środa, 6 lutego 2013

14. Kara

- Coo ?! Ale jak to ? Kara ? - zapytała Rydel.
- No tak..
- Ale przecież ja jestem już pełnoletnia. Nie możecie mnie traktować jak małe dziecko - sprzeciwiła się blondynka.
- Ale żyjesz pod moim dachem.. nie ma nic do gadania. Aby było sprawiedliwie, to wszyscy dostajecie tą karę - odparła stanowczo Stormie.
- Suuuper. - mówiła sarkastycznie.
- Więc będziecie codziennie zmywać naczynia, wynosić śmieci, sprzątać dom i robić posiłki przez dwa tygodnie.
- Coo ?! - krzyknęło rodzeństwo.
- Hahahaha - zaczął się śmiać Ratliff - Aż was mi żal.
- Debil - skomentował krótko Riker, po czym dodał złośliwie - Głupi ma zawsze szczęście.
- No Ratliff ty tak się nie ciesz.. - zaczęła Stormie.
- Tak, mamo.. daj mu też karę ! - powiedziała Rydel.
- Ja nie mogę, nie jestem jego mamą. Ale postaram się, aby mama Ratliffa dała mu odpowiednie zajęcia.
- Ejj ! - buntował się brunet - Proszę pani, proszę nie mówić nic mojej mamie.
- Hmm.. Tylko, że ona chyba już o wszystkim wie - powiedziała pani Lynch, Ratliff nie wiedział o co chodzi. - Odwróć się. - chłopak posłuchał starszej pani i spojrzał za siebie. Stała tam matka bruneta. Gdy spojrzał na nią, zamurowało go. Nie wiedział co powiedzieć.
- Cześć mamo - zaczął łagodnie.
- Ja ci zaraz dam "Cześć mamo". Możesz mi wyjaśnić co się tutaj dzieje ? - zapytała stanowczo kobieta.
- Yy.. noo.. ten..stoimy sobie na podwórku, rozmawiamy ze sobą i tyle - uśmiechnął się Ratliff, mając nadzieje, że o to chodziło jego mamie. Lecz jednak się mylił.
- Bardzo śmieszne - powiedziała sarkastycznie, po czym zadała pytanie do wszystkich - Więc kto mi to wytłumaczy ? - nastała cisza. Stormie spojrzała an Ratliffa, który wyglądał na przestraszonego. Nie chciał, aby się wydało, że on też brał w tym udział.
- Ja powiem - odezwała się Stormie, spoglądając na smutnego chłopaka.
- Tak ? Słucham..
- Mnie nie było co prawda, ale gdy przyjechałam to dowiedziałam się, że.. że moi synowie i córka zrobili imprezę nic mi o tym nie mówiąc. - powiedziała pani Lynch.
- Hmm.. a czy mój syn miał coś z tym wspólnego ? - zapytała matka. Brunet spojrzał na panią Lynch z błagalnym wzrokiem.
- Co.. Ratliff ? Ratliff nie. On dopiero niedawno co przyszedł. Nie było go na tej imprezie. - skłamała Stormie broniąc bruneta. Na jego twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech.
- Hmm.. aż dziwne.. Ale jak tak mówisz, to tak na pewno było - powiedziała kobieta.
- Tak, tak było - utwierdzała pani Lynch.
- A gdzie jest Ross i Rocky ? - zapytała rozglądając się wkoło.
- Dowiedziałam się, że zabrała ich policja. Mają zadzwonić kiedy można ich odebrać.
- Ojej.. a dlaczego ? Jak to się stało ? - przeraziła się.
- Podobno Ross uderzył jakiegoś chłopaka. A Rocky za to uderzył policjanta.
- Oj.. to nie dobrze. Mam nadzieje, że szybko ich puszczą.
- Też mam taką nadzieje
- My już pójdziemy. - oznajmiła mama Ratliffa.
- Dobrze.
- To do zobaczenia.. - zaczęła się kierować do swojego domu, który był zresztą niecałe 5 minut od domu Lynchów. Ratliff nie ruszał się z miejsca, cały czas patrzył na Stormie dziękczynnym wzrokiem. Nagle jego matka będąc kilkanaście metrów od ich, zauważyła, że idzie sama, zatrzymała się i zawołała - Ratliff ! Chodź ze mną !
- Już idę mamo ! - odkrzyknął i podszedł do Stormie z uśmiechem i powiedział - Dziękuję bardzo pani - następnie szybko pobiegł do swojej matki.
- Dlaczego uratowałaś go ? Należała mu się też kara.. - zaczął Riker.
- Właściwie on nie zasługiwał na karę. - odparła pani Lynch.
- Jak to nie ? Jak się zadaje z nami, to też go obowiązuje. On pomagał zrealizować tą imprezę. - podał argument.
- Pewnie nie miał innego wyjścia. Musiał.
- Nie musiał.
- Nie kłóć się. Pamiętaj mamusia ma zawsze rację - powiedziała Stormie kończąc. Synowie i córka spojrzeli się na nią ze zdziwioną miną - A co ? Nie prawda ? - zapytała.
- Yyy.. więc.. noo..nii - zaczął Riker, lecz nie dokończył, bo Rydel go lekko uderzyła w ramię, niby lekko.. ale Rikera to zabolało - Oł łaa ! - krzyknął. Rydel spojrzała na niego znaczącym wzrokiem - Tak, mamusiu masz zawsze rację.
- No właśnie - uśmiechnęła się. - Dobra teraz powiedzcie mi jak to teraz ma wyglądać z policją ? Kiedy mamy ich odebrać ?
- Rocky'ego będzie można dopiero jutro, a Ross'a za ponad godzinę.. nie wiem. Powinni zadzwonić - odpowiedziała Rydel.
- Ok.. to czekamy na telefon. A wy w tym czasie posprzątacie ! - rozkazała.
- Eeee - jęczeli i zabrali się do roboty.

Po godzinie dom był już w miarę ogarnięty. Stormie i Mark siedzieli wygodnie w fotelach i wskazywali miejsca, w których mają dokładnie posprzątać ich dzieci. Nagle zadzwonił telefon od policji. Kazali przyjechać po Rossa. Cała rodzina szybko się zabrała w samochód i pojechała na komisariat. Weszli do budynku. W miarę szybko wyszukali odpowiedniego pomieszczenia, gdzie siedział Ross.
- Ross ! - ucieszyła się matka, uściskując mocno synka.
- Mamo ?! - zdziwił się młodszy, Stormie nadal go nie puszczała z ramion. Przytulała go z całych sił - Mamo... udusisz mnie.. - ledwo powiedział na wdechu.
- A no tak - puściła blondyna.
- Dziękuję - odparł łapiąc się za brzuch.
- Dobra, to było miłe przywitanie.. a teraz na poważnie.. - zaczęła - Jak mogłeś uderzyć kogoś ?! - krzyknęła ostro.
- Zasłużył. - odpowiedział krótko.
- Co ? Dlaczego tak mówisz ? On coś ci zrobił ? - dopytywała Stormie. Reszta towarzystwa uważnie słuchała.
- Mi nie.. Laurze.
- Jak to ? Przecież to jest jej chłopak - wtrąciła Rydel.
- No tak.. niby jest.. to było tak.. szukałem Laury wszędzie.. przeszedłem cały dom.. nagle przejrzałem przez okno i zobaczyłem ją z tym facetem... wyglądało jakby się kłócili.. nagle zauważyłem jak zaczął ją szarpać.. i nie moglem wytrzymać i wybiegłem z domu i kazałem ją puścić.. i on potem się zapytał, co mu zrobię.. no i tak jakoś wyszło.
- Wiedziałem, że bez powodu byś nie uderzył nikogo. - powiedział Riker.
- No oczywiście, że nie.
- W sumie to powinni ciebie nazwać bohaterem i nosić na rękach. Tylko zastanawia mnie dlaczego Laura kłamała.. - powiedziała siostra.
- Sądzę, że Laura się go boi - odparł Ross.
- Nie wiem.. możee.
- Dobrze.. pani Lynch ? - zapytał policjant, który podszedł do rodziny.
- Tutaj ! - odezwała się mama.
- Musieliśmy panią wezwać, bo pani syn jest niepełnoletni. Ale dobrze, my już wszystko wiemy. Możecie zabrać go.
- Ok - odparła Stormie, po czym zapytała - A co z Rocky'm ? Kiedy będzie można go zabrać ?
- On dopiero jutro, odezwiemy się do pani. - oznajmił.
- A można wiedzieć co z tym, którego uderzyłem ? Coś poważnego ? - wtrącił Ross.
- Mamy wieści ze szpitala i ma tylko złamany nos. Nic poważnego. Ma pan dużo szczęścia. Gdyby okazało się to poważniejsze, to pan by miał większe problemy - mówił policjant.
- To dobrze.. to znaczy źle.. ale dobrze, że to tylko złamany nos. - uśmiechnął się.
- No dobrze, przepraszamy za problem i do widzenia - powiedziała pani Lynch.
Rodzina wyszła z budynku i następnie wsiedli w samochód i wrócili do domu. Wysiedli i weszli do środka. Była godzina 22. Każdy już zmęczony poszedł do swojego pokoju. Umyli się, każdy po kolei. O godzinie 23 każdy już leżał w swoim łóżku i smacznie spał. Prawie każdy, bo oprócz Rossa. Nie mógł spać. Cały czas rozmyślał o tym zdarzeniu. "Dlaczego Laura mnie nie broniła ? Boi się go ? Że mu coś zrobi ? Czy co ?" rozmyślał blondyn. Leżał tak myśląc. Nagle poczuł, że jest głodny. Zszedł na dół, do kuchni. Wszędzie było ciemno, więc pozapalał światła. Doszedł do lodówki i zaczął szukać czegoś do jedzenia. Wyjął jogurt i położył na stole. Chciał już iść po łyżeczkę, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. "Kto to ? O takiej godzinie ?" myślał. Podszedł do drzwi i otworzył je...


Dan Dan Dan !

Heej ! :)
Na początku chcę was przeprosić, że musieliście tyle czekać na rozdział. Ale nie miałam czasu na napisanie. Mam nadzieje, że wybaczycie :) Tyle ostatnio się dzieje.. nie ogarniam, ale w końcu udało mi się napisać ten bezsensowny rozdział. Miał być jutro, ale mój ukochany molestownik Weronika się smuciła, że już chce przeczytać, więc masz i ciesz się. :D Jest taki sobie.. nie mam o nim specjalnego zdania. :)
I kto to zadzwonił do drzwi ? Hmm ? Ktoś jest ciekawy ? Dowiecie się w następnym rozdziale, który znowu nie wiem kiedy będzie. :)
A i jeszcze jedno, dziękuję za tamte komentarze.. :* jesteście kochani.

P.S Specjalne buziaki dla Sylwii :*




One Direction - Save You Tonight <3







9 komentarzy:

  1. YEEEEEEEEEEEEEEEEEY !!! No nareszcie ten rozdział :**
    Tak trudno go było napisać ? ;> huehue :P
    Mi się wydaje, że to może być.. Laura ?? Nie wiem xD
    Nie mogę się doczekać kolejnego ! Normalnie, zwariuję ! Szyyyyyyyybkooo !!! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny !!! Błagam, błagam, błagam szybko dodaj następny!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział świetny siostro ;*
    chcę więcej :D
    i zdaje mi się, że do drzwi zapukała Laura, ale mnie już nic nie zdziwi :D

    + ta piosenka 1D <3
    oh yeah baby :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham! boski cudny, brak słów xd a kto zadzwonił? moze laura, jej chlopak albo ratliff

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest cudny <33 Hymm.. nie wiem kto zapukał..Laura?

    OdpowiedzUsuń
  6. uu.. ;D mi też się wydaje, że to Laura ;p
    rozdział świetny ^^ i czekam na kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział! ♥ Dopiero dzisiaj znalałam Twojego bloga, a przeczytalam całość! *-* Masz niesamowity talent <3
    Mogłabyś mnie informować o nn? :D Moje gg : 34981742
    Selcia<3
    PS. Wybrałaś Boooską Piosenkę <3

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy nowy rozdział? dawno nic nie dodałaś :(


    ~DarkAngel

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział , sorki ,ze nie skomentowałam, ale myślałam ,ze to zrobiłam ;) na prawdę dużo się dzieje :D no właśnie ciekawe dlaczego go nie broniła swoją drogą ;)

    OdpowiedzUsuń