić i żyć z myślą, że jakoś to będzie. Jakoś to się ułoży. Takie różne myśli krążyły w głowie dziewczyny. Nagle widzi mężczyznę, o blond włosach, z pięcioma psami naraz. Zdziwił ją ten widok. Zauważyła, że chłopak idzie dróżką, w jej stronę. Wtedy nagle jeden z mniejszych psów wyrwał się i nie zważając na wołania pana, podbiegł do Rydel. Dziewczyna nie wiedziała co zrobić.
- Hej, malutki.. jesteś taki niegrzeczny, że się wyrwałeś swojemu panu. - pogłaskała pieska, a następnie wzięła go na swoje kolana. Mężczyzna wkońcu doszedł z resztą psów.
- Ja panią najmocniej przepraszam. - zaczął.
- Nic nie szkodzi. - uśmiechnęła się blondynka i położyła psa na ziemię.
- One jeszcze nie za bardzo mnie znają.
- Jak to ? Pan ma tyle psów od niedawna.? - zdziwiła się dziewczyna.
- Noo tak. - odpowiedział nieznajomy.
- Ale niektóre jak widzę są już starsze.
- Aaa.. no ale one nie są moje. Ja tylko pracuję. - oznajmił.
- Pan tak zarabia ? Wyprowadzając psy na spacer ?
- Tak.
- Hmm.. ciekawe.
- I to bardzo - uśmiechnął się mężczyzna. - Nie wiedziała, pani..
- Jaka pani.. - powiedziała lekko oburzona i wstała z ławki. - Jestem Rydel - podała rękę.
Chłopak nie mial jak podać ręki, ponieważ miał zajęte smyczami. Blondynka zaczęła się śmiać, on także.
- To niech, pan spuści te pieski.. jak sobie pobiegają nic im się nie stanie. - radziła dziewczyna. Tak jak Rydel powiedziała, tak mężczyzna zrobił. Spuścił psy, które zaczęły się ze sobą bawić.
- Jaki pan ? - mężczyzna udawał tak samo oburzonego tak jak blondynka. - Jestem David. - podali sobie ręce. - Więc.. jesteś z stąd ?
- Niee.. Z Colorado, a dokładniej z miasteczka Littleton. A w Los Angeles mieszkam już od jakiś 4 lat.- oznajmiła Rydel. - A Ty ?
- Ja jestem z Nowego Jorku.
- Oo.. a co robisz tutaj, w LA ? - zapytała.
- Przeprowadziłem się.
- Aa.. a dawno ?
- Nie, dokładnie 2 tygodnie temu.
- I jak Ci się podoba w Los Angeles ?
- Nawet fajnie. - uśmiechnął się do blondynki. Ona także pokazała swój piękny uśmiech.
- To się ciesze. Ja chyba muszę już iść.
- Dobrze, nie przeszkadzam.
- Nie przeszkadzasz.
- Taa.. jeszcze raz Ciebie przepraszam za psa.
- Spokojnie. - uśmiechnęła się - Więc idę.. do zobaczenia
- Do zobaczenia. - pożegnali się. Każdy poszedł w swoją strone.
"Nawet fajny ten chłopak" pomyślała Rydel, uśmiechając się sama do siebie. Szła tak zamyślona, nagle poczuła, że ktoś złapał ją za rękę. Przestraszyła się.
- Spokojnie, to tylko ja - uśmiechnął się Jake.
- Jenyy, musisz tak się skradać?! - oburzyła się dziewczyna.
- No już już, spokojnie. Przepraszam. - zrobił słodkie oczy na przeproszenie. Blondynka oczywiście nie umiała być twarda i udawać złą, gdy Jake tak się na nią spojrzał.
- Dobra, wybaczam - uśmiechnęła się.
- Wiedziałem, że nie umiesz być na mnie zła. - oznajmił pewnie.
- Hmm. widzę, że ktoś tutaj ma dobry humor - rzekła Rydel.
- Noo, taki se. Mógłby być lepszy.
- A co się stało?- zmartwiła się.
- Nic, tylko Nicole musiała nagle wyjechać, bo jej babcia, która mieszka w Waszyngtonie, podobno jest chora.
- Jak to 'podobno jest chora'? - zapytała.
- No nie wiem czy to prawda. Nicole tak dziwnie to mówiła. - tłumaczył.
- Czyli jak dziwnie?- dopytywała dalej dziewczyna.
- No dziwnie.. nie wiem.. możemy zmienić temat?
- Okej.. nie naciskam. - uśmiechnęła się do Jake'a - Czyli dzisiaj nie masz nic do roboty?
- Nie, raczej nie. Zamierzam posiedzieć w domu. A co? Oo. a może chcesz przyjść do mnie dzisiaj, pooglądamy filmy i wogóle. - zaproponował.
- W sumie chciałam, abyś Ty przyszedł do nas, ale jak Ty zapraszasz, to ok - zgodziła się.
- To super! - ucieszył się - Więc chodźmy.
Przyjaciele poszli w stronę domu Johnsonów. Weszli do środka, przywitał ich oczywiście pies Julii, Sally.
- Proszę, idź na górę, do mojego pokoju. Ja muszę nakarmić Sally. - powiedział do blondynki.
- Spoko- powiedziała blondynka i weszła schodami na górę. Przedtem nie była jeszcze w pokoju chłopaka, ale szybko znalazła właściwy pokój. Drzwi były lekko uchylone, więc weszła do środka. W pomieszczeniu, na ścianach, znajdowało się dużo plakatów jej i jej zespołu R5. Widać było, że jest wielkim fanem. Na komódce obok łóżka znajdowało się wspólne ich zdjęcie z Jake'em. Jednak obok tego, zauważyła fotografie na której była ona wraz z Nicole i Jake'em. Wzięła ramkę do ręki i uśmiechnęła się. Przypomniały jej się wspaniałe czasy, gdy przyjaźniła się jeszcze z Niki (tak na nią mówiła kiedyś Rydel).
- Świetne zdjęcie, co nie? - powiedział Jake, który stał za dziewczyną.
- Tak, bardzo fajne - uśmiechnęła się. - Wszystkie te zdjęcia są super.
- Haha, taa. Nie przeraża Ciebie tyle plakatów i zdjęć, Twoich i Twoich braci? - zaśmiał się mężczyzna.
- Wiesz, pierwszy raz takie coś widzę. I szczerze mówiąc, na początku się przeraziłam, ale wiem jak to jest. Sama jestem fankom innych zespołów. Jenyy, ciekawe co nasze #R5Family musi czuć? - przeraziła się.
- Pewnie to co ja, kiedyś. Ty też musiałaś to czuć, gdy nie mogłaś iść na koncert swoich idoli.
- No kiedyś nie mogłam, bo byłam za mała, a akurat nie chcieli przyjechać do Littleton. - usiadła na łóżku, Jake usiadł obok niej.
- I co wtenczas czułaś? - spytał chłopak.
- Smutek, czasami byłam zła na nich, że oni chyba specjalnie nie chcą przyjechać.- zwierzała się.
- Noo, a pomyśl o takich ludziach, którzy nie mieli jeszcze do tego kasy, aby iść na koncert. - dodał brunet.
- Ja na szczęście nie miałabym z tym problemu.
- A ja tak. - przyznał Jake, po czym dodał - Kiedyś mieliście koncert właśnie w L.A. Nie mogłem iść. Byłem tak załamany.
- Ojej, to takie przykre.
- Noo, ale cóż. Miałem takie szczęście że was spotkałem.
- Haha.. niee, to my mieliśmy szczęście, że spotkaliśmy Ciebie. - uśmiechnęła się do chłopaka.
- Jak to? - zdziwił się.
- Normalnie. Właśnie mi uświadomiłeś, jak nasi fani muszą nas kochać, że cały czas czekają na nas, aż w końcu nas zobaczą. Wierzą, że prędzej czy później pójdą na nasz koncert i ja teraz postaram się, aby w każdym kraju na tej Ziemi odbył się przynajmniej jeden koncert. - mówiła pewnie Delly.
- Mocne słowa..- skomentował wypowiedź blondynki, po czym zapytał - uuu czyli szykuje się WorldTour?
- No kiedyś na pewno
- To super! - odparł Jake, a następnie wyjął z kieszeni telefon i zaczął w nim coś 'grzebać'.
- Czego tam szukasz? - zapytała.
- Sprawdzam, czy zasięg jest. Wiesz, Nicole powiedziała, że da znać co i jak..
- A jeszcze nie dzwoniła? - dopytywała ciekawa Rydel.
- No właśnie, że nie - zasmucił się brunet.
- Spokojnie, na pewno wszystko jest ok - pocieszała.
- Mam nadzieje - uśmiechnął się. Po czym przytulił dziewczynę. - Dziękuje.
- Za co?
- Za wszystko. - odpowiedział. Spojrzeli sobie w oczy. Rydel poczuła jego dłoń na jej ręce. Powoli zaczęli się do siebie zbliżać.
Cześć! ;)
Tak, wiem nie było mnie tutaj baaardzo długo. ;c czego żałuje. Jeszcze w maju i w czerwcu była szkoła, i nie miałam czasu jeszcze na pisanie, za co Was przepraszam. Wiem, że w lipcu mogłam zacząć znowu pisać, ale tak jakoś nie miałam weny, albo wyjeżdżałam. Wiadomo jak to jest w wakacje. Ale postanowiłam wrócić i dalej pisać ;) Nie wiem jak długo jeszcze będę pisać, ale postaram się wymyślać ciekawe rozdziały. :> A teraz przejdźmy do rozdziału.. przepraszam za błędy, czy nudność w tym rozdziale, ale wyszłam lekko z wprawy. ;) Ale mam nadzieje, że rozdział, nie jest aż taki zły, jak myśle xD
Proszę o komentarze :)
Dziękuję za te wszystkie wcześniejsze opinie ;*
- A Ty gdzie, młoda ? - zapytał Riker, stojąc w drzwiach z salonu.
- Aż taka młoda nie jestem, to po pierwsze. A po drugie nie muszę Ci się tłumaczyć gdzie idę. Jestem dorosła. - odparła lekko zdenerwowana.
- Dobrze, siostra.. spokojnie. Tak tylko grzecznie pytam.
- A ja Ci grzecznie odpowiadam - uśmiechnęła się i wyszła.
Do najstarszego podszedł Ratliff.
- Co jej jest ? - spytał.
- Nie wiem.. pewnie ma zły dzień.
- Aha..no tak. ahh te kobiety.. Więc..Idziemy grać ? - zaproponował.
- A w co ?
- Hmm. może w Medal of Honor ?
- Ooo.. no ok. - odpowiedział Riker i poszli grać.
Nagle ze schodów schodzi Ryland i idzie do grających na xbox'ie.
- Eee.. widzieliście Ross'a i Rocky'ego ? - spytał.
- Śpią jeszcze - odparł Ratliff.
- Ugh.. Ile można spać.. - narzekał najmłodszy.
- Nie wiem ich się spytaj.
- Taa.. - Ryland wrócił do swojego pokoju.
W tym czasie Rydel poszła się przejść do parku. Przyglądała się otoczeniu. Widziała szczęśliwych ludzi. Prawie same zakochane pary. Zdarzali się sami ludzie, którzy mimo samotności, byli uśmiechnięci. Blondynka nie czuła się szczęśliwa. Brakowało jej kogoś. Kogoś do przytulenia, wygadania, pocałowania, czy chociaż do pomilczenia. Czuła pustkę. Usiadła na ławce i myślała. Myślała nad sensem życia, nad tym co powinna zrobić. Czy nic nie robić i żyć z myślą, że jakoś to będzie. Jakoś to się ułoży. Takie różne myśli krążyły w głowie dziewczyny. Nagle widzi mężczyznę, o blond włosach, z pięcioma psami naraz. Zdziwił ją ten widok. Zauważyła, że chłopak idzie dróżką, w jej stronę. Wtedy nagle jeden z mniejszych psów wyrwał się i nie zważając na wołania pana, podbiegł do Rydel. Dziewczyna nie wiedziała co zrobić.
- Hej, malutki.. jesteś taki niegrzeczny, że się wyrwałeś swojemu panu. - pogłaskała pieska, a następnie wzięła go na swoje kolana. Mężczyzna wkońcu doszedł z resztą psów.
- Ja panią najmocniej przepraszam. - zaczął.
- Nic nie szkodzi. - uśmiechnęła się blondynka i położyła psa na ziemię.
- One jeszcze nie za bardzo mnie znają.
- Jak to ? Pan ma tyle psów od niedawna.? - zdziwiła się dziewczyna.
- Noo tak. - odpowiedział nieznajomy.
- Ale niektóre jak widzę są już starsze.
- Aaa.. no ale one nie są moje. Ja tylko pracuję. - oznajmił.
- Pan tak zarabia ? Wyprowadzając psy na spacer ?
- Tak.
- Hmm.. ciekawe.
- I to bardzo - uśmiechnął się mężczyzna. - Nie wiedziała, pani..
- Jaka pani.. - powiedziała lekko oburzona i wstała z ławki. - Jestem Rydel - podała rękę.
Chłopak nie mial jak podać ręki, ponieważ miał zajęte smyczami. Blondynka zaczęła się śmiać, on także.
- To niech, pan spuści te pieski.. jak sobie pobiegają nic im się nie stanie. - radziła dziewczyna. Tak jak Rydel powiedziała, tak mężczyzna zrobił. Spuścił psy, które zaczęły się ze sobą bawić.
- Jaki pan ? - mężczyzna udawał tak samo oburzonego tak jak blondynka. - Jestem David. - podali sobie ręce. - Więc.. jesteś z stąd ?
- Niee.. Z Colorado, a dokładniej z miasteczka Littleton. A w Los Angeles mieszkam już od jakiś 4 lat.- oznajmiła Rydel. - A Ty ?
- Ja jestem z Nowego Jorku.
- Oo.. a co robisz tutaj, w LA ? - zapytała.
- Przeprowadziłem się.
- Aa.. a dawno ?
- Nie, dokładnie 2 tygodnie temu.
- I jak Ci się podoba w Los Angeles ?
- Nawet fajnie. - uśmiechnął się do blondynki. Ona także pokazała swój piękny uśmiech.
- To się ciesze. Ja chyba muszę już iść.
- Dobrze, nie przeszkadzam.
- Nie przeszkadzasz.
- Taa.. jeszcze raz Ciebie przepraszam za psa.
- Spokojnie. - uśmiechnęła się - Więc idę.. do zobaczenia
- Do zobaczenia. - pożegnali się. Każdy poszedł w swoją strone.
"Nawet fajny ten chłopak" pomyślała Rydel, uśmiechając się sama do siebie. Szła tak zamyślona, nagle poczuła, że ktoś złapał ją za rękę. Przestraszyła się.
- Spokojnie, to tylko ja - uśmiechnął się Jake.
- Jenyy, musisz tak się skradać?! - oburzyła się dziewczyna.
- No już już, spokojnie. Przepraszam. - zrobił słodkie oczy na przeproszenie. Blondynka oczywiście nie umiała być twarda i udawać złą, gdy Jake tak się na nią spojrzał.
- Dobra, wybaczam - uśmiechnęła się.
- Wiedziałem, że nie umiesz być na mnie zła. - oznajmił pewnie.
- Hmm. widzę, że ktoś tutaj ma dobry humor - rzekła Rydel.
- Noo, taki se. Mógłby być lepszy.
- A co się stało?- zmartwiła się.
- Nic, tylko Nicole musiała nagle wyjechać, bo jej babcia, która mieszka w Waszyngtonie, podobno jest chora.
- Jak to 'podobno jest chora'? - zapytała.
- No nie wiem czy to prawda. Nicole tak dziwnie to mówiła. - tłumaczył.
- Czyli jak dziwnie?- dopytywała dalej dziewczyna.
- No dziwnie.. nie wiem.. możemy zmienić temat?
- Okej.. nie naciskam. - uśmiechnęła się do Jake'a - Czyli dzisiaj nie masz nic do roboty?
- Nie, raczej nie. Zamierzam posiedzieć w domu. A co? Oo. a może chcesz przyjść do mnie dzisiaj, pooglądamy filmy i wogóle. - zaproponował.
- W sumie chciałam, abyś Ty przyszedł do nas, ale jak Ty zapraszasz, to ok - zgodziła się.
- To super! - ucieszył się - Więc chodźmy.
Przyjaciele poszli w stronę domu Johnsonów. Weszli do środka, przywitał ich oczywiście pies Julii, Sally.
- Proszę, idź na górę, do mojego pokoju. Ja muszę nakarmić Sally. - powiedział do blondynki.
- Spoko- powiedziała blondynka i weszła schodami na górę. Przedtem nie była jeszcze w pokoju chłopaka, ale szybko znalazła właściwy pokój. Drzwi były lekko uchylone, więc weszła do środka. W pomieszczeniu, na ścianach, znajdowało się dużo plakatów jej i jej zespołu R5. Widać było, że jest wielkim fanem. Na komódce obok łóżka znajdowało się wspólne ich zdjęcie z Jake'em. Jednak obok tego, zauważyła fotografie na której była ona wraz z Nicole i Jake'em. Wzięła ramkę do ręki i uśmiechnęła się. Przypomniały jej się wspaniałe czasy, gdy przyjaźniła się jeszcze z Niki (tak na nią mówiła kiedyś Rydel).
- Świetne zdjęcie, co nie? - powiedział Jake, który stał za dziewczyną.
- Tak, bardzo fajne - uśmiechnęła się. - Wszystkie te zdjęcia są super.
- Haha, taa. Nie przeraża Ciebie tyle plakatów i zdjęć, Twoich i Twoich braci? - zaśmiał się mężczyzna.
- Wiesz, pierwszy raz takie coś widzę. I szczerze mówiąc, na początku się przeraziłam, ale wiem jak to jest. Sama jestem fankom innych zespołów. Jenyy, ciekawe co nasze #R5Family musi czuć? - przeraziła się.
- Pewnie to co ja, kiedyś. Ty też musiałaś to czuć, gdy nie mogłaś iść na koncert swoich idoli.
- No kiedyś nie mogłam, bo byłam za mała, a akurat nie chcieli przyjechać do Littleton. - usiadła na łóżku, Jake usiadł obok niej.
- I co wtenczas czułaś? - spytał chłopak.
- Smutek, czasami byłam zła na nich, że oni chyba specjalnie nie chcą przyjechać.- zwierzała się.
- Noo, a pomyśl o takich ludziach, którzy nie mieli jeszcze do tego kasy, aby iść na koncert. - dodał brunet.
- Ja na szczęście nie miałabym z tym problemu.
- A ja tak. - przyznał Jake, po czym dodał - Kiedyś mieliście koncert właśnie w L.A. Nie mogłem iść. Byłem tak załamany.
- Ojej, to takie przykre.
- Noo, ale cóż. Miałem takie szczęście że was spotkałem.
- Haha.. niee, to my mieliśmy szczęście, że spotkaliśmy Ciebie. - uśmiechnęła się do chłopaka.
- Jak to? - zdziwił się.
- Normalnie. Właśnie mi uświadomiłeś, jak nasi fani muszą nas kochać, że cały czas czekają na nas, aż w końcu nas zobaczą. Wierzą, że prędzej czy później pójdą na nasz koncert i ja teraz postaram się, aby w każdym kraju na tej Ziemi odbył się przynajmniej jeden koncert. - mówiła pewnie Delly.
- Mocne słowa..- skomentował wypowiedź blondynki, po czym zapytał - uuu czyli szykuje się WorldTour?
- No kiedyś na pewno
- To super! - odparł Jake, a następnie wyjął z kieszeni telefon i zaczął w nim coś 'grzebać'.
- Czego tam szukasz? - zapytała.
- Sprawdzam, czy zasięg jest. Wiesz, Nicole powiedziała, że da znać co i jak..
- A jeszcze nie dzwoniła? - dopytywała ciekawa Rydel.
- No właśnie, że nie - zasmucił się brunet.
- Spokojnie, na pewno wszystko jest ok - pocieszała.
- Mam nadzieje - uśmiechnął się. Po czym przytulił dziewczynę. - Dziękuje.
- Za co?
- Za wszystko. - odpowiedział. Spojrzeli sobie w oczy. Rydel poczuła jego dłoń na jej ręce. Powoli zaczęli się do siebie zbliżać.
Cześć! ;)
Tak, wiem nie było mnie tutaj baaardzo długo. ;c czego żałuje. Jeszcze w maju i w czerwcu była szkoła, i nie miałam czasu jeszcze na pisanie, za co Was przepraszam. Wiem, że w lipcu mogłam zacząć znowu pisać, ale tak jakoś nie miałam weny, albo wyjeżdżałam. Wiadomo jak to jest w wakacje. Ale postanowiłam wrócić i dalej pisać ;) Nie wiem jak długo jeszcze będę pisać, ale postaram się wymyślać ciekawe rozdziały. :> A teraz przejdźmy do rozdziału.. przepraszam za błędy, czy nudność w tym rozdziale, ale wyszłam lekko z wprawy. ;) Ale mam nadzieje, że rozdział, nie jest aż taki zły, jak myśle xD
Proszę o komentarze :)
Dziękuję za te wszystkie wcześniejsze opinie ;*
Luke Conard & Alyssa Poppin - The other side (Jason Derulo) <3
niedziela, 19 maja 2013
Filmik xD
Dzisiaj nie ma rozdziału, ale za to dodam filmik zrobiony przez Vanessa Midnight o moim blogu <3
Mam nadzieje, że Wam się spodoba ;)
Mam nadzieje, że Wam się spodoba ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)