- Dobra, coś wykombinuję - powiedział stanowczo Riker. - Trzymaj się !
Po tych słowach blondyn gwałtownie zakręcił prawo i wjechał na chodnik, gdzie było pełno ludzi. Przechodni spanikowali, odsunęli się od samochodu Lynch'ów na bezpieczną odległość. Rydel nie wiedziała co się dzieje. Nie sądziła, że jej brat jest zdolny do takiego czegoś. Szybko zapięła pasy i mocno złapała się tapicerki. Riker po wjechaniu na chodnik, zawrócił jadąc cały czas po chodniku. Zrobiło się duże zamieszanie. Wszyscy krzyczeli i odsuwali się, robiąc swobodny przejazd blondynowi. Rydel patrzała na brata z niedowierzaniem. On pewnie jechał po chodniku, nie zważając na nic. Tak długo jechał, dopóki nie dojechał do tego skrętu gdzie miał skręcić wcześniej. Rozejrzał się w lewo i prawo, nic nie jechało. Następnie szybko wjechał na właściwy pas i skręcił w odpowiednią drogę prowadzącą do domu. Rydel cały czas patrzała na brata z otwartą buzią. Trzymała się cały czas tej tapicerki, jakby się do niej przykleiła, bo nie wiedziała czy jej brat nie zrobi znowu czegoś głupiego. Było cicho, Riker spojrzał na jeszcze zszokowaną siostrę.
- No co ? - zapytał głupio.
- Yyy..nie wiem co powiedzieć.
- Kazałaś mi jakoś wyjechać. Więc wyjechałem - uśmiechnął się.
- Taak, ale nie sądziłam, że wjedziesz na chodnik robiąc zamieszanie i łamiąc przepisy. - mówiła trochę nerwowo blondynka.
- Oj tam tam. Nikomu nic się nie stało, więc spokojnie. - rzekł.
- No ale mogło się coś stać. Miałeś szczęście, że nie było tam policji. Jeszcze byś dostał mandat. - złapała się za głowę Rydel.
- Taak, ja zawsze mam szczęście. - ponownie uśmiechnął się do siostry i skoncentrował się na drodze. Ona puściła się już tapicerki i odprężyła się.
Za około jakieś 10 minut znaleźli się pod domem. Podjechali pod garaż. Nikogo nie było. Riker zatrąbił, nagle z domu wyszła Stormie i podeszła do samochodu.
- Wow, punktualni jesteście. - powiedziała mama. Riker i Rydel spojrzeli na siebie.
- No ja zawsze jestem punktualny. - odparł Riker, uśmiechając się do matki.
- Wiem, wiem - zaśmiała się pod nosem Stormie.
- To jak jedziemy ? - zapytał.
- Tak, tak, tylko jeszcze czekamy na Ratliffa i Rylanda. - odpowiedziała mama.
- A Ross ?
- Ross powiedział, że jest zmęczony i idzie spać. Więc zostaje.
- Aha.. no dobra.. A gdzie ci, którzy chcą pojechać ?
- W domu
- No to dalej. Niech przyjdą i jedziemy. - rzekł Riker.
- Szykują się.
- Po co ?
- Oj dbają o swoją higienę, ty byś też mógł zacząć. - wtrąciła Rydel.
- Hehe.. no prosze odezwała się. - droczył się najstarszy.
- Wypraszam sobie, ja się myje, nie to co ty.
- Tssaa.. myjesz ? Oj nie zawsze.
- Co ? Toć ja codziennie się myje ! - kłóciła się.
- Nie zawsze, gdy nigdzie nie wychodzisz, to potrafisz siedzieć w pokoju, w piżamie, cały dzień.
- Emm.. Riker... To było gdy miałam strasznie wysoką gorączkę i nie bylam w stanie nic zrobić, więc leżałam w łóżku. - odparła siostra. Riker zamilkł. - Ale już następnego dnia, gdy czułam się już lepiej to od razu gdy się obudziłam poszłam się wykąpać.
- Ale było tak.
- No było, ale tobie nawet gdy nic nie jest się nie myjesz. - mówiła do brata.
- Możemy zmienić temat ? - próbowal się jakoś wykręcić.
- Nie. - odpowiedział krótko.
- Dlaczego ?
- Bo innym to możesz wytykać, ale gdy ktoś coś tobie powie, to od razu zmieniasz temat.
- Oj tam.
- Nie "oj tam". Każdy z domowników może potwierdzić, że bardzo rzadko się myjesz. Co nie mamo ? - zwróciła się do Stormie, która przyglądywała się kłótni.
- Ymm.. nie chce nic mówić Riker, ale twoja siostra ma racje. - rzekła matka.
- Świetnie. - zezłościł się blondyn - to jest jakaś dyskryminacja. Taka kobieca solidarność. Jestem pewien, że reszta domowników powie co innego.
- Oo, jesteś pewien. No tylko abyś się nie przeliczył. Ale zapytamy się, wszystkich. - powiedziała blondynka.
- Dobra.
Stormie wsiadła do samochodu i wszyscy cierpliwie czekali na Rylanda i Ratliffa, dopóki nie wyjdą z domu. Nagle drzwi się otworzyły, wszyscy w aucie aż podnieśli się z fotela, wypatrując kto wyjdzie. Patrzą, a Ratliff wychodzi, i nagle wraca z powrotem do domu, zamykając drzwi za sobą.
- Co oni tam robią ? - denerwował się Riker.
- Nie mam pojęcia - odparła Stormie.
Po kilku minutach nadal nikt nie wychodził. Zdenerwowany Riker, szargnął się i wysiadł z samochodu. Zamknął za sobą drzwi i nerwowo podszedł do drzwi, nagle Ratliff i Ryland wychodzą z domu.
- No nareszcie - powiedział uradowany Riker. - Co tak długo ? - zapytał brata.
- Nie mogliśmy znaleźć kluczy. - odpowiedział.
- A wcześniej co robiliście ? - dopytywal.
- No jak to co ? Ja wziąłem prysznic, potem Ratliff się umył i tak jakoś zleciało.
- Aha - Riker nie mógł w to uwierzyć. Zrobiło się cicho -To jak jedziemy ? - zapytał najstarszy przerywając niezręczną ciszę.
- Tak, już - powiedział Ratliff zamykając drzwi od domu na dwa zamki.
- To jedziemy. - uśmiechnął się Riker.
- Komu mam dać klucze ? - zapytał przyjaciel.
- No jak to komu ? Mamie. - odparł blondyn.
- Czyjej ?
- No jak to czyjej ? Toć nie twojej, przecież twojej mamy tutaj nie ma !
- Haha, no tak. - zaśmiał się brunet.
- Jenyy, Ratliff ogarnij się.
- Hah, no wiesz mało spałem. - odpowiedział brunet
- Widać.
Chłopacy skierowali się w strone samochodu i wsiedli. Każdy usiadł na swoje miejsce. Ratliff oddał klucze pani Lynch.
- Przepraszam, że tak długo czekaliście - odezwał się Ryland.
- Dobra, spoko. - uśmiechnęła się Rydel, po czym dodała - Bynajmniej mieliśmy czas na ciekawą rozmowę - spojrzała na Rikera. Brat odpalił samochód.
- Tak ? A na jaki temat ? - dopytywał najmłodszy.
- Na temat Rikera. - odpowiedziała siostra. Wszyscy spojrzeli na blondyna. On nie zważał na to. Tylko ruszył autem i wyjechał z przed domu.
- A o co dokładnie chodzi ?
- No właśnie, mam do was pytanie.
- Jakie ? - zdziwili się Ryland i Ratliff.
- Czy wy uważacie, że Riker dba o swoją higienę ? - zadała pytanie Rydel. Towarzystwo wybuchło śmiechem. Cały czas się śmiali, a Ratliff najbardziej. Ze śmiechu aż mu zaczęły płynąć łzy.
- Dobra żart, dobry - w końcu odezwał się.
- No ejjj - sprzeciwił się Riker, który kierował pojazdem.
- Ty i higiena.. to dwie odmienne rzeczy. - dodał Ryland.
- Nie prawda. - złościł się najstarszy i dodał - Dobra widzę, że trzymacie strone Rydel i mamy. Rocky i Ross na pewno powiedzą co innego.
- Ta, wmawiaj se. - powiedział z uśmieszkiem Ratliff.
- No to się zdziwicie.- odezwał się Riker.
- Ta.. na pewno - mówił kpiąco brunet. Na to najstarszy nic nie odpowiedział, tylko zajął się drogą, aby tym razem skręcić w dobrą strone.
W koncu dojechali pod komisariat. Szybko wysiedli z samochodu i weszli do środka. Tam już czekał na nich znudzony Rocky. Stormie, gdy ujrzała swojego syna od razu rzuciła się mu na szyję.
- Dobra, mamo. Już możesz puścić - ona go cały czas trzymała - Rozumiem, że isę stęskniłaś, ja też się stęskniłem. - rzekł Rocky. Mama puściła syna i powiedziała.
- Tak, widać jak byłeś stęskniony, że imprezę się urządziło.
- Oj mamo. Było minęło.
- Nie było minęło. Dlaczego uderzyłeś tego policjanta ?
- Nie wiem, byłem pijany. Poniosło mnie. Przepraszam. - mówił brunet.
- Ty mnie nie przepraszaj. Ty lepiej tego policjanta przeproś.
- Już przeprosiłem.
- Kiedy ? - zdziwiła się mama.
- Dzisiaj rano.
- Serio ?
- Tak.
Stormie zauważyła policjanta z limem pod okiem i zapytała Rocky'ego.
- To on ?
On spojrzał na policjanta, który stał niedaleko i rozmawiał z jakims mężczyzną. Rocky kiwnął głową. Mama podeszła do mundurowego.
- Dzień dobry, panu. - odezwała się.
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc ? - zapytał życzliwie.
- W niczym. Chcę tylko przeprosić za mojego syna, za wczoraj, wie pan..
- Aa.. już wszystko w porządku. Pani syn już mnie przeprosił, więc jest dobrze.
- A więc mówi prawdę. - powiedziała sama do siebie Stormie.
- Tak, mówi prawdę. Proszę nie być złą na syna. Trochę zaszalał, młody jest więc korzysta.
- No wiem, że chce korzystać, bo jest młody. Ale trzeba korzystać z umiarem.
- Zgadzam się. W każdym bądź razie chłopak powiedział, że już nigdy nie będzie pił.
- Taa. ja już znam te jego obiecanki. Dobrze, to my już pójdziemy. Jeszcze raz przepraszamy i do widzenia. - powiedziała pani Lynch.
- Do widzenia. - odpowiedział policjant z uśmiechem.
Rodzina Lynchów wraz z Ratliffem wyszli na zewnątrz. Wsiedli do samochodu i ruszyli do domu. Podczas podróży Rydel poruszyła temat mycia Rikera.
- No braciszku nareszcie jesteśmy razem. - odezwała się blondynka do Rocky'ego - podczas twojej nieobecności, przeprowadziłam z Rikerem ciekawą rozmowę.
- Tak ? A na jaki temat ?
- Właściwie to mam do ciebie pytanie. - powiedziała siostra. Wszyscy wymienili się spojrzeniami i uśmieszkami.
- Słucham..
- Czy ty uważasz, że Riker dba o swoją higienę ? - zapytala.
- Riker ? Dobrze słyszałem ?
- Tak, czy Riker dba o swoją higienę ? - powtórzyła pytanie. Rocky wybuchnął śmiechem.
- Hahaha.. Riker i higiena ? Haha.. nie no. Dobry żart siostra.
- Haha.. mówiłam Riker. - siostra zwróciła się do najstarszego.
- To jest jakaś farsa. Rocky.. ty też trzymasz ich stronę ? - burzył się blondyn.
- Nie no sorry, stary. Ale akurat z tym zgadzam się z Rydel. Nie myjesz się za często. - mówił brunet.
- Taa.. myje się i to często. Na pewno Ross to potwierdzi.
- A właśnie, gdzie jest Ross ? - zapytał Rocky.
- W domu. - odpowiedziała Stormie.
- A dlaczego nie przyjechał po mnie ?
- Bo był zmęczony.
- Po czym ?
- No właśnie tego nikt nie wie - odparła mama.
- Jak to po czym ? Wczoraj w nocy, przyszła do niego Laura. - zaśmiała się Rydel.
- To nic nie znaczy - powiedział Rocky.
- No jak to nie ? Ross udostępnił jej swoje łóżko, a sam położył się na kanapie w salonie.
- Uuu.. to aż tak zaszalał. Po prostu jest miły. - mówił brunet.
- Tak, tak, miły. - uśmiechnęła się.
Zajechali pod dom. Wysiedli z auta i weszli do środka. Była godzina 17. Ratliff, Ryland i Rocky od razu usiedli na kanapie i włączyli telewizje. Rydel spojrzała na nich i powiedziała.
- Kiedy wy zrozumiecie, że są ważniejsze rzeczy niż telewizja ?
- Pewnie nigdy - wtrącił Riker.
- No racja - odparła blondynka i poszła do swojego pokoju. A Riker usiadł w kuchni biorąc ze sobą książke i wziął się za czytanie.
Po dwóch godzinach mama przygotowała kolację. Zawołała wszystkich. Głodne towarzystwo szybko przyszło i usiadło do stołu. Brakowało tylko Rossa.
- Gdzie jest młody ? - zapytał Rocky.
- Nie wiem. Pewnie jeszcze śpi. - odparła Rydel.
- Toć ile można spać ? - zastanawiała się Stormie - Nie no.. tak nie może być. Niech ktoś idzie go obudzić.
- Ja pójdę - zgłosiła się siostra. Odeszła od stołu i skierowała się w stronę pokoju blondyna.
Po około 3 minutach przyprowadziła jeszcze zaspanego Rossa.
- Rocky ! - krzyknął uszczęśliwiony blondyn, po zobaczeniu swojego brata.
- No Ross ! Nareszcie wstałeś.
- Wiem, przepraszam. Byłem zmęczony. - tłumaczył się Rossy.
- Taa.. właśnie, słyszałem.
Ross usiadł na swoim miejscu przy stole i cała rodzina zabrała się za jedzenie posiłku.
- Właściwie Ross.. to mam do ciebie pytanie - zaczęła znowu Rydel. Każdy już wiedział o co chodzi, oczywiście oprócz młodego blondyna.
- Tak ? Słucham ? - zdziwił się. Wziął kubek z herbatą i zaczął pić.
- Czy uważasz, że Riker dba o swoją higienę ? - zadała pytanie. Ross wypluł herbatę, którą przed chwilą miał w ustach.
- Że co ?
- No to co słyszałeś. - powiedziała siostra. Młody spojrzał na Rikera, który patrzał na niego ze złowieszczą miną.
- Noo wiecie.. - zaczął, spoglądając cały czas na złego blondyna. - Ja.. ja sądzę, że Riker dba o swoją higienę. - wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwioną miną, u najstarszego było można zobaczyć uśmiech.
- Nareszcie ktoś mówi prawdę ! - mówił zachwycająco Riker. Wstał od stołu i podszedł do Rossa i przybił z nim piątkę - Widzę, że tylko ty wiesz jak jest naprawdę. I nie stoisz po stronie naszej siostry. - uśmiechnął się do niego, odszedł na swoje miejsce i usiadł.
- Taa.. Ross, przyznaj. - zaczęła blondynka - Robisz to dlatego, aby Riker nie był na ciebie zły. Taka męska solidarność, co nie ?
- Niee, ja mówię prawde. Wy nie widzicie, kiedy Riker się myje, bo wy idziecie szybko spać. A ja długo siedzę, zanim idę spać, dlatego widzę kiedy on idzie do łazienki. - mówił młodszy.
- Taa. wiem, że go bronisz. Ale dobra. - rzekła siostra, po czym zwróciła się do Rikera - I tak większość mówi co innego.
- Bo my najpóźniej, z Rossem, chodzimy spać. A to już nie moja wina, że wy szybciej zasypiacie i nie widzicie tego, gdy się myje. Proste. - powiedział już zadowolony najstarszy.
- No nie wiem. Możesz kiedyś się spodziewać, że tego przypilnuje.
- Aa.. dobrze. A możesz powiedzieć kiedy ?
- Haha ! Nie mogę !
- Dlaczego ?
- Bo wtenczas pewnie akurat pójdziesz się umyć.
- Nieeee.
- Ta jasne, jasne.
- Dobra. jak nie chcesz, to nie mów.
- Będzie ciekawie - podsumował Ratliff.
Rodzina Lynchów wraz z brunetem dokończyli jeść kolację. Następnie Ellington poszedł do swojego domu, a reszta domowników rozeszła się do swoich pokojów. Każdy po kolei poszedł się myć, nawet Riker i następnie poszli spać.
Heej ;)
Ok, w końcu jestem. Przepraszam Was, ale tyle się działo, że nie ogarniałam z tym wszystkim. Testy coraz blizej. :/ I mam już dość tej szkoły ! Chcę wakacje :c
A co do rozdziału, to dla mnie jest bardzo nudny. :( Ale jestem ciekawa waszej opini, więc proszę o szczere komentarze.
All Time Low - Bad Enough For You *.*